O sprawie jako pierwszy poinformował portal „Politico”, powołując się na anonimowe źródła w brytyjskim parlamencie i ekspertyzy naukowców z uniwersytetu w Liverpoolu, którzy ocenili prawdziwość wiadomości otrzymanych przez poszkodowanych. Początkowo na cel wzięto sześć, dziś wiadomo o 21. Spora część sama zgłosiła się do redakcji po opublikowaniu pierwszych doniesień w tej sprawie.
Hello, tu Charlie
Schemat działania oszustów był zawsze ten sam. Każdy poszkodowany najpierw otrzymał wiadomość z nieznanego numeru za pomocą komunikatora WhatsApp – pochodziła od osoby, która identyfikowała się jako „Charlie” albo „Abi”. Pierwsza informacja była niewinna, ale precyzyjnie skalibrowana. Opisywała wydarzenie polityczne albo towarzyskie (najczęściej nieformalną lub półformalną schadzkę w restauracji czy barze) z udziałem ofiary. Prowokatorzy pisali, że poznali się osobiście, na co ofiary z reguły odpowiadały, że im przykro (czasem nawet wstyd), ale niestety tego nie pamiętają. Konwersacja szybko przeradzała się w intymną rozmowę, często z podtekstem seksualnym. Niektórzy natychmiast blokowali numer, z którego pochodziły wiadomości, ale to nie zawsze wystarczało – autorzy prowokacji pisali z drugiego, często jeszcze tego samego dnia.
Wiadomości nierzadko były wysyłane wieczorem albo nocą, w co najmniej czterech przypadkach zawierały niecenzuralne fotografie. W większości przypadków szybko pojawiały się otwarte propozycje seksualne.