Węgierskie partie opozycyjne postanowiły zaufać wyborcom w sprawie desygnowania kandydata na premiera – przeprowadziły prawybory, które zakończyły się w ostatni weekend. Wygranym okazał się polityk spoza pierwszego szeregu Péter Márki-Zay, centroprawicowy burmistrz niespełna 50-tys. miasteczka Hódmezővásárhely w środkowej części kraju. To on poprowadzi kolorową koalicję partii od lewa do prawa, która właśnie zaczęła zdobywać przewagę w sondażach.
Węgrzy dają lekcję polskiej opozycji
Z węgierskich prawyborów płyną dla polskiej opozycji przynajmniej trzy lekcje. Pierwsza może być bolesna dla polityków wielkiego formatu: wyborcy niekoniecznie chcą znanych i rozpoznawalnych kandydatów na szefa rządu. Popularna dziś obietnica walki z elitami mocno redukuje szanse na reelekcję doświadczonym politykom – bez względu na ich doświadczenie.
Gergely Karácsony, liberalny burmistrz Budapesztu, urzędujący polityk, był niewątpliwie jednym z faworytów przedwyborczego wyścigu rozpoczętego jeszcze we wrześniu. Przeszedł do drugiej tury i wykonał rzadki gest – wycofał się z rywalizacji z Klárą Dobrev, liderką Koalicji Demokratycznej, największego ugrupowania całej koalicji, wywodzącej się z socjalistycznej partii MSZP, prywatnie żoną byłego premiera Ferenca Gyurcsány’ego, i poparł trzeciego w sondażach Márki-Zay’ego.
W niedzielę Klára Dobrev nie miała wyjścia i uznała zwycięstwo centroprawicowego kandydata.