Świat

Skąd to nagłe orędzie Putina? Ogłasza częściową mobilizację, ucieka do przodu

Władimir Putin, 21 września 2022 r. Władimir Putin, 21 września 2022 r. Associated Press / East News
Rosja przegrywa militarnie, więc przechodzi do ofensywy politycznej. Putin w porannym orędziu poparł „referenda” na okupowanych terytoriach w Ukrainie, ogłosił częściową mobilizację do armii i przerzucił piłkę na boisko Zachodu.

We wtorek o godz. 20 czasu moskiewskiego Władimir Putin miał wygłosić orędzie i wypowiedzieć się w sprawie planowanych „referendów” na okupowanych terytoriach. Świat wstrzymał oddech, bo miało to być drugie takie jego wystąpienie od ogłoszenia inwazji na Ukrainę 24 lutego. Amerykańska Sky News planowała transmisję na żywo, rosyjskie kanały podbijały atmosferę, emitując materiały o tym, że „bracia z Donbasu czekają na wyzwolenie”. Po godzinie oczekiwania na Putina nawet rosyjscy korespondenci zaczęli się niepokoić, a po kolejnej usunięto zapowiedź wystąpienia ze strony państwowego Pierwszego Kanału. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow nie reagował na monity dziennikarzy i dopiero 12 godzin później, o godz. 8 rano lokalnego czasu, rosyjska telewizja opublikowała nagrane wcześniej 15-minutowe orędzie „o sytuacji w Donbasie”. Putin zapowiedział poparcie dla wyników „referendów”, ogłosił częściową mobilizację i groził krajom Zachodu, że odpowie na szantaż jądrowy.

Putin ucieka do przodu

Referenda odbędą się 23–27 września w części obwodu ługańskiego, chersońskiego, zaporoskiego i w obwodzie donieckim. Wyniki są z góry znane, należy się spodziewać poparcia zapowiadanego już sondażem krymskiego instytutu RIPSI – 94 proc. w tzw. DNR, 93 proc. w tzw. LNR, 87 proc. w obwodzie zaporoskim i 80 proc. w Chersoniu. Masowe poparcie zapewni głosowanie elektroniczne, bo w punktach wyborczych frekwencja z pewnością będzie niska.

Pośpiech, z jakim Putin dokonuje zwrotu, świadczy o tym, że ściga się z czasem i ratuje ucieczką do przodu. Już od dawna poddawany jest silnemu naciskowi ze strony tzw. partii wojny, czyli siłowników, społeczeństwo oczekuje sukcesu, a partnerzy zewnętrzni (Chiny, Indie) coraz mocniej naciskają na zakończenie „kryzysu”. Nie wspominając o lokalnych władzach okupacyjnych, obawiających się postępującej kontrofensywy Ukraińców, a więc utraty kolejnych terenów zajętych przez rosyjską armię po 24 lutego.

„Parlamenty przyjęły decyzję o referendum – mówił Putin w porannym orędziu. – I wystosowały prośbę do Rosji, by poparła ich wyniki”. W ten sposób sięga po przetestowaną na Krymie w 2014 r. kartę aneksji. Można mieć pewność, że także tym razem Duma i Rada Federacji błyskawicznie i bezprawnie „zalegalizują” przyjęcie nowych terytoriów w skład Federacji.

Czytaj też: Dlaczego Rosjanie popierają Putina i wciąż chwalą Stalina

Mobilizacja i ucieczka z Rosji

Putin chce zatem stworzyć nowy stan faktyczny. Dać sukces, na który czeka społeczeństwo, ale tym razem nie będzie to prezent, jak w 2014 r. Częściowa mobilizacja jest nieunikniona, jak mówił Putin: to „krok konieczny dla zapewnienia Rosji bezpieczeństwa i wyzwolenia naszych braci i sióstr w Donbasie”.

Dwukrotnie podkreślił, że nie chodzi o powszechną mobilizację. Precyzował, że na front zostaną wysłani wszyscy rezerwiści, a więc osoby z doświadczeniem wojskowym. Odpowiedni ukaz już podpisał, decyzja wchodzi w życie dzisiaj. Status prawny i finansowy poborowych będzie analogiczny do żołnierzy kontraktowych. Minister obrony Siergiej Szojgu dodał, że mobilizacja obejmie 300 tys. ludzi. Sztab generalny Ukrainy poinformował zaś, że Rosja zamierza przerzucić jednostki 217. pułku spadochronowo-desantowego z Syrii prosto do obwodu donieckiego, bo tu ponosi znaczne straty.

Rosjanie już we wtorek wpisywali do wyszukiwarki hasło: „jak wyjechać z Rosji”. Spodziewali się, że Putin tylnymi drzwiami wprowadzi stan niewiele różniący się od powszechnej mobilizacji. Potwierdzenie zdobyli, kiedy w trybie ekspresowym przez Dumę Państwową przeszły poprawki do kodeksu karnego. Pojawiają się w nim terminy takie jak „mobilizacja”, „stan wojenny”, „stan wojny” i wyższe kary za czyny popełnione w czasie ich obowiązywania. Za opuszczenie jednostki lub niezgłoszenie się do służby grozi od pięciu do dziesięciu lat pozbawienia wolności; za niewykonanie rozkazu i odmowę udziału w działaniach wojskowych lub bojowych – od dwóch do trzech. Za oddanie się do niewoli – od trzech do dziesięciu lat, ale pod warunkiem, że czyn nie nosi znamion zdrady stanu.

Czytaj też: Cicha branka, czyli jak Rosja werbuje ludzi do armii. Nikt się nie pali

Wybić Rosji zęby

Orędzie Putina to wiadomość dla Ukrainy: „ręce precz od naszych ziem, bo wrócimy z nowymi siłami”. Logika Kremla zasadza się bowiem na nadziei, że aneksja Donbasu, Chersonia i Zaporoża zniechęci przeciwnika do kontrofensywy. Kijów jednak zapowiedział, że żadne nielegalne referendum nie zmieni stanu faktycznego, a Ukraina chce wyzwolić wszystkie okupowane ziemie – nie tylko wymienione, ale i Krym.

Putin liczy przy tym na eskalację szantażu jądrowego. Zgodnie ze swoją doktryną wojenną Rosja może użyć broni atomowej w obliczu agresji na jej terytorium. Nieprzypadkowo dyktator zapowiedział, że kraj będzie się bronić „wszelkimi środkami”.

Brzmi groźnie. Ale to wciąż to samo odstraszanie, w dodatku mało wiarygodne. Kreml już wielokrotnie miał okazję „bronić swego terytorium wszelkimi środkami”, choćby wtedy, gdy na Krymie wybuchła baza wojskowa, a w pasie przygranicznym z Ukrainą płonęły składy paliw i broni. Ewidentnie też – i to w orędziu wyraźnie wybrzmiało – konflikt jądrowy musiałby zainicjować Zachód. Co ważne, ten straszak znacznie bardziej służy polityce wewnętrznej, ma zmartwić społeczeństwo perspektywą trzeciej wojny jądrowej i skutecznie spacyfikować niezadowolonych.

Putin myli się, jeśli liczy na powtórkę z 2014 r. Po pierwsze, Kijów nie zamierza się temu spokojnie przyglądać. Po drugie, Zachód jeszcze we wtorek powtórzył, że nie uzna nielegalnych referendów. Zapowiedział to m.in. kanclerz Niemiec Olaf Scholz, analogiczną deklarację złożyła Polska, prezydent Francji Emmanuel Macron mówił o rosyjskiej prowokacji, a Stany Zjednoczone oświadczyły, że zaostrzą sankcje, jeśli Rosja anektuje okupowane obszary. NATO uzna referenda za nielegalne, a Unia Europejska przygotuje nowy pakiet sankcji.

Putin wyłożył karty na stół. Będzie grać aneksjami, wzmożeniem walk, groźbą jądrową i mobilizacją do armii. Jeśli Zachód ulegnie, rozpocznie się faza negocjacji i przymuszania Kijowa do przyjęcia warunków Rosji. Jeśli utrzyma wsparcie dla Ukrainy i pozwoli jej wyzwolić okupowane ziemie, naprawimy błąd zaniechania z 2014 r., gdy odwracaliśmy wzrok w obliczu rosyjskiej agresji. Dopiero wtedy pozbawimy agresywną Rosję jej imperialnych zębów.

Czytaj też: Kreml płaci miliony, by rozsadzić Zachód od środka. Jak to działa?

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Rynek

Siostrom tlen! Pielęgniarki mają dość. Dla niektórych wielka podwyżka okazała się obniżką

Nabite w butelkę przez poprzedni rząd PiS i Suwerennej Polski czują się nie tylko pielęgniarki, ale także dyrektorzy szpitali. System publicznej ochrony zdrowia wali się nie tylko z braku pieniędzy, ale także z braku odpowiedzialności i wyobraźni.

Joanna Solska
11.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną