Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Koniec sporów o „polski pomnik” w Berlinie

„Polski pomnik” budził w Niemczech spory. „Polski pomnik” budził w Niemczech spory. Richard Mortel / Flickr CC by 2.0
W berlińskim Miejscu Pamięci i Spotkań zostaną upamiętnione m.in. polskie ofiary okupacji. Dlaczego tak się o ten pomnik spierano?

Piątkowa decyzja Bundestagu, by w Berlinie na prominentnym miejscu upamiętnić polskie ofiary niemieckiej okupacji i stworzyć miejsce spotkań z historią, to zwieńczenie starań wielu środowisk i sił politycznych, ale zarazem dopiero początek długiej drogi.

Z projektem ustawy wystąpiły partie koalicyjne (chadecka CDU/CSU i socjaldemokratyczna SPD) oraz dwie partie opozycyjne (Zieloni i liberalna FDP). Partia Lewicy przedstawiła własny projekt, ale nie mając z nim szans, poparła w tej sprawie pięć wymienionych formacji. Wstrzymała się natomiast od głosu nacjonalistyczna Alternatywa dla Niemiec.

AfD ma skomplikowane relacje z PiS

Debatę w Bundestagu emocjonalną mową otworzył urodzony w Szczecinie sekretarz generalny CDU/CSU Paul Ziemiak. Jego obaj dziadkowie byli w czasie wojny polskimi żołnierzami. „Gdyby dziś widzieli, że Niemcy i Polskę łączy przyjaźń, a ich wnuk pracuje i przemawia w budynku Reichstagu jako niemiecki deputowany, to byliby szczęśliwi”.

W Miejscu Pamięci i Spotkań upamiętnione zostaną polskie ofiary niemieckiego najazdu i okupacji, ale także opór, odwaga oraz ofiarność takich żołnierzy AK jak Witold Pilecki i tych, których zamordowano za ukrywanie Żydów. „To dzięki takim ludziom nie zgasło doszczętnie światło człowieczeństwa” – mówił Ziemiak. I dodał: „Robimy to dla Polaków, ale przecież nie tylko dla nich. Także dla nas i młodych ludzi w Europie i na świecie. Mamy z Polakami nie tylko wspólną granicę, ale i wspólną historię”.

Rzecznik AfD Marc Jongen miał wyraźny kłopot. Sympatyzuje z rządem PiS w kwestiach praworządności i nacjonalizmu, ale uwiera go rozgrywanie karty antyniemieckiej przez partię Kaczyńskiego, żądania 800 mld reparacji i ubieranie niemieckich polityków w hitlerowskie mundury przez „Gazetę Polską”. Miał władzom Niemiec za złe, że odmawiają upamiętniania niemieckich ofiar i nie dając sobie rady ze współczesnością, uciekają w politykę historyczną. Tymczasem dość już tego kajania się i pokutowania, bo to tylko wzmacnia w Polakach mentalność wiecznej ofiary. A przecież według Eurobarometru większość Niemców i Polaków woli mówić o współczesności i przyszłości niż przeszłości.

Na krętactwa „alternatywnego” odpowiedział minister spraw zagranicznych Heiko Maas z SPD: nie ma żadnej końcowej kreski. W centrum pamięci o cywilnych ofiarach II wojny znajduje się Holokaust, jednak Bundestag dwa tygodnie temu przyjął ustawę o stworzeniu w Berlinie miejsca dokumentacji także innych ofiar ludobójczej praktyki III Rzeszy. A mauzoleum Holokaustu, pomniki pomordowanych Siniti i Romów, psychicznie chorych, niepełnosprawnych oraz homoseksualistów nie są „pomnikami hańby”, lecz miejscami przywracającymi godność pomordowanym. Jak podkreśla Maas, fakt, że Niemcy nadal mylą powstanie 1943 w getcie warszawskim z powstaniem 1944, to dowód, jak wiele jest do zrobienia.

Czytaj też: Jak Polak z Niemcem. Raport z badań

„Polski pomnik” wśród mauzoleów

O tym, że „polski pomnik” budził w Niemczech spory, wspomniał na zakończenie debaty rzecznik CDU Eckhard Pols. Jeszcze w listopadzie 2019 r. rada naukowa przy mauzoleum Holokaustu z obawy przed relatywizacją i hierarchizacją ofiar proponowała stworzenie centrum zbiorczej dokumentacji niemieckich rządów w okupowanej Europie, natomiast zbrodniom na Polakach poświęcenie stałej wystawy na wolnym powietrzu we wschodniej dzielnicy Berlina Friedrichshain, gdzie w schyłkowej fazie NRD ustawiono pomnik Polskiego Żołnierza i Niemieckiego Antyfaszysty. Nie był to pomysł szczęśliwy, więc w czerwcu – tłumaczył Pols – Niemiecki Instytut Spraw Polskich, założony w 1980 r. w Darmstadcie przez legendarnego tłumacza Karla Dedeciusa i do niedawna prowadzony przez prof. Dietera Bingena, a po jego przejściu na emeryturę w 2019 r. przez prof. Petera Olivera Loewa, zaproponował połączenie w jeden zespół pomnika poświęconego polskim ofiarom i centrum dokumentacji.

Ten pomysł ma poparcie nie tylko ogromnej większości w Bundestagu, ale także chadeckich polityków związanych ze środowiskiem wypędzonych. Ulokowanie pomnika w pobliżu „widocznego znaku” ucieczki, wypędzeń i wysiedleń nie będzie żadną relatywizacją czy zrównywaniem ofiar, tłumaczył Pols, lecz pokaże szczególne relacje naszych krajów i narodów. Polska była pierwszą ofiarą militarnej napaści III Rzeszy i niemieckiej okupacji, które były skutkiem paktu Hitlera ze Stalinem. W konsekwencji deportacje i masowe morderstwa miały miejsce także we wschodniej Polsce. Z kolei powojenne przesunięcie Polski na Zachód doprowadziło do wypędzenia Niemców. Dziś – kończył Pols – przedstawiciele społeczeństwa obywatelskiego w Polsce angażują się także na rzecz ukazania losu niemieckich wypędzonych, roli ich i mniejszości niemieckiej w budowaniu mostów między krajami. „Polski pomnik” w Berlinie nie będzie żadną konkurencją dla już istniejących mauzoleów, lecz ich uzupełnieniem.

PiS stereotypowo o Niemcach

Uchwała Bundestagu kończy jedną fazę prac nad „polskim pomnikiem” w Berlinie i zaczyna drugą: etap dyskusji nad formą i treścią tego naszego „widocznego znaku”. Na miejsce dyskusji Bundestag wskazuje darmstadzki Instytut Spraw Polskich, zaprasza też polskich przedstawicieli – historyków i organizacji obywatelskich. Nie ma co ukrywać, że o ile po stronie niemieckiej mniej więcej wiadomo, jaki powinien być przekaz „polskiego pomnika” i Miejsca Spotkań, o tyle polsko-polska „zimna wojna domowa” właśnie w odniesieniu do polityki historycznej utrudnia sensowną rozmowę.

W Bundestagu właściwie wszyscy mówcy mieli na uwadze dokumentację nie tylko straszliwej wojennej przeszłości, barbarzyńskiej okupacji Polski, ale także dorobek polsko-niemieckiego dialogu minionych 50 lat z myślą o wychowywaniu następnego pokolenia w duchu współpracy i dobrego sąsiedztwa.

W Polsce partia rządząca nie tylko kwestionuje ten dorobek, ale wręcz żeruje na resentymentach i stereotypach, podczas gdy opozycja zepchnięta do defensywy w fundamentalnych kwestiach ustrojowych nie bardzo umie przeciwstawić się nawrotowi w sprawach niemieckich do propagandowych wzorców polityki roszczeń, dziedzicznej wrogości i szkodzenia polskim interesom. Wyobrażenia „ojców” nowej polskiej polityki wobec Niemiec 1989: Tadeusza Mazowieckiego, Krzysztofa Skubiszewskiego, Bronisława Geremka, Władysława Bartoszewskiego, „ojców III Rzeczpospolitej”, oraz neoendeckich akolitów Jarosława Kaczyńskiego – kompletnie się rozchodzą.

Geremek w 2009 r. mówił, że „w polityce główną rolę odgrywają interesy – na pewno. Ale współpraca, przyjaźń czy braterstwo, które potwierdzają świadectwa kronikarzy, mają swoje znaczenie. Można też powiedzieć, że pozytywne emocje wspierają interesy. Chciałbym, aby między Polakami i Niemcami istniało nie tylko poczucie wspólnoty interesów, chociaż ono jest najważniejsze, ale także więź emocjonalna, która powiada, że mamy do siebie wzajemne zaufanie. Jeżeli mamy zaufanie, to wszystkie wyzwania przyszłości zdołamy rozwiązać”. Tymczasem ambasador Kaczyńskiego w Berlinie potrafił w czasie konferencji z okazji stulecia odzyskania niepodległości oświadczyć, że było to katastrofalne dla stosunków polsko-niemieckich, co wywołało pełną oburzenia replikę prof. Gesine Schwan, że ambasador nie jest w stanie dostrzec tego, co Polacy i Niemcy wspólnie osiągnęli w latach powojennych.

A ponieważ żadne personalne konstelacje nie są wieczne, projektując Miejsce Pamięci i Spotkań przy pl. Aksańskim, warto je tak pomyśleć, by mogło – także architektonicznie – pasować do podobnego miejsca Pamięci i Spotkań w Warszawie.

„Wszystkie wyzwania potrafimy rozwiązać”

Dziś to wydaje się absurdalne. Panuje pandemia, złotówka wiotczeje, trwa bunt u nas i na Białorusi, gdzie propaganda straszy polską interwencją. Jeszcze dalej na wschód, w Rosji, w propagandowym maratonie „Wieczór Sołowiowa” słychać krzyki, że nadchodzi wielka wojna, a główni wrogowie Rosji to USA, Turcja i Polska...

Jednak dzisiejsze krzyki i tupanie w Europie to nie koniec historii. Planując „polski pomnik” w Berlinie, warto już teraz mieć z tyłu głowy warszawski obiekt muzealny dokumentujący tysiącletnią polsko-niemiecką historię nie tylko zmagań, ale i przenikania, współpracy i europejskiej wspólnoty. Jeśli Berlin i Frankfurt nad Menem może łączyć dwudzielny pomnik mostu powietrznego 1948, to dlaczego kiedyś dwóch stolic nie miałby połączyć warszawsko-berliński Łuk Pamięci? Prędzej czy później nadejdzie taki czas, że Niemcy i Polacy rzeczywiście nawiążą więź emocjonalną, bo jak mówił Geremek: „wszystkie wyzwania potrafimy rozwiązać”.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
O Polityce

Dzieje polskiej wsi. Zamów już dziś najnowszy Pomocnik Historyczny „Polityki”

Już 24 kwietnia trafi do sprzedaży najnowszy Pomocnik Historyczny „Dzieje polskiej wsi”.

Redakcja
16.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną