Najgłośniejszym echem odbiło się zawieszenie prokurator generalnej Iryny Wenediktowej i szefa głównej agencji wywiadowczej SBU Iwana Bakanowa. Oboje zostali odsunięci, by nie utrudniali śledztw toczących się w ich sprawach.
W obu przypadkach Zełenski naprawia własne błędy kadrowe. Wenediktowa i Bakanow budzili kontrowersje, ich nominacje i późniejsza działalność były oprotestowywane m.in. przez opozycję i przedstawicieli społeczeństwa obywatelskiego. Pani prokurator miała wybiórczo traktować niektóre sprawy korupcyjne, z kolei szef SBU, pewnie z braku doświadczenia w służbach, nie poradził sobie z rozgardiaszem panującym w agencji, mizerniutko zareagował na rosyjską inwazję, spadła na niego wina za upadek Chersonia. Bakanowowi nie pomogła długoletnia przyjaźń z prezydentem, prowadzenie jego firm rozrywkowych i kampanii wyborczej.
Czytaj też: Ukraińscy partyzanci mszczą się na Rosjanach
Zełenski walczy ze zdradą
Przy okazji Zełenski stwierdził, że na terenach okupowanych z Rosją współpracuje ponad sześćdziesiątka byłych podwładnych Wenediktowej i Bakanowa, a w kraju w sumie prowadzonych jest 651 postępowań dotyczących zdrady stanu, którymi objęte są osoby z instytucji wymiaru sprawiedliwości i odpowiedzialnych za bezpieczeństwo. Z jednej strony skala kolaboracji nie zaskakuje, Ukraina zupełnie do niedawna, zwłaszcza za prezydentury Wiktora Janukowycza, nie broniła się przed rosyjskimi wpływami w miejscach, które Kreml chciał penetrować. Ale rozmiar musi niepokoić, pozostaje dowodem słabości państwa, które przecież od ośmiu lat stawia czoła rosyjskiej agresji.
Publiczne i wyglądające na pokazowe porządkowanie kadr to nowa, szerzej nieznana strona Zełenskiego. Do tej pory – przynajmniej publiczności przyglądającej się sprawom z oddali – wydawał się kapitanem zjednoczonej drużyny, wspólnie stawiającej czoła agresorowi. Teraz ujawnia rozmiary pęknięć. Jeśli faktycznych, to operacja zaowocuje zwarciem szeregów, stanie się dowodem poprawionej sprawności biurokracji, zadziała jak przestroga dla tych, którzy myślą o przejściu na stronę wroga.
Z pewnym zastrzeżeniem, bo zasiane zostało ziarno niepewności. Nagłaśnianie przez przywódców – niezależnie od modelu rządów czy stanu demokracji – wytropionych spisków i zdrad niesie spore ryzyko, a nawet w jakiejś części obciąża nagłaśniającego. Budzi wątpliwości, czy to rozprawa ze zjawiskiem rzeczywistym, czy urojonym, będącym wypadkową napięć, na jakie wystawieni są liderzy, zwłaszcza pozostający w izolacji.
Czytaj też: Lwy właśnie się budzą. Rosjanom już nie zależy na świecie
Ukrainę czeka długi marsz
Od końca lutego przywództwo Wołodymyra Zełenskiego jest – mimo położenia Ukrainy – pasmem wybitnych sukcesów. Przewagę w wojnie informacyjnej marka „Ukraina” – i chyba największa tu osobista zasługa prezydenta – osiągnęła jeszcze przed wybuchem wojny, chwilę po inwazji ją powiększyła i już pewnie jej nie odda. Cały cywilizowany świat wie, że to Rosja postępuje barbarzyńsko, a Ukraina dzielnie się broni.
Ale jedną rzeczą jest dowodzenie wysiłkiem zbrojnym i dopingowanie sympatyzujących z Kijowem rządów do udzielania wsparcia, a inną codzienne zarządzanie wielkim państwem. W czasach pokoju Ukraina w wielu dziedzinach nie była mistrzem świata i trudno oczekiwać, że jakimś cudem odrobi cywilizacyjne zaległości, walcząc z Rosją.
Kraj broni się od prawie 150 dni i już jest wyczerpany, a przecież wojna może jeszcze potrwać. Jeśli m.in. zachodnia Europa już drży przed trudami nadchodzącej zimy, to jak w porze chłodów da sobie radę Ukraina? Zapowiada się raczej długi marsz i Ukraina będzie musiała jednocześnie mobilizować się do wysiłku na froncie, a na jego zapleczu na co dzień urzędnicy i zwykli ludzie musieli wspinać się na szczyty odpowiedzialności, rzetelności i obywatelskości. Pytanie, do jakiego stopnia społeczeństwo, naturalnie zmęczone wojną, będzie umiało wykrzesać z siebie pokłady energii i gotowość do ponoszenia kolejnych wyrzeczeń. Wiele tu będzie zależało od Zełenskiego i talentów innych niż te, które ujawnił w pierwszych miesiącach wojny.
Czytaj też: Nowe szaty tyrana. Co dziś przeraża Putina?