Parlament Europejski przyjął we wrześniu rezolucję wzywającą do szybszego zaprzestania wykorzystywania zwierząt w badaniach laboratoryjnych. To nie pierwsze takie stanowisko, już ponad dziesięć lat temu przyjęto dyrektywę poświęconą wygaszaniu takich badań. Rocznie na kontynencie bierze w nich udział 9 mln istnień. Ponieważ ze sprawozdania Komisji Europejskiej wynika, że liczba ta zmniejsza się nieznacznie, to PE zdecydował się teraz ten proces przyspieszyć.
Również we wrześniu europosłanka Sylwia Spurek z partii Zielonych przedstawiła na Twitterze swój nowy projekt „5 dla zwierząt”. Proponuje m.in. konkretną datę zaprzestania wykorzystywania w badaniach naukowych, kosmetycznych i edukacyjnych zwierząt pozaludzkich (takiego terminu używają środowiska walczące o ich prawa, bo chcą podkreślić przynależność człowieka do tego samego królestwa). Spurek mówi o 2030 r. Inne z pięciu jej postulatów wywołały szeroką dyskusję i kontrowersje, bo dotyczą zakazu hodowli ze względów etycznych czy polowań. Spurek skrytykowali m.in. Władysław Kosiniak-Kamysz i Robert Mazurek. Jednak nikt nie odniósł się do propozycji zaprzestania badań na zwierzętach czy do nowej rezolucji Parlamentu Europejskiego, choć to z punktu widzenia etycznego dużo bardziej złożony postulat, a z punktu widzenia naukowego – oczekiwanie wręcz kontrowersyjne.
Czytaj też: Moda na ekologię przyciąga rozmaitych oszustów
Świecą na zielono
Dzięki badaniom naukowym na zwierzętach zyskaliśmy oręż w walce z chorobami takimi jak cukrzyca, HIV,