Zamach stanu zakończył trzy lata rządów Salvadora Allende, jedynego marksisty wybranego w demokratycznych wyborach. Jego rząd Jedności Ludowej był najambitniejszym eksperymentem socjalistycznym swoich czasów, prowadzonym mimo niezadowolenia, a potem wyraźnego sprzeciwu zwłaszcza USA. O wydarzeniach z początku lat 70. nie można pisać z pominięciem aspektów geopolitycznych. W Waszyngtonie rządzili Richard Nixon i Henry Kissinger, świat był w szczycie ideologicznego konfliktu zimnej wojny i na progu wielkich zmian – Amerykanie wycofywali się z Wietnamu, upadał tzw. system waluty złotej w polityce monetarnej, w 1973 r. wybuchł kryzys naftowy. Świeża była też pamięć kryzysu kubańskiego i groźba wojny jądrowej. Biały Dom robił wszystko, by zachować kontrolę nad Ameryką Łacińską, jeszcze wtedy nazywał ją swoim podwórkiem. Na socjalizm z ludzką twarzą, sygnowany nazwiskiem Allende, nie mógł więc pozwolić.
Chile. 17 lat terroru
Grunt pod zamach stanu przygotowywano długo. Już w 1970 r., działając z rozkazu Kissingera, agenci CIA i ich podwykonawcy przeprowadzili udany zamach na głównodowodzącego chilijskich sił zbrojnych gen. Rene Schneidera. Waszyngton dławił też chilijską gospodarkę, blokował dostęp do pożyczek, a amerykańskie koncerny wydobywcze odmawiały współpracy z rządem Jedności Ludowej.