Recenzja spektaklu: „Nietota”, reż. Krzysztof Garbaczewski
Krzysztof Garbaczewski kontynuuje eksperymenty z łączeniem teatru z technologiami.
Krzysztof Garbaczewski kontynuuje eksperymenty z łączeniem teatru z technologiami.
Sztuczne dialogi pełne są „polskości”, często zresztą brzęczą w nich efekciarskie aluzje do współczesności.
Warszawskie przedstawienie to przykład rozrywki familijnej na wysokim poziomie.
„Aktorzy prowincjonalni”, film Agnieszki Holland sprzed 40 lat z prowincjonalnym teatrem jako ówczesną Polską w pigułce, w Koszalinie stali się pretekstem do osobistej, szczerej i poruszającej wypowiedzi tutejszego zespołu.
Nowy spektakl Wyrypajewa ma formę konferencji, rzecz dzieje się w Kopenhadze, bohaterowie noszą duńskie nazwiska, język jest angielski (widzowie mogą skorzystać ze słuchawek z tłumaczeniem).
Swoje 60-lecie w obecnej siedzibie gdyńska Baduszkowa uczciła powrotem do śpiewogry z 1794 r. autorstwa ojca polskiego teatru Wojciecha Bogusławskiego.
Klata rozwija swoją wizję teatru popularnego, gdańskie „Trojanki” przypominają niedawnego poznańskiego „Wielkiego Fryderyka”.
Pożar w Burdelu to nie tylko rozbudowane rewie, współczesne wersje przedwojennych warszawskich variété, ale też skromniejsze dzieła – one man show czy recitale.
Spektakl nie należy do finezyjnych, ale broni się skuteczniej niż huzarzy – ciekawą myślą i świetnym aktorstwem.
Miłe teatralne doświadczenie.
Tomasz Nosinski, z lekkim makijażem, w charakterystycznych okularach i z papierosem, gra przekonująco.
Przeestetyzowany sceniczny zgiełk ogląda się z obojętnością i narastającym znużeniem, jak queerową soap-operę.
Czterogodzinny spektakl, choć wierny słowu dramatu, przypomina jego spłaszczony bryk.
To kolejny z wydłużającej się serii spektakli szukających w naszej historii analogii do współczesności.
„W oczach Zachodu” z 1911 r., mniej znana powieść Josepha Conrada, to rodzaj dialogu ze „Zbrodnią i karą” Dostojewskiego, zachodnie spojrzenie na Rosję, jej duszę, rewolucje, histeryczność, religijność i kabotyństwo.
Czego w tym trzygodzinnym spektaklu nie ma! Początek oglądamy w foyer, środek na scenie, koniec na widowni.
Największe wrażenie wywiera niesamowita muzyka.
To debiut reżyserski znanego aktora w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej.
Dobrą stroną tej realizacji jest nieinwazyjność; dzięki niej można lepiej skupić się na muzyce.
Strzępka i Demirski wiernie – na dobre i na złe – przenoszą na scenę warszawskiego Polskiego głośną powieść Szczepana Twardocha sprzed półtora roku.