Świat

Art. 7 wobec Polski. Bruksela ogłasza: chcemy zamknąć tę procedurę

Premier RP Donald Tusk i szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. Premier RP Donald Tusk i szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. European Union, 2023 / •
Komisja Europejska szykuje się do zakończenia postępowania z art. 7 wobec Polski. Kohabitacja z prezydentem Andrzejem Dudą blokuje reformy sądowe, ale Brukseli wystarczają obietnice rządu Donalda Tuska.

O tym, że taka decyzja się zbliża, pisaliśmy kilka dni temu. Dziś Komisja Europejska w nowej ocenie na użytek Rady UE ogłosiła, że w Polsce nie istnieje już wyraźne ryzyko poważnego naruszenia zasady praworządności. I zamierza wycofać swój „uzasadniony wniosek” do Rady UE z grudnia 2017 r., w którym zwracała się o oficjalne stwierdzenie wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia tej zasady przez Polskę.

Węgrzy chcą tak samo

Kolejnym etapem jest dyskusja ministrów ds. Unii Europejskiej na posiedzeniu Rady UE 21 maja, z której – wedle przewidywań Brukseli – wyniknie, że postępowanie z art. 7 jest niecelowe. A to da Brukseli dodatkową polityczną podkładkę, by ostatecznie wycofać swój wniosek, co zapewne jeszcze przed eurowyborami zakończy całą procedurę.

Sprawy polskiej praworządności nie trafią zatem w ręce węgierskiej prezydencji w Radzie UE w drugiej połowie tego roku.

Wniosek z 2017 r. dotyczył m.in. problemów z Trybunałem Konstytucyjnym i Krajową Radą Sądownictwa, których rozwiązaniem powinny być zmiany ustawowe. Jednak Komisja podjęła decyzję o odmrożeniu KPO, akceptując pozalegislacyjne „rozwiązania ekwiwalentne”. A nowe polskie władze jednocześnie zabiegały w Brukseli o podobną elastyczność w przypadku art. 7, a w konsekwencji o uznanie na podstawie planu działań ministra sprawiedliwości Adama Bodnara, że procedurę można zakończyć.

Zamykanie procedur dyscyplinujących w kwestiach praworządnościowych bardzo sprawnie udało się rządowi Donalda Tuska, choć w Brukseli wywołuje to pewien dyskomfort. A Węgrzy już żądają odmrożenia swego KPO „na podstawie takiej samej metodologii, z jakiej korzysta Polska”.

W sprawie KPO zrozumiała była presja odblokowania zamrożonych pieniędzy. Natomiast w sprowadzającym się do kwestii reputacyjnych art. 7 Komisja szukała sposobów na podzielenie się polityczną odpowiedzialnością za zamknięcie sprawy pomimo braku nowych ustaw sądowych w Polsce. Rozważano rozwiązanie, w którym belgijska prezydencja w Radzie UE zarządzi znów głosowanie nad wnioskiem o stwierdzenie „wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia zasady praworządności”. Brak wymaganej większości doprowadziłby do wygaszenia postępowania z art. 7. Jednak Belgowie byli temu niechętni.

TSUE dalej rozpatruje sprawy

Komisja powoływała się dziś na reformatorskie plany ministra Adama Bodnara i wejście Polski do Prokuratury Europejskiej. Ale z prawnego punktu widzenia kluczowe jest zobowiązanie się do wykonania wszystkich wyroków Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka dotyczących praworządności, w tym niezależności sądów. Monitorowanie zmian w sądownictwie, już po zakończeniu procedury z art. 7, będzie włączone w cykl zwykłych działań Brukseli (sprawozdania o praworządności w krajach UE, doroczne dyskusje Rady UE). A także będzie się toczyć w ramach tzw. postępowań przeciwnaruszeniowych.

TSUE nadal rozpatruje bowiem skargę Komisji Europejskiej w sprawie Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej. Ponadto KE będzie musiała ocenić, czy i jak Polska podporządkowała się wyrokowi TSUE o ustawie kagańcowej z 2023 r. (dotyczyły tego kamienie milowe z KPO).

Do stwierdzenia „wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia zasady praworządności” w ramach art. 7 potrzeba głosów 22 z 27 państw UE. Zgoda wszystkich państw Unii – poza tym, którego dotyczy postępowanie – jest wymagana w drugim kroku otwierającym możliwość sankcji. Cała procedura może skończyć się nawet zawieszeniem prawa głosu w Radzie Unii. Ale tych głosowań w sprawie Polski nigdy nie przeprowadzono, bo Bruksela nie miała pewności, że uzbiera się większość.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Rynek

Siostrom tlen! Pielęgniarki mają dość. Dla niektórych wielka podwyżka okazała się obniżką

Nabite w butelkę przez poprzedni rząd PiS i Suwerennej Polski czują się nie tylko pielęgniarki, ale także dyrektorzy szpitali. System publicznej ochrony zdrowia wali się nie tylko z braku pieniędzy, ale także z braku odpowiedzialności i wyobraźni.

Joanna Solska
11.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną