Świat

Richard Grenell: przyszły sekretarz stanu USA? On i Trump to złowrogi duet

Richard Grenell Richard Grenell Markus Schreiber / AP / East News
Gdyby Grenell został sekretarzem stanu w drugiej administracji Trumpa, nie można by żywić żadnych złudzeń co do kierunku jego polityki międzynarodowej.

Jeżeli Donald Trump wygra w listopadzie wybory i ponownie zamieszka w Białym Domu, sekretarzem stanu w jego gabinecie zostanie najpewniej Richard Grenell – przewiduje „Washington Post”. Za rządów Trumpa (2017–21) był m.in. ambasadorem w Niemczech, ale jego rola wykraczała poza to stanowisko – należał do grona najbardziej lojalnych architektów i realizatorów polityki zagranicznej byłego prezydenta. Gdyby przejął ster amerykańskiej dyplomacji, dostałaby się w ręce czołowego polityka America First, neoizolacjonistycznego, autorytarnego i prorosyjskiego nurtu w coraz silniej podporządkowanej Trumpowi Partii Republikańskiej.

Niemcom groził sankcjami

Jako ambasador w Berlinie, gdzie urzędował w latach 2018–20, Grenell zasłynął działaniami sprzecznymi z elementarnymi zasadami dyplomacji, które zabraniają wtrącania się w politykę kraju, w którym pełni się misję, i nakazują unikanie publicznej krytyki aktualnego rządu. Przy każdej okazji, m.in. w wywiadach dla Steve’a Bannona, Grenell wyrażał poparcie dla skrajnej prawicy w Niemczech i w całej Europie. Kiedy Trump wypowiedział porozumienie nuklearne z Iranem, zaczął upominać niemiecki biznes, by zerwał relacje z Republiką Islamską – chociaż Niemcy z układu się nie wycofały. Ostrzegł też, że jeśli Berlin nie zwiększy wydatków na zbrojenia do poziomu co najmniej 2 proc. PKB, jak to ustalono na szczycie NATO w 2014 r., Waszyngton wycofa swoje wojska. Zagroził wreszcie sankcjami za współpracę z Rosją w budowie gazociągu Nord Stream 2.

Publiczne pouczanie i presja wywierana na niemiecki rząd – choć zrozumiałe w niektórych sprawach, np. Nord Streamu – popsuły stosunki USA z krajem kluczowym dla transatlantyckiego sojuszu. W Niemczech na lewicy rozległy się głosy, żeby Grenella wydalić, uznając go za persona non grata. Wiceprzewodniczący Bundestagu Wolfgang Kubicki powiedział, że ambasador zachowuje się „tak, jakby Amerykanie byli tu wciąż okupantami”.

Po powrocie do USA w 2020 r. Grenell został tymczasowo dyrektorem wywiadu, czyli amerykańskim odpowiednikiem koordynatora służb specjalnych. Trump powierzył mu to stanowisko, chociaż nie miał w tych sprawach żadnego doświadczenia; wkrótce przeszło ono w ręce kongresmena Johna Ratcliffe’a.

Czytaj też: Czy Europa bez USA naprawdę nie ma szans?

Grenell, wysłannik Trumpa

Po odejściu Trumpa z urzędu Grenell przyłączył się do chóru jego stronników głoszących, że prezydentowi ukradziono wybory. Nie zaprzestał też aktywności na arenie międzynarodowej. Jeździ po świecie, popierając wszędzie siły skrajnej prawicy i nacjonalistycznego populizmu. Trump mówi o nim „mój wysłannik”. W czasie wizyty w Gwatemali Grenell spotkał się z przywódcami ultraprawicowych ugrupowań próbujących nie dopuścić do władzy zwycięskiego socjaldemokratycznego kandydata. Zawitał także na Bałkany, gdzie przekazał od Trumpa wyrazy poparcia dla nacjonalistycznego i prorosyjskiego prezydenta Serbii Aleksandra Vučicia. „Washington Post” określił Grenella jako sekretarza stanu in spe w gabinecie cieni byłego prezydenta. Według dziennika w roli tej widzi byłego ambasadora zwłaszcza syn Trumpa Donald Jr.

W czasie swoich rządów Trump obsadził czołowe stanowiska, szczególnie w ekipie ds. polityki obronnej i zagranicznej, głównie politykami republikańskiego establishmentu, gdyż ławka tej drużyny w ruchu MAGA była za krótka. Pierwszym sekretarzem stanu był Rex Tillerson, drugim Mike Pompeo – politycy konserwatywni, ale należący do mainstreamu w GOP, podobnie jak jego doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego: gen. H.R. McMaster i John Bolton. Niemal wszyscy oni odcinają się obecnie od Trumpa, ostrzegając, że druga jego kadencja byłaby katastrofą dla USA i Ameryki. Inaczej z Grenellem – na niego Trump na pewno może zawsze liczyć.

Czytaj też: NATO kilku prędkości? Pomysły trumpistów coraz bardziej szalone

W którą stronę pójdzie Ameryka

Gdyby rzeczywiście został sekretarzem stanu w drugiej administracji Trumpa, nie można by żywić żadnych złudzeń co do kierunku jego polityki międzynarodowej. „Trump i Grenell unicestwiliby amerykańskie przywództwo w wolnym świecie, które utrzymywało się ponad partyjnymi podziałami, od Trumana na lewicy do Reagana na prawicy, zastępując je czymś o wiele bardziej złowrogim”, powiedział o tej perspektywie w wywiadzie dla „Washington Post” Daniel Fried. Były ambasador USA w Warszawie sugeruje, że jako szef dyplomacji Grenell będzie traktował relacje USA ze światem w kategoriach wyłącznie transakcyjnych, z pominięciem wartości demokratycznych i zgodnie z izolacjonistycznym światopoglądem Trumpa.

57-letni Grenell, absolwent Harvarda, polityczną karierę rozpoczął od współpracy z poprzednimi liderami GOP, jak Mitt Romney, obecny surowy krytyk Trumpa. Co ciekawe, Grenell jest jawnym gejem, od lat żyjącym w związku z Mattem Lasheyem. Mainstreamowe organizacje LGBT, z reguły lewicowe, dystansują się od ultraprawicowego byłego ambasadora. W społeczności gejowskiej w USA są jednak także konserwatyści, którzy głosują na Partię Republikańską. Gdyby Grenell został sekretarzem stanu, byłby w historii USA pierwszym gejem na tym stanowisku – trzecim w hierarchii władzy w Ameryce.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Sport

Iga tańczy sama, pada ofiarą dzisiejszych czasów. Co się dzieje z Polką numer jeden?

Iga Świątek wciąż jest na szczycie kobiecego tenisa i polskiego sportu. Ostatnio sprawia jednak wrażenie coraz bardziej wyizolowanej, funkcjonującej według trybu ustawionego przez jej agencję menedżerską i psycholożkę.

Marcin Piątek
28.09.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną