Świat

Media na celowniku. Rosja staje się Koreą Północną

Doroczna konferencja prasowa Władimira Putina z dziennikarzami. 25 grudnia 2021 r. Doroczna konferencja prasowa Władimira Putina z dziennikarzami. 25 grudnia 2021 r. Sergei Karpukhin / TASS / Forum
Putin knebluje rosyjskie wolne media, a zachodnie skutecznie ogranicza lub zmusza je do wycofania się z kraju. Prawda jest pierwszą ofiarą każdej wojny i właśnie otrzymała ogromny cios od Kremla. Ale jeszcze nie śmiertelny.

Kreml prowadzi wojnę na wielu frontach. Czołgami rozjeżdża Ukrainę, a z pomocą Roskomnadzoru – rosyjskie media. Wrogiem państwa stały się wszystkie, krajowe i zagraniczne, które ukazują prawdziwy obraz agresji. Państwowy regulator od razu zakazał używania słów „wojna”, „agresja”, „inwazja”, w zamian instruował, by mówić i pisać o „operacji specjalnej”, „bratniej pomocy” i „uwalnianiu Ukrainy od nazistów, faszystów i narkomanów”. Nieposłusznym zagrożono blokadą działaności i karą o wartości 60 tys. dol.

Podkast: Po co Putinowi ta wojna?

Kolonia karna za prawdę. To nie są pogróżki

Duma jeszcze przykręciła śrubę, uchwalając w trybie natychmiastowym kary za „upowszechnianie fałszywych informacji o działaniach rosyjskich sił”. W piątek stosowny podpis złożył Putin. Odtąd za doniesienia o liczbie ofiar wśród rosyjskich żołnierzy, jeńcach czy bombardowaniach cywilów dziennikarzom grozi 15 lat kolonii karnej. I nie są to pogróżki, piszący prawdę reporterzy stali się wrogami państwa. A ci zawsze kończą w kolonii karnej.

Kreml dowiódł już, że nie szafuje słowami. Czterech dziennikarzy – dwóch z niezależnej „Nowej Gaziety” i dwóch korespondentów portalu Radia Wolna Europa (FRE/RL) – zostało aresztowanych w Biełgorodzie położonym 40 km od granicy z Ukrainą. Tuż po wybuchu wojny relacjonowali stamtąd demonstracje sprzeciwu. Jeszcze wcześniej, bo 24 lutego, władze zatrzymały trzech dziennikarzy RFE/RL, którzy nadawali z antywojennych protestów w centrum Moskwy.

Po kolei padały wolne media. Kreml zamknął Echo Moskwy, wymiatając kultową rozgłośnię z historii; „Meduzę”, która szczątkowo trzyma się w sieci, Mediazonę. Telewizja Dożd została zablokowana przez prokuraturę 1 marca, a dwa dni później zawiesiła działalność. Wielu dziennikarzy w obawie o życie wyjechało z Rosji. Atak władz na ostatni bastion prawdy, „Nową Gazietę”, uprzedziła sama redakcja, decydując się na „czasowe wstrzymanie pracy w formacie medium informacyjnego”. Nikita Kondratiew, szef działu informacji, wydał oświadczenie, tłumacząc: „Nie wybieramy się do aresztów ani kolonii karnych. Nie wyjeżdżamy do Europy czy Gruzji. Zostajemy w Rosji. Wciąż będziemy zbierać informacje. Lecz kiedy i w jakiej formie je opublikujemy, nie wiemy”.

Czytaj też: Wieczór z Rossija24. Wieści z innego, równoległego świata

Korespondenci wycofują się z Rosji

Chcąc chronić rosyjskich dziennikarzy, swoich zagranicznych korespondentów, zachodnie redakcje zawieszają działanie. Bloomberg News taką decyzję ogłosił w piątek, za nim amerykański CNN i nowojorskie ABC News. „Zawieszamy nadawanie z Rosji, co nie oznacza, że nie będziemy relacjonować wydarzeń z Rosji i Ukrainy” – oświadczyła stacja CNN International. BBC i kanadyjskie publiczne radio CBC też wstrzymały pracę swoich rosyjskich korespondentów. „Wiemy, że dziennikarzom w Rosji grozi kara za to, że wykonują swój zawód” – stwierdził dyrektor generalny BBC Tim Davie. Na razie nie zapadła decyzja o wycofaniu korespondentów z Rosji na Zachód. Jak tłumaczył dyrektor BBC News Jonathan Munro: „Nie mogą relacjonować wydarzeń, ale pozostają na miejscu”.

Rosja staje się Koreą Północną: obywateli oddziela kurtyną od reszty świata. Szczelinami, przez które informacje będą do nich docierać, pozostają kurczące się źródła internetowe. W piątek Roskomnadzor zablokował w Rosji dostęp do Facebooka i Twittera. Spowolnił też transfer YouTube′a. Kremlowski regulator tłumaczył, że Facebook dyskryminował rosyjskie media, takie jak RT, RIA Nowosti czy Sputnik, ograniczając ich zasięgi. To samo zarzucał krajom europejskim, które 27 lutego zablokowały rosyjskie tuby propagandowe w swojej przestrzeni medialnej. W odpowiedzi Kreml zamknął serwisy zachodnich mediów – portale Radia Wolna Europa (RFE/RL), rosyjskie serwisy BBC, „Deutsche Welle”, prócz tego Apple i Google Store.

Czytaj też: Pucz albo rewolucja. Czy da się położyć kres rządom Putina?

Putin. Siła dobra kontra imperium zła

Rzecz w tym, że Facebook i Twitter są wprawdzie popularne, lecz nie najpopularniejsze wśród Rosjan. Według badającego globalny rynek mediów „Bridge Ratings” wciąż chętniej wybierają rodzimy odpowiednik FB: VKontaktie (73 proc.), następnie YouTube (68 proc.), Instagram (59 proc.), Odnokłassniki, odpowiednik Naszej Klasy (42 proc.), a dalej Facebooka (37 proc.), TikTok (35 proc.) i Twittera (14 proc.). Większość Rosjan kształtuje swoje opinie w oparciu o przekaz telewizyjny, który jest w rękach władz. Skazują się na propagandę Kanału Pierwszego, Rossiji 1 i NTV, przekonujących, a robią to profesjonalnie, że władzę w Kijowie sprawują „nacisty” (naziści), w Donbasie trwa ludobójstwo Rosjan, a siłą dobra w zderzeniu z imperium zła jest Putin.

Rosyjskie społeczeństwo, niczym północnokoreańskie, będzie karmione prawie wyłącznie uspokajającą propagandą sukcesu. Tylko dociekliwi i niewierzący rządzącym będą szukać informacji w szczątkowych mediach, które przeniosły część działalności do sieci, starając się obchodzić cenzurę. O to będzie coraz trudniej, bo Kreml jest w stanie blokować nie tylko serwisy informacyjne, ale też konkretne szyfrowane sieci VPN. Może też odciąć dostęp do internetu na konkretnym obszarze w granicach kraju.

Czytaj też: Dzielni Rosjanie protestują przeciw wojnie. Co im za to grozi?

Zaczyna się cyberpartyzantka

Nie znaczy to, że blokad nie da się obejść. Choć coraz bardziej zaczyna to przypominać cyberpartyzantkę. Poszukujący prawdy mogą ją znaleźć, zakładając, że Kreml nie „wyłączy” dostępu do internetu na terytorium Rosji dla rosyjskojęzycznych serwisów zachodnich mediów, takich jak BBC Russian czy DW Russian. Pozostają też pojedynczy blogerzy i dziennikarze, którzy opuścili kraj i relacjonują Rosjanom wojnę Putina. Z pewnością też ani Dmitrij Muratow, redaktor naczelny „Nowej Gaziety”, ani Aleksiej Wenediktow, szef Echa Moskwy, nie złożyli broni.

Prawda jest pierwszą ofiarą każdej wojny i właśnie otrzymała ogromny cios od Kremla. Ale jeszcze nie śmiertelny.

Czytaj też: Runet. Po co Putinowi swojski, „rosyjski internet”?

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Rynek

Siostrom tlen! Pielęgniarki mają dość. Dla niektórych wielka podwyżka okazała się obniżką

Nabite w butelkę przez poprzedni rząd PiS i Suwerennej Polski czują się nie tylko pielęgniarki, ale także dyrektorzy szpitali. System publicznej ochrony zdrowia wali się nie tylko z braku pieniędzy, ale także z braku odpowiedzialności i wyobraźni.

Joanna Solska
11.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną