Świat

Otwierają się „Bramy Niebios”. Hamas uwalnia pierwszą grupę zakładników

Instalacja w Tel Awiwie ze zdjęciami zakładników w rękach palestyńskich grup zbrojnych w Strefie Gazy, 24 listopada 2023 r. Instalacja w Tel Awiwie ze zdjęciami zakładników w rękach palestyńskich grup zbrojnych w Strefie Gazy, 24 listopada 2023 r. Ronen Zvulun / Reuters / Forum
W piątek rano rozpoczęło się czterodniowe zawieszenie broni między Hamasem a Izraelem, które obejmuje wymianę pierwszej grupy zakładników w zamian za palestyńskich więźniów. Hamas uwolnił też dziesięciu Tajów i jednego Filipińczyka.

Symbolicznie otwarły się „Bramy Niebios”, bo taką nazwę nadano operacji uwalniania zakładników, którzy w niewoli spędzili 49 dni –tyle minęło od ataku Hamasu na Izrael. W pierwszej grupie wypuszczono 13 osób, to matki z dziećmi, według izraelskich mediów w większości porwani z kibucu Nir Oz. W zamian Izrael uwolnił 39 palestyńskich więźniów, którzy dziś zostali przywiezieni do zakładu karnego Ofer na Zachodnim Brzegu, skąd zostali wypuszczeni na wolność.

Smutek pomieszany z radością

Wśród uwolnionych dziś zakładników jest m.in. rodzina Mundar (9-letni Ohad, jego 55-letnia mama Keren i 78-letnia babcia Ruti, której mąż nadal jest w rękach Hamasu) oraz Hanna Katzir, która według informacji Palestyńskiego Islamskiego Dżihadu miała zginąć w Gazie. To kolejny dowód, że palestyńskie grupy zbrojne prowadzą też wojnę psychologiczną. Wcześniej twierdziły też, że w wyniku izraelskich nalotów zginęło już ponad 50 zakładników. Informacje te nie były traktowane przez Izrael poważnie, na pewno jednak niepokoiły rodziny i bliskich. Wśród uwolnionych zakładników cztery osoby mają podwójne, izraelsko-niemieckie obywatelstwo. „Nie można zapominać, że każdy z powracających do domu nadal ma członka rodziny lub krewnego, który został zamordowany lub jest przetrzymywany w niewoli w Gazie. To wielki smutek pomieszany z radością i wzruszeniem” – mówił kontradmirał Daniel Hagari, jeden z rzeczników IDF.

Zgodnie z wynegocjowaną za pośrednictwem Kataru, Egiptu i USA umową w ciągu najbliższych dni Hamas ma uwolnić w sumie blisko 50 zakładników (kobiety i dzieci), a Izrael wypuści za to 150 palestyńskich więźniów, w tym także kobiety i osoby małoletnie. Codziennie do Izraela wróci 12–13 osób, za które wypuszczona będzie kolejna grupa więźniów.

Katar poinformował, że Hamas uwolnił także 10 Tajów i jednego Filipińczyka, co nie było to częścią wynegocjowanej umowy (wcześniej mówiło się, że uwolnionych zostanie 12 obywateli Tajlandii. Podczas ataku Hamasu 7 października do Gazy wywieziono w sumie 26 tajskich pracowników, 39 osób zginęło na miejscu, a 19 innych zostało rannych. Negocjacje w sprawie ich uwolnienia odbywały się przy pomocy Iranu.

W rękach Hamasu i Palestyńskiego Dżihadu jest również sporo osób z podwójnym obywatelstwem, w tym m.in. Alex Dancyg, znany historyk działający od lat na rzecz polsko-żydowskiego pojednania, uprowadzony z kibucu Nir Oz. Z tego kibucu porwano w sumie 75 zakładników (co czwarty mieszkaniec), w tym 13 dzieci. Wśród zakładników jest też pewna grupa żołnierzy, ale ich porozumienie na razie nie obejmuje.

Wcześniej ustalono, że zakładnicy mają być przekazani stronie izraelskiej za pośrednictwem Czerwonego Krzyża, a następnie przewiezieni przez przejście w Rafah na stronę egipską, skąd ci w stabilnym stanie trafią do bazy Hatzerim na południu Izraela na wstępne badania medyczne, a stamtąd do kilku placówek medycznych w kraju, gdzie spotkają się z krewnymi. Zakładnicy w gorszym stanie mieli od razu być transportowani do szpitali. Uwolnieni zakładnicy mają przebywać co najmniej 48 godz. w szpitalach na obserwacji. Lekarze mają zbierać także dowody na tortury czy gwałty, ofiarom przemocy ma być zapewniona pomoc psychologiczna. Szczególną troską mają być otoczone dzieci, w tym te, które straciły w ataku rodziców. Wśród zakładników jest m.in. trzyletnia Abigail Edan, której oboje rodzice zostali zabici 7 października. Jej nazwiska nie ma na liście uwolnionych w piątek.

Początkowo do uwolnionych nie będą dopuszczone media. Wśród komentarzy przeważa opinia, że to wynik lekcji, jaką Izrael dostał, po uwolnieniu 85-letniej Yocheved Lifshitz z Nir Oz, która na konferencji prasowej mówiła m.in., że zakładnicy byli dobrze traktowani. Uznano to jako PR-owe zwycięstwo Hamasu.

Czytaj też: Rośnie napięcie na Bliskim Wschodzie. Świat krytykuje Izrael

Netanjahu pod coraz większą presją

Niewykluczone, że zawieszenie broni zostanie przedłużone – Hamas sygnalizuje, że zgodzi się wypuścić dziesięć kolejnych osób za każdy dzień pauzy. 7 października do Gazy uprowadzono blisko 240 osób, w tym prawdopodobnie 40 dzieci – cztery osoby zostały uwolnione przez Hamas wcześniej, a jedna izraelska żołnierka została oswobodzona przez IDF. Operujące na terenie szpitala Al-Szifa w Gazie wojska odnalazły tam także ciała dwóch innych zakładniczek, w tym izraelskiej żołnierki. 7 października w ataku wzięło udział ok. 3 tys. osób, na terenie Izraela zginęło 1,2 tys. osób. Izrael aresztował kilkuset napastników. Początkowo Hamas twierdził, że liczba osób, które udało im się porwać, wystarczy do uwolnienia wszystkich palestyńskich więźniów.

Minister bezpieczeństwa narodowego Itamar Ben Gvir uważa, że umowa zakładająca częściowe uwalnianie zakładników jest niebezpiecznym precedensem i powtarzaniem przez Izrael błędów z przeszłości. Przypomnijmy, w 2011 r. z izraelskich więzień wypuszczono ponad tysiąc więźniów za uwolnienie przetrzymywanego od pięciu lat przez Hamas izraelskiego żołnierza Gilada Szalita. Wówczas wśród uwolnionych były osoby odsiadujące wyroki za działalność terrorystyczną, w tym Jahye Sinwar, obecny szef Hamasu w Strefie Gazy, uważany obok Mohameda Deifa za odpowiedzialnego za atak 7 października na Izrael.

Tymczasem rząd Beniamina Netanjahu jest pod coraz większą presją ze strony rodzin zakładników. Przed Knesetem w piątek odbył się protest części z nich, domagającej się dymisji premiera. W sobotę przed jego domem w Jerozolimie ma odbyć się kolejny protest. Rodziny pojmanych są zniecierpliwione przedłużającym się kryzysem i brakiem informacji o losie bliskich.

Czytaj też: Zakładnicy Hamasu. Izrael w takiej sytuacji jeszcze nie był

Zawieszenie broni trwa, mieszkańcy chcą wrócić do domów

W piątek o godz. 7 rano (godz. 6 według polskiego czasu) rozpoczęła się czterodniowa pauza w walkach między Hamasem a Izraelem. Wprawdzie kwadrans później w kilku przygranicznych miejscowościach w Izraelu zawyły syreny alarmowe, ale nie doszło do złamania zawieszenia broni. Spokojnie było też na granicy z Libanem, gdzie Hezbollah, choć oficjalnie nie był stroną zawieszenia broni, powstrzymywał się jednak od ataków na terytorium Izraela.

Dzięki umowie do Gazy ma docierać coraz więcej pomocy humanitarnej, w tym tak potrzebne tam paliwo. W piątek przez przejście w Rafah wjechały cztery cysterny z paliwem i tyle samo z gazem. Według danych OCHA aż 1,7 mln mieszkańców Strefy Gazy to osoby wewnętrznie przesiedlone, z czego ok. 1 mln przebywa w co najmniej 156 placówkach UNRWA, choć ich rzeczywista pojemność jest dużo niższa. Powoduje to, że warunki ich bytowania są koszmarne. Większość mężczyzn i starszych chłopców nocuje pod gołym niebem, na dziedzińcach szkół lub na ulicach. Według Hamasu w Gazie zginęło już ponad 14 tys. osób, z czego co najmniej 40 proc. stanowią dzieci. Liczb tych nie można zweryfikować ze względu na ograniczone możliwości organizacji międzynarodowych na miejscu, nie wiadomo też, jaką część ofiar stanowią członkowie sił zbrojnych.

Na wezwanie Hamasu część przesiedlonych na południe Strefy Gazy chciało przedostać się w piątek z powrotem do swoich domów na północy enklawy, ale IDF ostrzegł ich, że to wciąż strefa działań wojennych, i rozkazał pozostanie na południu. Nie obyło się jednak bez ofiar, według reporterów agencji Associated Press IDF zabił dwie osoby, a co najmniej 11 ranił. Izrael ostrzegł, że będzie strzelać do każdego, kto stanowi zagrożenie.

Czytaj także: Najdłuższe 47 minut w życiu. Nagrania z 7 października to obraz czystego zła

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Gra o tron u Zygmunta Solorza. Co dalej z Polsatem i całym jego imperium, kto tu walczy i o co

Gdyby Zygmunt Solorz postanowił po prostu wydziedziczyć troje swoich dzieci, a majątek przekazać nowej żonie, byłaby to prywatna sprawa rodziny. Ale sukcesja dotyczy całego imperium Solorza, awantura w rodzinie może je pogrążyć. Może mieć też skutki polityczne.

Joanna Solska
03.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną