Brytyjska monarchia rok po śmierci Elżbiety II. Czy Karol wpasował się w tron?
Z jednej strony w życiu Windsorów przez ostatnie 365 dni zmieniło się bardzo dużo. Śmierć monarchini była wstrząsem, potem nastąpiła koronacja Karola, ukazała się kontrowersyjna autobiografia księcia Harry’ego, zaczął proces wytoczony brukowcom za naruszanie prywatności i rozsiały plotki o konflikcie z Williamem. Nie brakowało efekciarstwa i gaf, dość wspomnieć huczne odpalenie królewskiego kanału na YouTube, w zamyśle poświęconego edukacji ekologicznej, problemy króla z atramentem cieknącym z jego pióra czy zawarte we wspomnianej książce „Spare” kuriozalne historie Harry’ego o jego inicjacji seksualnej i niemal odmrożonym penisie.
Z drugiej strony rok dla instytucji trwającej 1200 lat to ledwie okruszek. Nawet biorąc pod uwagę zawrotne tempo życia i znaczenie Brytyjskiej Wspólnoty Narodów – trudno uznać to za okres znaczący.
Czytaj też: Ile i jak tak naprawdę zarabia monarchia brytyjska
Elżbieta I: nie do zastąpienia
Dlatego z ocenami na temat przepoczwarzania się rodziny królewskiej w nowy twór, a przynajmniej przywdziewania nowych szat, trzeba się jeszcze wstrzymać. Głównie dlatego, że na poziomie fundamentalnym nic się jeszcze w brytyjskim świecie nie zmieniło. Wbrew tyleż panikarskim, co nieuzasadnionym zapowiedziom części komentatorów żadna dawna kolonia nie zdecydowała się odrzucić symbolicznego zwierzchnictwa brytyjskiego tronu i przekształcić w republikę.