Dowództwo centralne potwierdziło: Irańczycy zaatakowali i zestrzelili bezzałogowy aparat latający RQ-4A Global Hawk. Do zdarzenia miało dojść wczoraj koło południa miejscowego czasu nad cieśniną Ormuz, oddzielającą Zatokę Perską od Morza Arabskiego i otwartych wód Oceanu Indyjskiego.
Czytaj także: Trump na ścieżce konfrontacji z Iranem
Dron Global Hawk, kosztowna „zabawka” USA
Strategiczne miejsce patrolował strategiczny dron. Global Hawk to największy bezzałogowiec świata, ma ponad 35 metrów rozpiętości skrzydeł. Krótszy, gruby kadłub z charakterystycznym garbem z przodu mieści radar obserwacji ziemi, kamery i aparaty, łączność satelitarną i inne czujniki. Urządzenie ma za zadanie wykonywać długotrwałe loty zwiadowcze na dużej wysokości. Napędzane jest silnikiem odrzutowym, ale w locie zachowuje się jak wielki szybowiec. Może przebywać w powietrzu ponad 30 godzin. To kosztowna „zabawka” – według różnych szacunków jeden Global Hawk kosztuje od ponad 100 do ponad 200 mln dol.
Czytaj także: Drony i automaty zamiast żołnierzy
Irańczycy znaczą teren
Zestrzelenie drona potwierdzili nie tylko Amerykanie. Irańczycy się nim wręcz pochwalili. Dowódca irańskiego korpusu strażników rewolucji mówił, że ma to być „jasny sygnał wysłany Ameryce”. Cytowany przez CNN irański admirał mówił, że chodzi o to, by „wszyscy obcy zrozumieli, że ten region jest nasz”. Irańczycy twierdzą oczywiście, że amerykański bezzałogowiec naruszył ich przestrzeń powietrzną, a zestrzelenie było działaniem w samoobronie.