Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Matteo Salvini wygrał w kraju, ale przegrał w Europie

Wicepremier Włoch Matteo Salvini Wicepremier Włoch Matteo Salvini Alessandro Garofalo/Reuters / Forum
Mimo zdecydowanego zwycięstwa skrajnej prawicy we włoskich wyborach marzenie wicepremiera o stworzeniu nowej wiodącej frakcji w europarlamencie się nie zrealizuje. Zawiedli go przede wszystkim sojusznicy z mniejszych krajów.

Choć na Półwyspie Apenińskim ponad 9 mln głosów i 34,26 proc. poparcia zapewniło Lidze (dawniej znanej jako Liga Północna) pierwsze miejsce z dużą przewagą nad rywalami, Salvini może czuć niedosyt. Ostatnie sondaże przed niedzielnym głosowaniem prognozowały nawet wynik na poziomie 38 proc., on sam liczył na przebicie symbolicznej granicy 40 proc.

Marzenia o trzeciej sile w Parlamencie Europejskim

Zwycięstwo w kraju miało stać się fundamentem nowej frakcji w Parlamencie Europejskim. „Soweraniści” Salviniego, do których zapisali się m.in. Marine Le Pen, Prawdziwi Finowie i austriacka Partia Wolności, szli do wyborów z postulatem stworzenia trzeciej siły w Brukseli. Trzon tego ruchu mieli tworzyć właśnie europosłowie Ligi, prawdopodobnie najliczniejsi wśród zwolenników „Europy nowych nacjonalizmów”.

Do międzynarodowego sukcesu Salviniemu najpewniej zabraknie mandatów. On sam do nowego PE wprowadzi 28 deputowanych, podczas gdy jeszcze w ubiegłym tygodniu liczył na ponad 30 miejsc. W pierwszych wypowiedziach uznał wyniki oczywiście za wielki sukces, ale w jego głosie dało się wyczuć nutę niespełnionych ambicji.

Oprócz Ligi zdecydowany sukces odniosła jedynie Marine Le Pen, która, podobnie jak Salvini we Włoszech, zajęła pierwsze miejsce we Francji. Jej wynik wyborczy – 23,3 proc. – jest jednak niższy od rezultatu, który osiągnęła w poprzednich eurowyborach (24,8 proc. w 2014 r.). Kierowane przez nią Zjednoczenie Narodowe do nowego PE wprowadzi 22 deputowanych. Na coraz bardziej rozdrobnionej francuskiej scenie politycznej to wciąż niezły wynik, jednak zbyt niski, by mieć realną możliwość „redefinicji zasad funkcjonowania całej Unii Europejskiej”, co Le Pen zapowiadała w kampanii.

Reklama