Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

747. dzień wojny. Co ma wojna iracko-irańska do rosyjskiej agresji na Ukrainę?

Iraccy szyici w drodze do świętego miasta Kerbala, 18 kwietnia, 2003 r. Iraccy szyici w drodze do świętego miasta Kerbala, 18 kwietnia, 2003 r. Yannis Behrakis / Reuters / Forum
22 września 1980 r. Irak zaatakował Iran, co rozpoczęło trwającą osiem lat wojnę na wyniszczenie. Może to się wydaje zaskakujące, ale powody irackiego ataku są bardzo podobne do powodów rosyjskiej agresji na Ukrainę.

Rosyjska „Izwiestia” podała, że dowódca rosyjskiej Marynarki Wojennej adm. Nikołaj Jewmienow, został właśnie zdjęty ze stanowiska i zastąpiony przez adm. Aleksandra Mosijewa, dotychczasowego dowódcy Floty Północnej. Podwodniak Jewmienow, który większość zawodowego życia spędził na atomowych okrętach podwodnych, podowodził sobie marynarką od 2019 r., a teraz czas na zasłużoną emeryturkę. Z kolei adm. Mosijew to także podwodniak, choć z wykształcenia wojskowy inżynier elektronik. Ale i on dowodził atomowymi okrętami podwodnymi z rakietami balistycznymi. Podwodniacy wiodą prym w rosyjskiej Marynarce Wojennej, notabene podobnie jak w niemieckiej III Rzeszy, gdzie u-booty też stanowiły główną siłę morską, a podwodniak wielki adm. Karl Dönitz nie tylko dowodził Kriegsmarine, ale na bardzo krótko został nawet zastępcą Adolfa Hitlera. Trzeba przyznać, że „sukcesy” rosyjskiej Floty Czarnomorskiej naprawdę mogą zaimponować, więc odwołanie dowódcy Marynarki Wojennej wydaje się dość logicznym posunięciem. Zwłaszcza że Flota Czarnomorska nie była w stanie zrealizować blokady morskiej Ukrainy, do dziś od chwili wygaśnięci wcześniejszego porozumienia „zbożowego” z Ukrainy wypłynęło już ponad tysiąc statków z eksportowanymi produktami rolnymi, Rosjanie praktycznie dali sobie spokój z blokowaniem tego ruchu.

Z frontu nie ma żadnych nowych wieści. Trwa wojna pozycyjna, a front się ustabilizował. Ukraińskie wojska zdołały powstrzymać wszelki ruch Rosjan, jeżeli gdzieś następują zmiany położenia wojsk, to są to odległości rzędu 100 m. Choć rosyjskie ataki trwają w bardzo wielu miejscach na froncie, są odpierane przez obrońców.

Bomby FAB-1500 i... szczury

Rosjanie zaczęli natomiast stosować nowy typ kierowanych bomb szybujących, czyli bomby FAB-500 z dołączonym nowym modułem kierowania UMPB, doskonalszym od dotychczas używanego UMPK. Poza powiększonymi skrzydłami dającymi możliwość dolecenia na większą odległość, mają one silniki rakietowe, jeszcze bardziej wydłużające ich zasięg po zrzucie. Więcej o nich wkrótce.

Pojawiły się doniesienia, na razie nie wiadomo, na ile to zjawisko będzie groźne, że w Rosji zaczęła się plaga azjatyckiego szczura śniadego. Szczury te przywędrowały z Chin i są relatywnie duże (średnio o 150 proc. większe od szczurów występujących w Polsce), o wiele bardziej inteligentne, np. nie działają na nie trutki, bo ich nie jedzą, wyjątkowo szkodliwe i trudne do wytępienia. Może się niestety zdarzyć, że jak się zrobi cieplej, to przywędrują także do Polski. Migrację tym szczurom umożliwiła relatywnie łagodna zima, początkowo pojawiły się we wschodniej Rosji, ale widziano je już także w Moskwie. Będziemy obserwować, jak Rosjanie poradzą sobie z ich plagą.

Dlaczego mały Irak zaatakował duży Iran?

Mało kto w Polsce o tamtej wojnie pamięta, a jeszcze mniej o przyczynach wybuchu tego konfliktu. Dlaczego znacznie mniejszy Irak zaatakował silniejszego sąsiada? Wydaje się, że nie miał wyjścia. I to wcale nie dlatego, że Iran chciał Irak atakować. Podobnie zresztą jak Rosja nie stanęła do walki z Ukrainą z obaw o atak na własne terytorium. Powody są bardzo podobne i z punktu widzenia Rosji też po prostu nie było innego wyjścia.

Dziś Iran ma 85 mln mieszkańców, Irak tylko 24 mln, choć w 1980 r. ta dysproporcja była nieco mniejsza: 38 mln Iran i niecałe 14 mln Irak. Skąd zatem tak dramatyczna decyzja?

Iran to ośrodek szyizmu, jednego z głównych odłamów islamu. Szyitów odróżnia od sunnitów głównie spór o schedę po Mahomecie. Według szyitów tylko jego bezpośredni krewni w kolejnych pokoleniach mają w roli imama prawo do sprawowania duchowego przywództwa nad wyznawcami. Sunnicka większość w islamie uznaje władzę wszystkich kalifów jako prawowitych następców Mahometa. Oczywiście różnic jest więcej, szyici wydają się bardziej ortodoksyjni, choć i od tego są wyjątki, np. wywodzący się z sunnitów talibowie.

Czytaj także: Szyici i sunnici. Skąd się bierze konflikt między nimi?

Dopóki Iran był monarchią, na czele której stał szach Reza Pahlawi, wszystko było mniej więcej w porządku. Co prawda arabski Irak i perski Iran (Persowie nie są Arabami) nigdy nie darzyły się szczególną sympatią, miały też drobne spory terytorialne o przygraniczne prowincje, to jednak do wojny między oboma państwami było daleko. Jednak w styczniu 1979 r. szacha obalono, a na czele proklamowanej w kwietniu 1979 r. Islamskiej Republiki Iranu stanął radykalny Ruhollah Chomejni, ogłoszony wielkim ajatollahem, czyli przywódcą szyitów, który sprawuje władzę wobec aktualnego braku immama (wg szyitów tych było dotąd 12).

Niemal natychmiast po objęciu władzy nad Iranem Chomejni zaczął podburzać irackich szyitów do podobnej rewolucji w Iraku. Sprawa była poważna, bowiem Irak jest jednym z czterech państw świata, w których szyici stanowią wyraźną większość (pozostałe kraje to Iran, Azerbejdżan i Bahrain). W Jemenie, Libanie i Kuwejcie szyitów jest wielu, mimo wszystko stanowią mniejszość.

Czytaj także: O islamie dużo mówimy, ale niewiele wiemy. Jak to jest być muzułmaninem?

Tymczasem na czele irackiej partii Baas, która jest specyficznym połączeniem ideologii lewicowej opartej na sentymentach promarksistowskich z arabskim (a raczej panarabskim, bo ponadpaństwowym) nacjonalizmem oraz umiarkowaną religijnością, stał Saddam Hussein. W 1979 r. Hussein został prezydentem Iraku i jako sunnita promował sunnizm jako religię państwową, szyici zostali zepchnięci do roli obywateli drugiej kategorii. Podburzanie irackiej szyickiej większości groziło Irakowi rewolucją, a w jej konsekwencji stworzeniem państwa wyznaniowego na wzór Iranu i końcem władzy lewicowo-religijnej panarabskiej partii Baas.

Dla Husseina, a właściwie dla całego państwa w takim kształcie, było to „być albo nie być”. Prezydent nie miał wyjścia i wszczął wojnę z silniejszym Iranem, mając nikłe szanse na zwycięstwo – poza nadzieją, że pogrążony jeszcze w rewolucyjnym chaosie kraj po prostu upadnie.

Radosław Korzycki: Tania krew

Jak ma się wojna Iraku z Iranem do wojny Rosji z Ukrainą?

Kiedy w lutym 2014 r. w Ukrainie doszło do pomajdanowej rewolucji i zwrotu w kierunku zachodnim, w tym Unii Europejskiej i NATO, Putin także uznał, że nie ma innego wyjścia. Bogaty Zachód kłuje Moskwę w oczy jak byka czerwona płachta torreadora. Z Ukrainą, do niedawna częścią ZSRR, jest nawet gorzej – to przecież tacy sami niedawni Sowieci, którzy teraz chcą iść inną niż Rosja drogą. Rosjanie wiedzieli, że skończy się jak w Polsce, w której stanowczo prowadzone reformy i dążenie do przyjęcia do UE doprowadziło kraj do niesamowitej przemiany – zbudowano mocne podstawy demokracji, wolnego rynku, szalejąca korupcja zamieniła się w sporadyczną, a gospodarka zaczęła się szybko rozwijać. Gdyby coś takiego stało się w Ukrainie, Rosjan by szlag trafił – dlaczego i oni nie mogą tak żyć? Rosyjska mentalność jest dość specyficzna: bardziej od tego, by samemu mieć dobrze, zależy im na tym, by inni nie mieli lepiej. I żeby inne państwa liczyły się z Rosją, podziwiały ją i bały się jej.

I tak jak Saddam Hussein obawiał się przeniesienia zarzewia religijnej rewolucji szyickiej do własnego kraju, tak Władimir Putin obawiał się przeniesienia zarzewia idei demokratycznych i praworządności do jego własnego kraju. Taka rewolucja dla obu dyktatorów oznaczała upadek nie tylko ich samych, ale całego ich środowiska politycznego. Dlatego musieli działać szybko. Hussein zaatakował Iran po niecałym roku od krytycznych przemian w tym państwie, a Putin wziął Krym i Donbas dosłownie w ciągu kilku, kilkunastu tygodni. Zrobił to w nadziei, że pogrążony jeszcze w rewolucyjnym, pomajdanowym chaosie kraj po prostu upadnie.

Czytaj także: Gdy Rosja grozi, idea europejskiej armii gaśnie. Jak Europa chce się bronić?

Ale nie upadł ani Iran, ani Ukraina. Putin nie kontynuował działań, chcąc się lepiej przygotować, nie wdał się od razu w ciężką wojnę na wyniszczenie jak Hussein. Tyle że obecnie właśnie taką wojną się skończyło. Choć w tym przypadku Rosja ma przewagę nad Ukrainą, proporcje sił są odwrotne niż w konflikcie Iraku z Iranem.

Ale w przyszłym konflikcie Zachód – Rosja stosunek sił będzie dla Rosji niekorzystny. Właściwie rosyjska nadzieja jest dwutorowa: po pierwsze, że uda się z kręgu państw zachodnich wyrywać poszczególne państwa, izolować je, skonfliktować z innymi, a potem pokonać w sytuacji, kiedy nie będą mogły liczyć na sojuszniczą pomoc. Drugi kierunek: gdy Stany Zjednoczone umyją ręce, skonfrontować się z Europą, licząc na efekt mentalnego nieprzygotowania państw zachodnich na taką konfrontację. Pokojowo nastawione społeczeństwa jest bardzo łatwo skierować na znane już z historii tory pod hasłem „nie będziemy umierać za Gdańsk”. Właściwie to czym się to hasło różni od „nie będziemy umierać za Kijów”? Miejscem na mapie? NATO to tylko papier. Sednem problemu jest mentalność i nastawienie obywateli. A w niemal wszystkich krajach większość z nich nie widzi wiele dalej niż poza swoje własne najbliższe otoczenie. I Rosjanie to wiedzą, w tym widzą swoją szansę, zawsze znajdą się bowiem tacy, którzy doradzą Polsce wywieszenie białej flagi.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Mamy wysyp dorosłych z diagnozami spektrum autyzmu. Co to mówi o nich i o świecie?

Przez ostatnich pięć lat diagnoz autyzmu w Polsce przybyło o 100 proc. Odczucie ulgi z czasem uruchamia się u niemal wszystkich, bo prawie u wszystkich diagnoza jest jak przełącznik z trybu chaosu na wyjaśnienie, porządek. A porządek w spektrum zazwyczaj się ceni.

Joanna Cieśla
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną