Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Mord Chaszodżdżiego ujdzie księciu na sucho

Książę Mohammed bin Salman (MBS) osobiście zaaprobował plan zabójstwa saudyjskiego dziennikarza i dysydenta Dżamala Chaszodżdżiego. Książę Mohammed bin Salman (MBS) osobiście zaaprobował plan zabójstwa saudyjskiego dziennikarza i dysydenta Dżamala Chaszodżdżiego. U.S. Department of State / Wikipedia
Książę Mohammed bin Salman osobiście zaaprobował plan zabójstwa dziennikarza i dysydenta Dżamala Chaszodżdżiego. Ale pakt z diabłem, czyli sojusz USA z Arabią Saudyjską, na tym nie ucierpi.

Przygotujmy się na gorzką lekcję Realpolitik w stanie czystym. Jak polecił ogłosić Joe Biden, dyrektor Krajowego Wywiadu (DNI) ustalił ponad wszelką wątpliwość, że książę Mohammed bin Salman (MBS) osobiście zaaprobował plan zabójstwa saudyjskiego dziennikarza i dysydenta Dżamala Chaszodżdżiego 2 października 2018 r. w konsulacie Arabii Saudyjskiej w Stambule. Do tego samego wniosku doszła CIA za rządów Donalda Trumpa, który nie oświadczał tego publicznie i podważał wiarygodność wywiadu, bo zależało mu na pełnej harmonii w stosunkach z Rijadem. Administracja Bidena okazuje oburzenie z powodu zbrodni, ale wobec MBS, następcy tronu sojuszniczej monarchii, nie wyciągnie żadnych istotnych konsekwencji.

Przebywający na emigracji Chaszodżdżi, współpracownik „Washington Post”, przyszedł do konsulatu po dokumenty potrzebne do zawarcia drugiego małżeństwa. Został uduszony przez ekipę agentów saudyjskich specsłużb, którzy poćwiartowali potem i ukryli jego ciało. Konkluzja raportu DNI, że działali na polecenie lub co najmniej za zgodą MBS, opiera się na ustaleniu, że żadna akcja tego specjalnego zespołu nie mogła się odbyć bez wiedzy i przyzwolenia księcia.

USA zawarła pakt z diabłem

Trump zacieśnił więzi USA z Arabią Saudyjską, gdyż po zerwaniu porozumienia nuklearnego z Iranem potrzebował ścisłej współpracy monarchii w tworzeniu antyirańskiej koalicji na Bliskim Wschodzie. Rijad pomógł mu także, popierając normalizację stosunków Izraela z małymi krajami arabskimi, jak Zjednoczone Emiraty Arabskie czy Bahrajn. Pod naciskiem Kongresu Trump wprowadził sankcje na 17 przedstawicieli saudyjskiego rządu za zabójstwo Chaszodżdżiego, ale odmawiał oskarżenia o to MBS i jego najbliższych współpracowników.

Swoisty pakt z diabłem, czyli sojusz USA z totalitarną, drastycznie łamiącą prawa człowieka monarchią saudyjską, trwa od blisko 80 lat. Jego podstawą są gigantyczne złoża ropy naftowej na Półwyspie Arabskim i kluczowa rola Saudyjczyków w utrzymaniu stabilizacji w strategicznym regionie Zatoki Perskiej. W zamian Waszyngton zapewnia im bezpieczeństwo, dostarcza nowoczesną broń i sprzęt wojskowy. Po inwazji Saddama Husajna na Kuwejt w 1990 r. wojska amerykańskie zostały nawet rozmieszczone w Arabii Saudyjskiej; w czasie inwazji Iraku w 2003 r. ich liczba wzrosła przejściowo do 10 tys.

Biden nie zerwie z Rijadem?

Biden już w czasie kampanii zapowiadał „fundamentalną zmianę” w stosunkach z Arabią Saudyjską, a po wyborach przedstawiciele jego administracji mówią o ich „rekalibracji”. Wiąże się ona z próbami powrotu do układu nuklearnego z Iranem, co ochłodzi relacje z Rijadem. Pierwszym krokiem na rzecz korekty kursu było cofnięcie poparcia dla międzynarodowej interwencji w Jemenie, gdzie koalicja pod wodzą Arabii Saudyjskiej pomaga miejscowemu rządowi w walce z rebelią popieranej przez Teheran mniejszości Huti. Biden zarządził też ograniczenia w sprzedaży broni dla Rijadu.

Nie oznacza to planów zerwania z Arabią Saudyjską. Chociaż Stany nie są już tak zależne od bliskowschodniej ropy jak w przeszłości, wciąż zależy im na stabilizacji w rejonie Zatoki Perskiej – tym bardziej że same dążą do zmniejszenia militarnego zaangażowania na szeroko rozumianym Bliskim Wschodzie, a stabilizację najlepiej gwarantuje Rijad. Ekipa Bidena ceni również odwilż w stosunkach monarchii z Izraelem. Jest ona też nadal jednym z największych nabywców amerykańskiej broni. Istotną korzyścią sojuszu dla USA jest – last but not least – współpraca Saudyjczyków z wywiadem amerykańskim w zwalczaniu islamskiego terroryzmu, chociaż despotyczna monarchia sama jest żyzną glebą dla dżihadyzmu, gdyż takie sfery życia jak edukacja i propaganda kontrolują tam wahabici, ultrakonserwatywny odłam islamu.

Wszystko to sprawia, że Biden będzie w nieskończoność potępiać morderstwo Chaszodżdżiego i inne zbrodnie saudyjskiego reżimu, ale nie zerwie z Mohammedem bin Salmanem. Dla zaznaczenia dystansu wobec niego prezydent rozmawia z królem Arabii Saudyjskiej Salmanem, który nominalnie jest głową państwa, ale ma 85 lat i wiadomo, że faktyczną władzę sprawuje jego syn. Dlatego z księciem rozmawiał nawet ostatnio szef Pentagonu Lloyd Austin. Następca tronu nie będzie jakiś czas zapraszany do Waszyngtonu, ale na dłuższą metę to on będzie partnerem Bidena. „Washington Post”, który od dwóch lat wzywa do pociągnięcia MBS do odpowiedzialności jako mordercę dziennikarza, sam przyznał, że nowy prezydent nie może sobie po prostu pozwolić za zerwanie z monarchią.

Czytaj też: Czy Iran zwróci się ku atomowi, a Izrael zaatakuje?

Putin i Xi mogą spać spokojnie

Pewnym pocieszeniem może być tylko wiadomość, że po ogłoszeniu raportu DNI administracja Bidena planuje wprowadzenie nowej kategorii sankcji – wymierzonych w osoby odpowiedzialne za rządowe prześladowania dysydentów i opozycyjnych dziennikarzy na całym świecie.

W pierwszym rzucie dotkniętych nimi byłoby ok. 70 Saudyjczyków odpowiedzialnych za naruszanie praw człowieka. Sankcjami takimi, polegającymi np. na odmowie wiz wjazdowych do USA albo zamrażaniu aktywów w bankach amerykańskich, objęci byliby przedstawiciele wszelkich rządów dyktatorskich, a więc także Rosji i Chin. Ich praktyczne znaczenie nie musi być duże – Putin i Xi mogą spać spokojnie – ale lepsze to niż nic.

Czytaj też: Ameryka powraca. Jaki to sygnał dla świata?

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kultura

Mark Rothko w Paryżu. Mglisty twórca, który wykonał w swoim życiu kilka wolt

Przebojem ostatnich miesięcy jest ekspozycja Marka Rothki w paryskiej Fundacji Louis Vuitton, która spełnia przedśmiertne życzenie słynnego malarza.

Piotr Sarzyński
12.03.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną