Świat

Paszporty covidowe budzą we Włoszech protesty i emocje. Ale działają

Protest przeciwko paszportom covidowym w Trieście Protest przeciwko paszportom covidowym w Trieście Borut Zivulovic / Reuters / Forum
Trudno oprzeć się wrażeniu, że Green Pass to swoista „subtelna zagrywka” wobec osób nieprzekonanych do szczepień. A z drugiej strony dzięki paszportom szybko wzrosła liczba wykonywanych testów i zastrzyków.

W ten weekend do portu w Trieście, jednej z największych i najruchliwszych przystani w Italii, miało zawinąć kilka wielkich wycieczkowców z tysiącami pasażerów złaknionych turystycznych atrakcji. Mieszkańcy już się cieszyli na myśl o zarobkach z pamiątek, w barach, restauracjach i salonach mody. Nic z tego jednak nie wyszło, bo wobec zapowiadanych przez antyszczepionkowców i przeciwników paszportów covidowych manifestacji ze względów bezpieczeństwa statki przekierowano do portów w Margherze i Rawennie. W demonstracjach zapowiadali swój udział wojowniczo nastawieni anarchiści Black Bloc (Schwarzer Block) i członkowie półlegalnych neofaszystowskich bojówek, ale policja sprawnie udaremniła ich wichrzycielskie zamiary.

Ewa Siedlecka: Czy można przymusić do szczepienia?

Włosi protestują od miesięcy

Teraz na malowniczym Piazza Unità d’Italia w Trieście pikiety przeciwników polityki walki z pandemią koronawirusa siedzą z białymi różami i złocistymi kwiatami słoneczników w dłoniach, grają na gitarach i wymachują transparentami, na których wypisali wolnościowe i demokratyczne hasła. I można by powiedzieć, że w tym wszystkim jest w sumie coś fajnego, gdyby nie fakt, że po tygodniu takich demonstracji w mieście niepokojąco zaczęła rosnąć liczba przypadków zakażeń.

Demonstracje zainicjowali dokerzy, zbuntowani przeciwko wprowadzonemu od 15 października obowiązkowi paszportów covidowych (tzw. Green Pass) dla wszystkich zatrudnionych. Włoski rząd zdecydował, że osoby bez tego dokumentu nie mają wstępu do zakładów pracy, ich nieobecność uznawana jest za nieusprawiedliwioną i będą pozbawione wynagrodzenia.

W sobotę 23 października w ponad stu miastach i miasteczkach w całych Włoszech odbyły się marsze przeciwników tych antycovidowych decyzji gabinetu Mario Draghiego. W Mediolanie był to już 14. z rzędu weekend protestów, których uczestnicy żądają od polityków jasnego stanowiska w kwestii szczepień.

Paszport zamiast obowiązku szczepień

We Włoszech nie ma obowiązku szczepień przeciwko SARS-CoV-2. Równocześnie jednak umożliwiające pracę Green Passy wydawane są osobom, które przyjęły przynajmniej jedną dawkę któregoś z uznawanych w krajach UE preparatów (AstraZeneca, Pfizer, Moderna, Johnson & Johnson). Niezaszczepieni, by wejść do zakładu pracy, muszą okazać paszport wydany na podstawie negatywnego wyniku testu, który zachowuje ważność tylko przez 48 godz. od chwili wystawienia.

Taki test najszybciej można zrobić za kilkadziesiąt euro w aptece. Kiedy jednak średnia pensja netto wynosi 1600 euro, to wykonanie kilkunastu badań miesięcznie stanowi poważne obciążenie. Green Pass potrzebny jest także w wielu miejscach publicznych (restauracjach, kinach i teatrach, na siłowni, a nawet w pociągach dalekobieżnych i pospiesznych), chociaż nie trzeba go okazywać ani w komunikacji miejskiej, ani w sklepie. Nie obowiązuje też uczniów, chociaż nauczycieli i wykładowców już tak.

Czytaj też: Dlaczego Polak nie chce się szczepić?

Subtelna zagrywka włoskiego rządu

Wprowadzenie obowiązkowych paszportów covidowych w miejscach pracy spowodowało we Włoszech błyskawiczny wzrost liczby przeprowadzanych testów. Teraz wykonuje się ich ponad 2 mln tygodniowo. Wzrasta też bardzo szybko liczba zaszczepionych. Pierwszą szczepionkę podano 27 grudnia 2020 r. Do soboty 23 października 2021 r. Włochom wstrzyknięto w sumie 87 596 168 dawek. Aby jednak osiągnąć 80 proc. zaszczepionej populacji, potrzeba jeszcze prawie 7 mln. Utrzymując rytm (113 tys. dawek dziennie), potrzeba na to dwóch miesięcy. W sumie we Włoszech zaszczepiono już 74,2 proc. ludności, przy czym 12,2 proc. przyjęło szczepionkę ponad sześć miesięcy temu. Wkrótce więc trzeba będzie podać im trzecią dawkę, podobnie jak trzeba ją jak najszybciej podać osobom po 60. roku życia, należącym do grupy podwyższonego ryzyka.

Paszporty covidowe wzbudzają gwałtowne emocje nie tylko wśród ok. 7,5 mln tych, którzy są w ogóle przeciwni szczepieniom, ale również wśród osób, które uważają, że rząd zręcznie próbuje uniknąć odpowiedzialności. Musiałby ją przyjąć, gdyby zarządził obowiązkowe szczepienia. Szczepionki są stosowane od niedawna i do końca nie wiadomo – twierdzą sceptycy – jakie mogą w przyszłości powodować skutki uboczne. Gdyby wprowadzono obowiązek szczepień, państwo musiałoby płacić odszkodowania. Zdaniem wielu Włochów, w tym zaszczepionych, to po prostu pokrętny chwyt rządowy, któremu trzeba się przeciwstawić.

Ekspercki rząd Mario Draghiego, popierany przez wszystkie prawie (z wyjątkiem prawicowych Braci Włoskich – Fratelli d’Italia) partie, w tym sowranistów Matteo Salviniego (Liga), skoncentrowany jest w tej chwili na jak najefektywniejszym wykorzystaniu pieniędzy z Funduszu Odbudowy. Aby ten cel osiągnąć, musi jednak zadbać przede wszystkim o zwycięstwo w walce z pandemią, możliwe tylko dzięki szczepionkom. Równocześnie, na ile to możliwe, musi respektować zasady demokratyczne i obywatelskie swobody mieszkańców.

Czytaj też: Kogo „złapie” delta? Jest superszybka, ale nie jesteśmy bezbronni

Mniejsze zło dla wyższego dobra

Trudno oprzeć się wrażeniu, że Green Pass to swoista „subtelna zagrywka” wobec osób nieprzekonanych do szczepień, z drugiej strony, według opublikowanych właśnie danych rzymskiego ministerstwa zdrowia, 73 730 osób ma obecnie pozytywny wynik testu na obecność koronawirusa. W sumie na covid zachorowało dotąd prawie 5 mln Włochów, zmarło ok. 132 tys. Logika nakazuje przyznać rację Draghiemu, że należy „zrobić wszystko”, by jak najwięcej osób zechciało skorzystać z dobrodziejstwa bezpłatnych szczepionek.

Pokazując Green Pass, Włosi z radością powrócili do restauracji, kin i teatrów. W Rzymie zakończył się właśnie przy prawie pełnej widowni międzynarodowy festiwal filmowy z udziałem takich gwiazd jak Tim Burton i Angelina Jolie, a w Trieście, na innym znanym festiwalu, od niedzieli pokazywane są najwybitniejsze nowe filmy fantastyczno-naukowe. Wszędzie są już otwarte muzea i wystawy, odbywają się koncerty, można wreszcie pójść do dyskoteki.

Trochę cynicznie można też zauważyć, że demonstracje antyszczepionkowców, blokady portów i inne podobne wydarzenia masowe nie mogłyby odbywać się podczas kolejnego lockdownu wymuszonego nową falą pandemii. Green Pass to więc chyba takie „mniejsze zło” w imię „wyższego dobra”.

Czytaj też: Delta w Europie. Nieszczepieni mają pod górkę

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kultura

Czytamy i oceniamy nowego Wiedźmina. A Sapkowski pióra nie odkłada. „Pisanie trwa nieprzerwanie”

Andrzej Sapkowski nie odkładał pióra i po dekadzie wydawniczego milczenia publikuje nową powieść o wiedźminie Geralcie. Zapowiada też, że „Rozdroże kruków” to nie jest jego ostatnie słowo.

Marcin Zwierzchowski
26.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną