Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Javier Milei pędzi z reformami. Patrzmy na Argentynę, to może być ważny zwiastun dla świata

Patrzmy na Argentynę, to może być ważny zwiastun dla świata

Protesty przeciwko reformom gospodarczym Javiera Mileia, Buenos Aires, 1 lutego 2024 r. Protesty przeciwko reformom gospodarczym Javiera Mileia, Buenos Aires, 1 lutego 2024 r. Matias Baglietto / Reuters / Forum
Po ośmiu tygodniach od objęcia władzy Javier Milei tłumaczy obywatelom, że najpierw musi być w kraju gorzej, żeby potem było lepiej.

Początek jego rządów cechuje niestabilność imponująca nawet jak na argentyńskie warunki. Niejeden jego poprzednik musiał zmagać się z protestami, ale nigdy dotąd nie zarządzono strajku generalnego w ciągu pierwszych paru tygodni od objęcia urzędu. Wprawdzie paraliż Buenos Aires zdarza się w miarę regularnie i związki zawodowe nie oszczędzają polityków prawicowych ani lewicowych – dość wspomnieć dziesięciodniową przerwę w pracy metra za rządów Cristiny de Kirchner w 2012 r. – ale przeciwko Mileiowi wyszli na ulice nie tylko zrzeszeni robotnicy. Były też matki z dziećmi, studenci, tradycyjnie silni w sporach zbiorowych kierowcy ciężarówek, emeryci. Nic dziwnego, bo według wyliczeń Międzyamerykańskiego Banku Rozwoju (IADB) pierwsze reformy nowego prezydenta obniżyły standard życia aż 90 proc. Argentyńczyków.

Drwal Javier Milei

Odkąd objął urząd, Milei wykonał wiele ruchów zgodnych z zapowiedziami radykalnego odchudzania administracji i wydatków publicznych. Zredukował liczbę ministerstw z 18 do 8, łącząc w jedno resorty kultury, edukacji, zdrowia, pracy i rozwoju społecznego, teraz funkcjonujące pod eufemistyczną nazwą „Argentyńskiej Agencji Zasobów Ludzkich”. Wstrzymał dopłaty do rachunków za energię i biletów komunikacji miejskiej. Zamroził właściwie wszystkie inwestycje publiczne, a kurs wymiany peso wobec dolara spadł o 54 proc.

Zwłaszcza tę ostatnią zmianę bardzo entuzjastycznie przyjęły rynki kapitałowe – Argentyna zależy od nich jak mało który kraj. Jest rekordowym dłużnikiem Międzynarodowego Funduszu Walutowego – ma do spłacenia ponad 30 mld dol.

Reklama