Świat

Kalifornia znów w awangardzie. Dlaczego to taki „inny” stan?

Los Angeles Los Angeles Matt Popovich / Flickr CC by SA
Kalifornia nie kupi pewnych marek samochodów, bo ich producenci popierają Trumpa. Najnowsza decyzja jej władz potwierdza reputację stanu jako przodującego w walce z ocieplaniem klimatu.

Kalifornia nie od dziś kroczy w USA w awangardzie postępu w wielu wymiarach społeczno-ekonomicznego rozwoju, chociaż wbrew jej legendzie nie oznacza to, że jest rajem na ziemi – w każdym razie na pewno nie dla wszystkich jej mieszkańców.

13 stanów idzie w ślady Kalifornii

Gubernator Kalifornii Gavin Newsom ogłosił, że stanowe agencje i urzędy nie będą kupować samochodów General Motors, Chryslera/Fiata, Toyoty i innych koncernów, które stanęły po stronie administracji prezydenta Trumpa w jego sporze z przemysłem motoryzacyjnym. Kalifornia wprowadziła wyśrubowane normy zanieczyszczenia powietrza spalinami – surowsze niż standardy federalne – a za jej przykładem poszło 13 innych stanów. Trump zakwestionował ich prawo do takiego kroku, twierdząc, że normy powinny być jednakowe; było to oczywiście zgodne z całą jego polityką obrony interesów producentów tradycyjnych źródeł energii, trucicieli powietrza. Kiedy wspomniani producenci aut poparli stanowisko administracji, Newsom oznajmił, że GM, Chrysler i Toyota „stoją po złej stronie historii” i nie będzie kupował ich aut. To dla koncernów poważny cios – w latach 2016–18 Kalifornia kupiła dla swych agencji 58 mln samochodów GM i 55 mln aut Chryslera/Fiata. Inni producenci też mocno obecni na amerykańskim rynku, m.in.: Ford, Honda i BMW, oświadczyli, że uznają prawo stanu do własnych norm i w nagrodę dostaną kontrakty na swoje wozy kosztem konkurencji.

Władze Kalifornii ogłosiły także, że nie pozwolą już agencjom stanowym na zakup samochodów typu sedan (osobowych poza SUV albo combi) z silnikami na benzynę. Stan od dłuższego czasu popiera auta z napędem elektrycznym i hybrydy. Kalifornia jest na tym polu absolutnym liderem – po jej drogach jeździ ok. miliona elektrycznych samochodów, co stanowi prawie połowę tego rodzaju aut w USA. Nie bez znaczenia są tu wysokie podatkowe ulgi dla ich nabywców. Gdyby nie Kalifornia, odsetek elektrycznych aut w całej samochodowej „populacji” w USA byłby niższy niż w większości krajów wysoko rozwiniętych. To zresztą zrozumiałe – w Ameryce benzyna jest dwa razy tańsza niż w Europie.

W Kalifornii jednak produkcja i sprzedaż elektrycznych samochodów oraz hybryd szybko rośnie. Głównie za sprawą ich największego producenta – założonej w 2003 r. Tesli, legendarnej firmy przejętej przez Elona Muska, obecnego jej szefa. Tesla wytwarza ok. 245 tys. e-samochodów rocznie. Sprzedaż jej aut od 2017 r. wzrosła w USA o 280 proc., a na całym świecie – o 138 proc.

Kalifornia – w czym jest taka wyjątkowa?

Kalifornia od dawna dyktuje Ameryce trendy społeczne i kulturowe. Była kolebką hippisowskiej kontrkultury, wylęgarnią nowej gospodarki high-tech (Dolina Krzemowa), jest centrum przemysłu filmowego. Do Kalifornii, jak do nowej ziemi obiecanej, migrowali farmerzy z interioru, ofiary Wielkiego Kryzysu, tam też pielgrzymowali poszukiwacze nowożytnych utopii.

To wciąż jeden z najzamożniejszych stanów USA – gdyby była niepodległym krajem, jej gospodarka byłaby piątą co do wielkości gospodarką na świecie. Plaż, słońca i bezdeszczowego klimatu zazdroszczą Kalifornii mieszkańcy wielu innych stanów. Ale rajem nie jest. 90 proc. pracowników Doliny Krzemowej zarabia dziś – po uwzględnieniu inflacji – mniej niż 20 lat temu. Podobnie jest w innych sektorach. Rosną zarobki i majątki najzamożniejszych, stoją w miejscu dochody pozostałych. Kalifornia ma 130 tys. bezdomnych – to jedna czwarta populacji bezdomnych w całym kraju – którzy w dodatku częściej niż w innych stanach mieszkają na ulicach, bo brakuje schronisk. Przyczyną są astronomiczne ceny mieszkań i domów.

To prawda, że stan daje przykład całej Ameryce, jak odchodzić od paliw kopalnych w stronę alternatywnych źródeł energii, promując, oprócz elektrycznych samochodów, panele słoneczne. Ale to niejako konieczność wynikająca z potrzeby walki z ogromnym zanieczyszczeniem atmosfery. Według American Lung Association Kalifornia od 17 lat ma powietrze najgorszej w kraju jakości. Odpowiedzialny jest za to – związany z dużym uprzemysłowieniem – smog i wysoki poziom przygruntowego ozonu. Osiem z dziesięciu najbardziej zanieczyszczonych miast w USA leży w Kalifornii. Sytuację stanu pogarszają nękające go co roku pożary lasów. Chwalebną promocję samochodów o niskiej emisji spalin oraz aut elektrycznych można więc uznać za działanie nie tyle zgodne z duchem czasu, co akcję ratunkową podyktowaną zbiorowym instynktem samozachowawczym.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyznania nawróconego katechety. „Dwie osoby na religii? Kościół reaguje histerycznie, to ślepa uliczka”

Problem religii w szkole był przez biskupów ignorowany, a teraz podnoszą krzyk – mówi Cezary Gawryś, filozof, teolog i były nauczyciel religii.

Jakub Halcewicz
09.09.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną