Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Najdłuższe orędzie Putina. Co „wujek Wołodia” mówił, co przemilczał i czy Rosjanie mu uwierzą

Orędzie Putina do narodu, 29 lutego 2024 r. Orędzie Putina do narodu, 29 lutego 2024 r. Maxim Shemetov / Reuters / Forum
Wystąpienie Putina transmitowały telewizje, a wyjątkowo też 20 kin w 17 miastach w całej Rosji. Obiecywał, wydawał rozkazy, prowadził kampanię przed wyborami. Mówił do Rosjan, ale i wysłał sygnał do Zachodu.

Władimir Putin przemówił do Zgromadzenia Federalnego Rosji już po raz 19. To jego obowiązek konstytucyjny, ale w tym roku raczej prezentacja programu przed zbliżającymi się wyborami prezydenckimi (17 marca). W Gostinnym Dworie zebrano przedstawicieli Rady Federacji, deputowanych, członków administracji, weteranów „specoperacji”. Wystąpienie transmitowały telewizje, a wyjątkowo też 20 kin w 17 miastach. Sieć Cinema 5 promowała je kolażem Putina i hasłem w kolorach flagi: „Cele zostaną osiągnięte”.

Putin wysyła sprzeczne sygnały

W pierwszych słowach Putin wspomniał o „bohaterskiej obronie ojczyzny”, zaznaczając, że „operację specjalną” w Ukrainie popiera bezwzględna większość rodaków. „Mimo wszystkich prób i goryczy strat ludzie są nieugięci. Potwierdzają, że chcą zdziałać jak najwięcej dla swojego kraju i dobra wspólnego” – powiedział i zarządził minutę ciszy na cześć poległych w „obronie Donbasu”.

Bronić Putin zamierza – jak usłyszeliśmy – także demokracji: „Ustrój jest jednym z filarów suwerenności kraju. Będziemy wciąż rozwijać instytucje demokratyczne. Nie pozwolimy nikomu ingerować w nasze sprawy”. Rosja oczywiście od dawna nie jest uważana za „suwerenną demokrację”, już przed pełnoskalową inwazją uznawano ją za państwo autorytarne. Po napaści, zbrodniach wojennych dokonanych w niejednej Buczy, wzmocnieniu represji politycznych i morderstwie Aleksieja Nawalnego coraz powszechniej określana jest mianem państwa neototalitarnego.

Ale to Zachód jest problemem, bo „chce z Rosją zrobić to samo co z Ukrainą: siać niezgodę i osłabić ją od wewnątrz. Ale się przeliczył”. Putin sprawnie przypomniał, kto jest wrogiem, a kto go bohatersko zwalcza. Demonstrował siłę, wyliczając nowinki technologiczne wykorzystywane przez rosyjską armię. Wspomniał o pociskach hipersonicznych, ale nie dodał, że ową Wunderwaffe skutecznie zwalczają systemy Patriot. Chwalił się ukończonymi testami pocisku manewrującego z eksperymentalnym napędem jądrowym Buriewiestnik i atomowej torpedy Posejdon. Ma to ewidentnie przykryć doniesienia o utracie jednej trzeciej składu Floty Czarnomorskiej. Spośród 74 okrętów wojennych Ukraińcy zniszczyli lub unieruchomili 24 i jeden okręt podwodny.

Putin wysyłał przy tym tradycyjnie sprzeczne sygnały. Z jednej strony: „Oni sami wybierają cele na naszym terytorium (...) i zaczynają mówić o wysłaniu kontyngentu NATO na Ukrainę”. Zapowiedział odwet w razie ataku na obszarze Rosji.

Z drugiej strony zaprzeczył planom uderzenia na Europę. Nazywał je „bezwstydnymi kłamstwami”, ale i przyznał, że Rosja wzmocni siły na kierunku zachodnim w związku z przystąpieniem Szwecji i Finlandii do NATO.

Czytaj też: Sensacyjne słowa Macrona o możliwości wysłania wojsk do Ukrainy

Rosyjskie wojska w Berlinie?

To, co prezydent Rosji uznał za kłamstwa Zachodu, niemiecki wywiad określił mianem czteroetapowego planu ataku na NATO. „Bild” opublikował w środę pokazany przez rząd hipotetyczny plan takiej agresji. Pierwsza faza to kampania dezinformacyjna: zaprzeczanie planom ataku i dezorientowanie Europy, żeby nie była w stanie odróżnić prawdy o fałszu. Druga: manewry wojsk na granicach Sojuszu, szpiegostwo na terytorium flanki wschodniej i sabotaż utrudniający ruchy natowskich sił. Zawierają się w tym próby zakłócania sygnału GPS, wyłączania satelitów, ataki na zakłady chemiczne i elektrownie jądrowe.

Trzecia faza obejmuje bezpośrednią agresję, m.in. na cele w Niemczech, a czwarta zakłada, że rosyjskie wojska dotrą do Berlina. Autorzy nie wykluczają, że Rosja zastosuje nuklearny impuls elektromagnetyczny, aktywowany na wysokości 50 km, by wyłączyć wszystkie urządzenia elektroniczne.

Putin mocno dziś podkreślał pełną gotowość strategicznych sił nuklearnych Rosji. Dla niewtajemniczonych zabrzmi to wyłącznie jak groźba, ale jest zaproszeniem do rozmów. Rosyjski przywódca przyznał, że jest gotów do dialogu z USA na temat „strategicznej stabilności” na świecie. Postawił jednak warunek – Waszyngton musi uwzględnić rosyjskie interesy. Doniesienia zachodnich mediów o planach umieszczenia przez Rosję broni nuklearnej w kosmosie uznał zarazem za kłamstwa kolportowane po to, by „wciągnąć nas w negocjacje, które przyniosą korzyści Stanom Zjednoczonym”.

Putin odmraża konflikt w Naddniestrzu

Putin przypomniał o triku, który Zachód zastosował w relacjach z ZSRR podczas zimnej wojny. „Przypomnę – zauważył – że w latach 1981–88 wydatki wojskowe ZSRR wynosiły 13 proc. PKB”. Wskazał więc na historyczną analogię dzisiejszych nakładów na zbrojenia w Europie. Tu warto zaznaczyć, że w przypadku wystąpień Putina istotny jest też przekaz ukryty, wszystkie niedopowiedzenia i przemilczenia. Dlatego wprawdzie grzmiał o odstraszaniu jądrowym, ale przemilczał narastający kryzys wokół Naddniestrza.

Władze separatystycznej republiki w środę zwróciły się do Rosji o pomoc w rozwiązaniu konfliktu gospodarczego z Mołdawią. Nie byłoby to niepokojące, gdyby nie ewidentny stary dobry patent Kremla na rozsadzanie integralności swoich sąsiadów. Zwykle Rosja staje w obronie rosyjskojęzycznej ludności separatystycznych regionów, której na ogół przyznaje paszporty itd. Tak było z Abchazją i Osetią przez wciągnięciem Gruzji w wojnę w 2008 r., ze wschodem Ukrainy przed aneksją Krymu w 2014, z wojną domową w Donbasie, wreszcie pełnoskalową inwazją w 2022 r.

Widać, że Putin po cichu odmraża konflikt w Naddniestrzu, żeby skomplikować działania obronne Ukrainy, przytępić unijne aspiracje Mołdawii, ale i zmusić kraje Zachodu do podzielenia uwagi i wsparcia, którego tak desperacko potrzebuje Kijów.

Czytaj też: Putin na pewno się nie zatrzyma

„Dobry wujek Wołodia” rozdaje i obiecuje

To jednak nastąpi pewnie dopiero po wyborach, w których Putin zamierza uzyskać rekordowe ponad 80 proc. poparcia. Taka legitymizacja dałaby mu zielone światło w absolutnie każdej sprawie. Dlatego w drugiej części wystąpienia Putin odgrywał rolę „dobrego wujka Wołodii”, który rozdawał, obiecywał i korumpował Rosjan.

Obiecał im więc długie i aktywne życie, bo w myśl nowego narodowego programu każdy, kto będzie się regularnie badał i uprawiał sport, od 2025 r. może liczyć na ulgę podatkową. Zapowiedział uruchomienie projektu „Rodzina” (2024 jest w Rosji „Rokiem Rodziny”). W ramach walki z ubóstwem obiecał, że preferencyjne warunki kredytu hipotecznego nieprędko wygasną. Program miał pierwotnie zakończyć się w lipcu, a zostanie przedłużony do 2030 r., czyli kolejnych wyborów. Do tego czasu zostanie również przedłużony program kapitału macierzyńskiego, odpowiednik 500 plus. W Rosji to 630 tys. rubli (27 tys. zł) na pierwsze dziecko i 202 tys. (8,8 tys. zł) na kolejne.

Putin liczy na „dobre wskaźniki”, bo – jak przypomniał – od 2018 do 2022 r. o 26,8 proc. wzrosła liczba rodzin wielodzietnych. Ponad 2 mln par ma troje lub więcej dzieci. Nie wspomniał zarazem, ile z nich żyje na terytoriach okupowanych, ile przeszło przez obozy filtracyjne i zostało przesiedlonych ze wschodu Ukrainy do Rosji.

Putin stawia ponadto na młodych, ogłosił więc kolejny projekt narodowy: „Młodzież Rosji”. Zapowiedział remont szkół i przedszkoli, a tym, którzy nie dostali się na studia – możliwość ponownego przystąpienia do egzaminu państwowego w tym samym roku, a nie rok później. Kadry są bowiem najważniejsze, powtórzył za Leninem, ogłaszając projekt „Personel” skierowany do nastolatków. Do 2028 r. trzeba przeszkolić ok. 1 mln specjalistów w zawodach robotniczych.

Putin miał też odpowiedź na tegoroczną bolączkę Rosjan, czyli chłód w mieszkaniach w wielu regionach kraju. Program społecznej gazyfikacji ma objąć wolnostojące domy, zwłaszcza na tzw. daczach. Putin już trzy lata temu zapowiadał bezpłatną gazyfikację „spółek ogrodniczych” tuż po podłączeniu osiedli do systemu. Obiecał też gazyfikację LNG Kamczatki i miast w Jakucji, Buriacji, Chabarowska, Primorska, Zabajkala, w zasadzie aż po Krasnojarsk.

Czytaj też: Rosjanie pytają Putina. Aborcja, jaja i deepfake

Rozkazy dla komputerów

Rosja ma być w najbliższej przyszłości – jak usłyszeliśmy – hubem łączącym północ z południem, Bliski Wschód z Azją. Stąd zapowiedź rozwoju infrastruktury drogowej i morskiej, przede wszystkim portów na północy, a także zwiększenia przepustowości kolei na południe, do portów na Morzach Azowskim i Czarnym.

Nie tylko Polska ma problem z zatorami na granicy. Okazuje się, że korkują się też terminale na granicy Rosji i Białorusi, bo w styczniu wprowadzono ograniczenia dla ciężarówek z tzw. krajów trzecich (Armenii, Kazachstanu, Kirgistanu). Dlatego Putin nakazał dziś prowadzić kontrolę ładunku maksymalnie przez 10 minut (dziś zgodnie z przepisami trwa 19 minut).

Rozkazów było więcej – Putin polecił m.in. dziesięciokrotnie zwiększyć moc superkomputerów do 2030 r. To „absolutnie realistyczne zadanie” – stwierdził. „Gospodarka danych” to piąty (po „Rodzinie”, „Długim i aktywnym życiu”, „Młodzieży Rosji” i „Personelu”) nowy narodowy projekt. Rosja zamierza wydawać na innowacje 2 proc. PKB, czyli dwa razy więcej niż dotąd, bo chce się znaleźć w gronie 25 krajów wiodących pod względem liczby robotów przemysłowych. Putin twierdzi zresztą, że już dziś jest największą gospodarką Europy i piątą gospodarką świata.

„Wierzę w nasze zwycięstwo, w sukces i przyszłość Rosji” – spuentował swoje najdłuższe w historii przemówienie przed Zgromadzeniem Federalnym (dwie godziny, sześć minut), wielokrotnie przerywane oklaskami. 17 marca przekonamy się, czy uwierzyli mu także Rosjanie.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Mamy wysyp dorosłych z diagnozami spektrum autyzmu. Co to mówi o nich i o świecie?

Przez ostatnich pięć lat diagnoz autyzmu w Polsce przybyło o 100 proc. Odczucie ulgi z czasem uruchamia się u niemal wszystkich, bo prawie u wszystkich diagnoza jest jak przełącznik z trybu chaosu na wyjaśnienie, porządek. A porządek w spektrum zazwyczaj się ceni.

Joanna Cieśla
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną