Dramatycznie w Dramatycznym. Awantura o Strzępkę i jej nowe porządki w teatrze
Monika Strzępka, radykalna reżyserka bezkompromisowo i z sukcesem realizująca przez dwie dekady na scenach Wrocławia, Wałbrzycha, Krakowa, Kielc, Chorzowa i Warszawy swoją wizję teatru, okazuje się równie radykalna w egzekwowaniu swojej wizji jako dyrektorka warszawskiego Teatru Dramatycznego. Jej spektakle wywoływały dyskusje, podobnie jak jej pamiętna czarna bluza dresowa z białymi paskami, w której odbierała, w duecie z dramatopisarzem Pawłem Demirskim, Paszport POLITYKI w styczniu 2011 r. Teraz dyskutowany jest wywiad, w którym tłumaczy, dlaczego w pierwszym roku swojej dyrekcji zwolniła aż 28 osób (i przyjęła 27 nowych).
Strzępka jak rasowa liberałka
Do niedawna nieprzejednana antyliberałka, współautorka spektakli uderzających w architektów i piewców polskiej transformacji ustrojowej, którzy forsowali kapitalizm kosztem najsłabszych (wałbrzyski „Był sobie Andrzej Andrzej Andrzej i Andrzej” z 2010 r., „W imię Jakuba S.”, wskrzeszający postać Jakuba Szeli i porównujący współczesny kapitalizm do pańszczyzny), i serialu „Artyści” o stołecznym teatrze upadającym wskutek intryg liberalnych elit, z Maciejem Nowakiem grającym demonicznego odpowiednika ówczesnej prezydent Warszawy