Panowie z Foo Fighters nie utracili nic ze swoich umiejętności. Po prostu wykorzystali je nieco inaczej niż dotychczas.
Ten gigantyczny materiał to jedynie niewielka część dorobku tego niezmordowanego muzyka.
Pierwsze dwa utwory otwierające płytę przywodzą na myśl lata triumfalnego pochodu prostej dynamicznej muzyki nazwanej punkiem.
To płyta, która może najwyżej zainteresować zagorzałych beatlefanów.
Muzyka country ma się nadal całkiem dobrze.
Jeśli ta płyta przepadnie, przygnieciona rozrywkową masówką, to będzie smutny dowód na postępującą pauperyzację intelektualną społeczeństwa.
Płyta oferuje nam 11 tytułów, w tym 10 dość niestety błahych.
Po wysłuchaniu tej płyty nikogo nie zdziwią porównania Renaty Lewandowskiej do największych dam światowego R&B czy jazzu.
Jest dynamika, energia i atmosfera.
Fani artysty na pewno się nie zawiodą, słuchając tych utworów.
wydawnictwa wyjaśnia wszystko. „Era 1: As, Bs & Rarities, 1978–1984”. Mamy do czynienia z kompilacją obejmującą dokonania Chrisa w latach wskazanych w tytule. Nie jest to jednak mechaniczne odzwierciedlenie zawartości poszczególnych albumów z tamtego okresu, ale zbiór ciekawostek
Jeżeli komuś z miłośników muzyki rozrywkowej wydaje się, że wszystkie nagrania jego ulubieńca zostały już opublikowane, skatalogowane i wydane, to zawsze będzie zaskoczony czymś nowym.
Dla AC/DC czas stoi w miejscu.
Płyta nagrana przez bardzo utalentowanych młodych ludzi.
Od początku do końca płyty słucha się z niesłabnącą przyjemnością.
Łatwe, bardzo wpadające w ucho, świetne do chóralnego wspólnego śpiewania melodie.
Radość od pierwszej do ostatniej nuty.
Finezyjny, intelektualny blues, bez fajerwerków i popisowych solówek, ale z głębią, na którą stać tylko prawdziwych mistrzów.
Każdy utwór jest pieczołowicie wymyślony, zagrany i nagrany, stanowiąc oddzielne małe dziełko muzycznej sztuki.
Rok 2020 jest wielką szansą dla wytwórni płytowych na dodatkowe zgarnięcie plonu finansowego dotyczącego jubileuszowych edycji tytułów wydanych 50 lat temu.
Na przełomie lat 60. i 70. XX w. The Rolling Stones wydali serię rewelacyjnych albumów, takich jak „Their Satanic Majesties Request”, „Beggars Banquet”, „Sticky Fingers” czy wreszcie „Exile on Main St.”.
„Agora” jest muzycznym relaksem i wspaniałym antidotum na otaczający nas hurgot i pęd współczesnego życia.
he Mavericks to wielce zasłużony amerykański zespół grający mieszankę stylistyczną zawierającą zarówno pop, jak i rock retro, a także Tex-Mex.
Mamy tu płytę jakby wyjętą z katalogu lat 50.
Płyta brzmi jak hołd złożony muzyce Prince’a.
Jeżeli ktoś jest miłośnikiem kombinacji bluesa z ciężkim rockiem, a przeoczył płytę wydaną kilka miesięcy temu, zatytułowaną „Crooked Nation”, powinien czym prędzej nadrobić to niedopatrzenie.
To, co grają The Dirty Streets, dalekie jest od oryginalności, ale, paradoksalnie, na tle współczesnej plastikowej konfekcji muzycznej brzmi ożywczo i autentycznie.
The Pretenders śmiało stają w szranki z młodymi konkurentami do walki o serca słuchaczy.
Słuchając niektórych utworów, można tylko się dziwić, że ich wykonawcy nigdy nie wyszli z cienia i nie dali się poznać szerszej publiczności.
Warto „Check Shirt Wizard” dołączyć do kolekcji.
Płyta wciąga słuchacza w świat odmienny od festiwalowo-komercyjnej młócki, dowodząc, jaką wartością może być uspokojenie wszechobecnego dygotu i ucieczka od codziennej oczywistości.
To muzyka intensywna, pełna pasji i dojrzałości.
Lucinda Williams wydaje się niezdolna do wydania słabej czy przeciętnej płyty.
To dzieło pokazujące, że jego twórca nadal dysponuje tą magią, którą czarował pokolenia ludzi na całym świecie.
To muzyka, jakiej nad Wisłą słuchało się, zanim wszystko z dnia na dzień stało się jeszcze lepsze.
Jest rockowo, gitarowo, profesjonalnie, śpiewnie i nienowocześnie.
Ten stary piec nie jest rozgrzany do czerwoności, diabeł w nim palący nie taki straszny, ale są momenty.
Debiut Dirty Shirley stoi warsztatowo na wysokim poziomie, a przyszłość dopiero pokaże, czy pozostaną w tej konserwatywnej estetyce.
Silnie lansowane współczesne gwiazdki zepchnęły muzykę proponowaną przez Zoe do określonej niszy na rynku – niszy, do której należy zaglądać.
Mam wrażenie, że Danzig zrobił tą płytą przyjemność raczej sobie niż fanom muzyki.
Płyta trudna i ponura, ale w swoim gatunku bardzo dobra, tyle że nie dla każdego.
Klasyczny repertuar zbudowany na kompozycjach mistrzów gatunku.
To nie płyta dla mięczaków, a Parkway Drive podczas swojej metalowej inwazji nie biorą jeńców.
Na płycie słyszymy świetną wokalistkę ze znakomitym zespołem, dowodzącą, że jej imponujący głos to nie rezultat studyjnych zabiegów technicznych, ale prawdziwy dar od losu.
Cała płyta utrzymana jest w łagodnym, minorowym tonie.
„Naked Garden” to de facto aneks do poprzedniego albumu.
Muzyka na płycie bardzo nienowoczesna, ale za to po mistrzowsku wykonana.
Urodzony w Williamstown w stanie Massachusetts amerykański bluesowy gitarzysta i wokalista Albert Cummings zaczynał swoją karierę zawodową jako budowlaniec.
Huey Lewis wraz ze swoim zespołem The News największe sukcesy odnosił w latach 80. minionego wieku.
Kalifornijska grupa Green Day 20 z górą lat po debiucie wydała właśnie swoją najnowszą, 13. płytę „Father of All…”.
Muzyka The Cadillac Three, pozbawiona tandetnych atrybutów disco polo i obowiązkowych „łapek w górę”, zaraża swoją nieudawaną autentycznością.