Iran, Liban, Morze Czerwone: konflikt na Bliskim Wschodzie eskaluje. Niepokój w USA i Brukseli
Zaangażowanie Iranu w starcie Izraela z Hamasem trwa od wielu tygodni, ale z początku ograniczało się do niewielkich (choć regularnych) wystrzałów rakietowych i wymian ognia między IDF (Siłami Obrony Izraela) a Hezbollahem, funkcjonującym na terenie Libanu ugrupowaniem polityczno-militarnym sponsorowanym przez Teheran. Pod koniec listopada w konflikcie otworzył się kolejny pośredni front, gdy jemeńskie bojówki Huti zaczęły atakować statki handlowe przepływające przez Morze Czerwone i Zatokę Adeńską. Najpierw na cel brały jednostki związane z Izraelem, również poprzez strukturę własności, potem statki należące m.in. do azjatyckich firm i armatorów. Rząd w Teheranie nie ukrywał swoich związków z Huti, twierdząc, że Izrael „rozumie tylko język siły” i tak trzeba do niego przemawiać.
Czytaj też: Wojna Hamasu z Izraelem i światem. Takiego konfliktu jeszcze nie było
Iran się angażuje, ale zaprzecza
Rola Iranu w ostatnich dniach jeszcze się zwiększyła. 1 stycznia agencja informacyjna Tasnim poinformowała, że statek marynarki wojennej wpłynął na wody cieśniny Bab al-Mandab, ważnej dla światowego handlu morskiego – oficjalnie w celach patrolowych. Irańczycy przekonują, że statki wysyłają tu od 2009 r., a dwa lata temu unieszkodliwili jednostkę somalijskich piratów. Jednocześnie Ali Akbar Ahmadian, szef irańskiej Najwyższej Rady Bezpieczeństwa, spotkał się z przywództwem Hutich, chwaląc ich za solidarność z Palestyną.