Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Kreml „nie wie”, gdzie jest Nawalny. Ale szuka Putinowi sparing partnerów

70 proc. Rosja uważa, że Władimir Putin powinien kandydować na kolejną kadencję, a jedynie 8 proc., że powinien udać się na polityczną emeryturę. 70 proc. Rosja uważa, że Władimir Putin powinien kandydować na kolejną kadencję, a jedynie 8 proc., że powinien udać się na polityczną emeryturę. Sergey Guneyev / AFP / EAST NEWS
Jedno jest pewne: w Rosji nadchodzą wybory i muszą być wolne. Wolne od opozycji, czyli Aleksieja Nawalnego.

Przez ostatni tydzień adwokaci nie mogli odnaleźć Aleksieja Nawalnego. Dopiero wczoraj (wtorek) – jak ustalił portal Baza – został on najprawdopodobniej przewieziony z kolonii karnej nr 6 w Mielechowie w obwodzie włodzimierskim do Moskwy w nowej sprawie karnej. Pierwszego grudnia opozycjonista poinformował, że został oskarżony o wandalizm motywowany politycznie, ideologicznie, rasowo, narodowo lub nienawiścią religijną. Oznacza to, że do dotychczasowych 19 lat pozbawienia wolności być może zostaną mu dopisane kolejne trzy, które przewiduje artykuł 214 punkt 2 Kodeksu Karnego.

Czytaj też: Co naprawdę przydarzyło się Nawalnemu?

Gdzie jest Nawalny?

Nawalny zaginął sześć dni po „poważnym incydencie zdrowotnym”, jaki zgłaszali w ubiegłym tygodniu adwokaci opozycjonisty. Ostatni raz spotkał się ze swoimi prawnikami 5 grudnia, a później trzykrotnie opuścił rozprawy sądowe, w tym te za pośrednictwem łącza wideo. Rzeczniczka Nawalnego Kira Jarmysz (posiada status zagranicznego agenta), zwracała uwagę, że personel kolonii karnej najpierw tłumaczył się problemami z prądem, a następnie że Nawalny nie jest już tam zarejestrowany jako więzień.

Najprawdopodobniej oznacza to, że jest transportowany do innego miejsca osadzenia. Przeniesienie jest zwyczajowo najgroźniejszym etapem, ponieważ więzień jest w tym czasie pozbawiony wszelkiej ochrony i pomocy – na co 12 grudnia zwracała uwagę w rozmowie z dziennikiem „The Moscow Times”. A że etap ten może trwać tygodniami, więźniowie tracą wszelki kontakt ze światem zewnętrznym. Rodzina jest informowana dopiero po upłynięciu 10 dni od przybycia do nowego zakładu.

„Nie wiemy, gdzie mógł zostać przeniesiony” – wyjaśniała Kira Jarmysz. „Obecnie nie mamy żadnych informacji”, a doniesienia Bazy o tym, że prawdopodobnie przewieziony został do Moskwy, nie zostały potwierdzone. Gdzie jest Nawalny, „nie wie” również Kreml. Dmitrij Pieskow oświadczył we wtorek agencji informacyjnej TASS, że administracja prezydenta „nie ma możliwości śledzić losów jakiegokolwiek więźnia, w tym Nawalnego”. Jednocześnie skrytykował zaniepokojenie, jakie z powodu zniknięcia osobistego więźnia Putina wyraził Biały Dom, a także Bruksela. „Ingerencja kogokolwiek, w tym Stanów Zjednoczonych, jest niedopuszczalna” – mówił.

Czytaj także: Pokrowo, piekło Nawalnego. Za murami kolonii karnej

Kto przeszkadza Putinowi

W zniknięciu Nawalnego jedno jest jednak pewne. Idą wybory, a te muszą być wolne. To znaczy od prawdziwej opozycji, a więc Aleksieja Nawalnego. Zbiegło się ono z ogłoszeniem 7 grudnia przez Radę Federacji (izba wyższa parlamentu) daty prezydenckich wyborów – 17 marca następnego roku, a także przez zespół Nawalnego kampanii „Rosja bez Putina”. Tego samego dnia w mediach społecznościowych Nawalnego pojawił się list opozycjonisty. Wzywa w nim do udziału w wyborach i głosowania przeciwko Putinowi. Najprościej – oddając głos na dowolnego innego kandydata.

Putin „przyniesie szkodę Rosji. Musi [więc] odejść” – czytamy w liście. „Wzywamy wszystkich: nie bójcie się. Nasz strach okrada nas z naszego kraju i naszej przyszłości. Rok po roku, już od 24 lat. Każdy, kto boi się wywiesić ulotkę na drzwiach, wysłać link do znajomego lub wykonać kilka telefonów w imię wolności, powinien zastanowić się, dlaczego w ogóle potrzebuje wolności”.

W ramach kampanii przeciw Putinowi Nawalny zachęca Rosjan, aby ci porzucili strach i dołączyli do niego, malowali graffiti, rozwieszali plakaty i agitowali przez telefon. „Obywatelskim obowiązkiem jest przekonanie co najmniej dziesięciu osób do głosowania przeciw Putinowi” – czytamy na stronie kampanii Neputin.org. A także „zrób więcej – nauczy innych, jak coś zmienić”, bowiem „im więcej ludzi sprzeciwia się Putinowi, tym szybciej Rosja będzie wolna” – podaje portal Neputin. Do kampanii przyłączyło się prawie cztery tysiące osób.

Czytaj także: Putin i jego sobowtóry. Kto tak naprawdę udał się na front?

Kreml szuka sparing partnerów

Tymczasem 70 proc. Rosja uważa, że Władimir Putin powinien kandydować na kolejną kadencję, a jedynie 8 proc., że powinien udać się na polityczną emeryturę. To wyniki opublikowanego 7 grudnia badania związanego z Kremlem FOM-u (Fundacji Opinia Publiczna) przeprowadzonego na przełomie października i listopada br. Zapytano w nim także o uczucia, jakie wzbudza w nich Putin. Wśród 44 proc. „zaufanie”, 34 proc „nadzieję”, 31 proc „wiarę w przyszłość”, a 9 proc. sympatię lub miłość. Negatywne odczucia, np. niepokój zadeklarowało 11 proc. badanych, rozczarowanych jest 7 proc., a jedynie 2 proc. czuje wobec prezydenta antypatię.

Władimir Putin jeszcze się nie zarejestrował jako kandydat, lecz wiadomo jak administracja kremlowska dobierała mu sparing parterów. Kryterium pierwsze, to wiek. Putin nie może sprawiać wrażenia „dziadka”, jak pod koniec sierpnia przyznawały portalowi Meduza dwa źródła zbliżone do Kremla. Żaden z kontrkandydatów nie powinien być młodszy poniżej 50 r.ż. Do tej pory oprócz 71-letniego Putina zamiar kandydowania ogłosili już lider komunistów Giennadij Zjuganow (79 lat) oraz pozostający w areszcie ultrapatriota i sojusznik Jewgienija Prigożyna Igor Girkin „Striełkow” (53 lata).

Kryterium drugie – żadnych „czarnych koni”. Kreml liczy na kontrkandydatów spośród parlamentarnych frakcji. Lider komunistów już się zgłosił. Z kolei 19 grudnia decyzję podejmą populiści z Partii Liberalno-Demokratycznej. Po śmierci Władimira Żyrinowskiego szefuje jej Leonid Słucki. Trzecią frakcję w Dumie tworzą Nowi Ludzie. W jej przypadku jeszcze nie wiadomo, czy do wyborów zgłoszą wiceprzewodniczącego Dumy Władysława Dawankowa, czy też lidera formacji Aleksieja Nieczajewa. Kandydatów nie wystawi natomiast Sprawiedliwa Rosja, bo ta wspiera w wyborach Putina. Podobnie Jedna Rosja, czyli partia rządząca. Sekretarz Rady Generalnej partii Andriej Turczak wprost przyznał, że jej celem jest zapewnienie Putinowi maksymalnego wsparcia.

Czytaj też: Jak Nawalny ośmieszył Putina

Kandydaci, którzy będą chcieli wystartować w wyborach samodzielnie, bez wsparcia żadnej z partii, mają obowiązek zebrania 300 tys. podpisów pod swoim poparciem, przy czym nie więcej niż 7,5 tys. w jednym podmiocie Federacji. Wśród niezwiązanych z Kremlem akces w wyborach zgłosili już m.in. Borys Nadieżdin były deputowany do Dumy (1999–2003), związany z Sojuszem Sił Prawicowych, krytyk inwazji na Ukrainę, który w maju w należącej do Gazpromu telewizji NTV w programie „Miejsce spotkań” wzywał Putina do rezygnacji. Zgłosiła się również Jekaterina Duntcowa, aktywistka, dziennikarka i była zastępczyni miasta Rżew w obwodzie twerskim. Była korespondentką w kontrolowanej przez władze TV Rżew, a w 2019 r. związała się z niezależnym kanałem RiT, a trzy lata wcześniej dołączyła do grupy „SOVA” jako wolontariuszka w poszukiwaniach zaginionych dzieci i dorosłych.

Kreml jest pewien zwycięstwa. W sierpniu rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow w odpowiedzi na prognozę wyborczą „The New York Times”, która wskazywała na 90 proc. zwycięstwo Putina powiedział: „Chociaż wybory są wymogiem demokracji i sam Putin zdecydował się je przeprowadzić, teoretycznie można ich nie przeprowadzić” – wyjaśniał portalowi informacyjnemu RBC. „Ponieważ jest już oczywiste, że Putin zostanie wybrany” – zastrzegał jednak, że jest to jego „całkowicie prywatna opinia”. Źródła rosyjskie są bardziej ostrożne. Według źródeł na Kremlu portalu Meduza i dziennika „The Moscow Times” Putin może liczyć na 80 proc. poparcia w wyborach i 70 proc. frekwencję.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Mamy wysyp dorosłych z diagnozami spektrum autyzmu. Co to mówi o nich i o świecie?

Przez ostatnich pięć lat diagnoz autyzmu w Polsce przybyło o 100 proc. Odczucie ulgi z czasem uruchamia się u niemal wszystkich, bo prawie u wszystkich diagnoza jest jak przełącznik z trybu chaosu na wyjaśnienie, porządek. A porządek w spektrum zazwyczaj się ceni.

Joanna Cieśla
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną