Wojna Izraela z Hamasem potrwa bardzo długo. Co dalej? Scenariusze można mnożyć
AGNIESZKA ZAGNER: Wojna Izraela z Hamasem w Strefie Gazy trwa na całego. Jaki to jest etap: początek czy może już początek końca?
MICHAŁ WOJNAROWICZ: Myślę, że jednak wciąż jesteśmy na początku tego konfliktu. Weźmy taką analogię – podczas inwazji amerykańskiej na Irak w 2003 r. zakończenie działań zbrojnych oficjalnie ogłoszono dość szybko, ale wojna ciągnęła się latami. W Strefie Gazy trwa operacja lądowa, której głównym celem jest zniszczenie struktur Hamasu. Jednak to nie wojsko, ale politycy zdecydują o końcu tej wojny, kiedy uznają, że ich cele polityczne zostały osiągnięte.
Najpierw wojna, potem zemsta?
O jakiej perspektywie czasowej mówimy? Z początku mówiło się o sześciu–ośmiu tygodniach, teraz słyszymy raczej o miesiącach.
Jeśli brać dosłownie deklaracje izraelskich polityków mówiące o całkowitym zniszczeniu Hamasu, to pewnie oznaczałoby to zabicie lub pojmanie zarówno członków Hamasu podejmujących walkę zbrojną, jak i tzw. cywilów, którzy pełnili funkcje administracyjne. To może potrwać bardzo długo.
W 1972 r. Golda Meir po zamachu na izraelskich sportowców w Monachium autoryzowała tzw. operację Gniew Boży, której celem było zabicie wszystkich odpowiedzialnych za ten akt terroru. Trwała de facto 20 lat.
Tu może być podobnie. Wiem, że już teraz ważni przywódcy i działacze Hamasu mieszkają głównie w Katarze, ale i Turcji, Libanie, Syrii. Zapewne także oni będą żyli z tarczą strzelniczą na plecach.