W ten weekend do portu w Trieście, jednej z największych i najruchliwszych przystani w Italii, miało zawinąć kilka wielkich wycieczkowców z tysiącami pasażerów złaknionych turystycznych atrakcji. Mieszkańcy już się cieszyli na myśl o zarobkach z pamiątek, w barach, restauracjach i salonach mody. Nic z tego jednak nie wyszło, bo wobec zapowiadanych przez antyszczepionkowców i przeciwników paszportów covidowych manifestacji ze względów bezpieczeństwa statki przekierowano do portów w Margherze i Rawennie. W demonstracjach zapowiadali swój udział wojowniczo nastawieni anarchiści Black Bloc (Schwarzer Block) i członkowie półlegalnych neofaszystowskich bojówek, ale policja sprawnie udaremniła ich wichrzycielskie zamiary.
Ewa Siedlecka: Czy można przymusić do szczepienia?
Włosi protestują od miesięcy
Teraz na malowniczym Piazza Unità d’Italia w Trieście pikiety przeciwników polityki walki z pandemią koronawirusa siedzą z białymi różami i złocistymi kwiatami słoneczników w dłoniach, grają na gitarach i wymachują transparentami, na których wypisali wolnościowe i demokratyczne hasła. I można by powiedzieć, że w tym wszystkim jest w sumie coś fajnego, gdyby nie fakt, że po tygodniu takich demonstracji w mieście niepokojąco zaczęła rosnąć liczba przypadków zakażeń.
Demonstracje zainicjowali dokerzy, zbuntowani przeciwko wprowadzonemu od 15 października obowiązkowi paszportów covidowych (tzw.