Kolejni zakładnicy Hamasu wracają do domu. Ale nie wszystko idzie zgodnie z planem
Izrael jest pod presją. Uwolnienia wszystkich zakładników domagają się nie tylko rodziny, ale i obywatele – w sobotę na ulice Tel Awiwu wyszło ok. 100 tys. ludzi, podobnie duże były niedawne głośne demonstracje przeciwko reformom sądowym. Na przedłużenie rozejmu naciskały też kraje arabskie i NATO, a w poniedziałek ogłoszono, że będzie obowiązywał jeszcze dwa dni.
Prócz zaprzestania walk i wymiany zakładników porozumienie przewiduje dostarczenie do Gazy 200 ciężarówek z pomocą humanitarną i czterech cystern z paliwem dziennie. Przedłużenie rozejmu jest na rękę obu stronom, bo odnoszą przy okazji korzyści wizerunkowe – premier Beniamin Netanjahu może się chwalić, że zdołał sprowadzić rodaków do domu, natomiast Hamas, uwalniając kobiety i dzieci, stroi się w „humanitarne” piórka i pokazuje Palestyńczykom, że tylko on, a nie Autonomia Palestyńska, potrafi zmusić Izrael do ustępstw. Nie wszystko jednak idzie zgodnie z planem.
Czytaj też: Rośnie napięcie na Bliskim Wschodzie. Świat krytykuje Izrael
Czy Hamas wie, gdzie są zakładnicy?
W poniedziałek pod znakiem zapytania stanęło uwolnienie ostatniej, 11-osobowej grupy Izraelczyków w zamian za 33 Palestyńczyków, bo obie strony zgłosiły zastrzeżenia do listy nazwisk. Izrael zaniepokoiło kolejne złamanie umowy przez Hamas (miał nie rozdzielać matek od dzieci). W sobotę uwolniono m.in. 12-letnią Hilę Rotem, podczas gdy jej mama Raya została w Gazie. Od 7 października były przetrzymywane razem, rozdzielono je na dwa dni przed wymianą. Czy to kolejny sposób, by wywrzeć presję na Izrael? Sobotnia wymiana opóźniła się rzekomo także z powodu niedostarczenia części pomocy humanitarnej na północ enklawy.
Ciemne chmury zbierały się tymczasem też nad kwestią przedłużenia rozejmu. Każdy dzień przerwy w walkach to dziesięciu uwolnionych zakładników i trzy razy tyle palestyńskich więźniów. Rzecz w tym, że Hamas kupuje sobie czas – nie wszyscy pojmani są w jego rękach, część przejął Palestyński Islamski Dżihad, niewykluczone, że inni dostali się w niewolę tzw. zwykłych ludzi.
Pierwszy etap zawieszenia broni obejmował 50 kobiet i dzieci w zamian za 150 palestyńskich więźniów, także kobiet i małoletnich. Ale nawet po uwolnieniu kolejnych 20 osób w ciągu dwóch najbliższych dni w niewoli pozostanie jeszcze ok. 20 kobiet i dzieci. Wśród nich m.in. rodzina Bibas z kibucu Nir Oz. Media obiegło ikoniczne zdjęcie Shiri z dwojgiem jej rudowłosych dzieci: dziesięciomiesięcznym Kfirem i czteroletnim Arielem. W niewoli jest też ich ojciec Yarden. Rodzinę według izraelskiej prasy przejęła inna grupa zbrojna w Gazie, może być przetrzymywana w Chan Junis.
Skąd podejrzenie, że Hamas nie wie, gdzie są wszyscy zakładnicy? Symptomatyczne jest to, co zdarzyło się podczas wyprawy jego delegacji do Moskwy parę tygodni temu. Uzgodniono wówczas ponoć uwolnienie ośmioro zakładników z rosyjskimi paszportami, ale z zastrzeżeniem, że stanie się to dopiero wtedy, gdy zostaną zlokalizowani. Do wczoraj nie wypuszczono ani jednej z tych osób, co może świadczyć o tym, że Hamas ma problem z ich odnalezieniem. W niedzielnej grupie 14 Izraelczyków (i trzech obywateli Tajlandii) znalazł się młody Rosjanin z podwójnym paszportem. Jego nazwisko zostało dopisane do 13-osobowej listy jako ukłon w stronę Władimira Putina. To pierwszy uwolniony pełnoletni (nie licząc obywateli Azj) Izraelczyk. 25-letni Roni Krivoi został uprowadzony z festiwalu Supernova w Re’im, gdzie pracował jako dźwiękowiec. Jak przekazała jego ciotka, podczas jednego z izraelskich nalotów zawalił się budynek, w którym Krivoi był przetrzymywany, więc wydostał się na zewnątrz i ukrywał przez cztery dni, aż został złapany i oddany w ręce Hamasu.
Czytaj też: Zakładnicy Hamasu. Izrael w takiej sytuacji jeszcze nie był
Trudny powrót do Izraela
Izraelczycy z zapartym tchem śledzą relacje z uwalniania ich rodaków i bliskich. W niedzielę mieszkańcy kibucu Kfar Aza, ewakuowani do innej miejscowości, zebrali się w dużej sali, by śledzić transmisję na żywo z wyswabadzania sąsiadów. Kiedy na ekranie identyfikowali kolejną znajomą twarz, podnosili się z krzeseł, bili brawo, wiwatowali. Od piątku wszystko wygląda podobnie: zakładnicy najpierw są przekazywani w ręce pracowników Czerwonego Krzyża, następnie przewożeni przez Rafah do Egiptu, stąd transportowani do bazy wojskowej na południu Izraela i specjalnych centrów medycznych, gdzie czekają na nich bliscy. Więźniowie Hamasu zostali otoczeni opieką medyczną i psychologiczną, część osób przesłuchały izraelskie służby, które zbierają informacje o reszcie zakładników. Kilka osób od razu przewieziono do szpitali, w tym 84-letnią Elmę Avraham, w stanie krytycznym przetransportowaną w niedzielę helikopterem do placówki w Be’erszewie. Kobieta, jak twierdzi jej córka, nie miała dostępu do leków. Do szpitala od razu na operację trafiła też 21-letnia Maya Regev (w czasie ataku doznała obrażeń nogi), jej 18-letni brat nadal jest w Gazie. Oboje zostali porwani z festiwalu Supernova, gdzie 7 października zamachowcy z zimną krwią zamordowali ok. 360 osób.
Do niedzieli Hamas zgodnie z umową uwolnił 39 Izraelczyków (i wspomnianego Rosjanina z podwójnym paszportem) oraz 21 obywateli państw azjatyckich. Izrael wypuścił w zamian 117 więźniów. Jest wśród nich Israa Jaabis, zatrzymana w 2015 r. w pobliżu osiedla Maale Adumim na Zachodnim Brzegu, oskarżona o planowanie zamachu bombowego. Kobieta zatrzymała samochód, podpaliła znajdujący się w środku kanister z benzyną i sama doznała poparzeń, także twarzy.
Na palestyńskiej liście więźniów do uwolnienia jest 300 osób, w tym 33 kobiety. Między innymi Sorrouq Dwayyat, skazana na 16 lat za atak nożem na osadnika (w chwili napaści miała 18 lat). Reszta to chłopcy w wieku 16–18 lat, są i 14-latkowie. Są osoby wspierające terroryzm, takie, które nielegalnie weszły na teren Izraela, rzucające kamieniami i mające związek z wrogimi organizacjami.
O jej uwolnienie zabiegał Joe Biden
W piątek Hamas uwolnił tylko czworo dzieci, w sobotę ośmioro, w niedzielę siedmioro. To za każdym razem zakładnicy w większości z jednego kibucu – w piątek byli to głównie mieszkańcy Nir Oz, w sobotę z Be’eri, w niedzielę z Kfar Aza. Sugerowałoby to, że – tak jak przypuszczano – byli przetrzymywani razem według miejscowości, z których ich porwano. Mężczyzn i kobiety już na początku jednak odseparowano.
Dziewięcioletnią Emily Hand (obok izraelskiego ma irlandzkie obywatelstwo) witał w sobotę wzruszony tata. Matka dziewczynki umarła niedługo po jej narodzinach. 7 października została porwana z kibucu Be’eri, nocowała u koleżanki. Uwolnienie Emily wywołało spięcie dyplomatyczne na linii Izrael–Irlandia po niefortunnym komentarzu premiera Leo Vardakra, który określił dziewczynkę jako „zgubioną”, a następnie „odnalezioną”, bez zająknięcia się choćby słowem, że była zakładniczką Hamasu.
W sobotę uwolniono też 17-letniego Noama i 13-letnią Almę Or, rodzeństwo porwane z Be’eri razem z ojcem i 18-letnim kuzynem. Nastolatkowie nie wiedzieli, że ich matka zginęła 7 października. Ojciec z kuzynem nadal są w Gazie. Tego samego dnia Hamas wypuścił też Shoshanę Haran, jej córkę Adi Shoham z dwójką jej dzieci – trzyletnią Yahel i ośmioletnim Navehem (mąż kobiety uważany jest za zakładnika). Do domu wróciły Shiri Weiss i jej 18-letnia córka Noga; a także Sharon Avigdori i jej 12-letnia córka Noam – do niewoli trafiło dziesięć osób z tej rodziny, wielu jej członków 7 października zostało zabitych. W niedzielnej grupie była Abigail Idan, która w niewoli skończyła cztery lata i o której uwolnienie starał się Joe Biden (ma też amerykańskie obywatelstwo). Rodzice zginęli na jej oczach.
Czytaj też: Najdłuższe 47 minut. Nagrania z 7 października to obraz czystego zła
Netanjahu jest pod presją
Lekarze twierdzą, że uwolnieni są ogólnie w dobrym stanie, choć stracili na wadze. Oni sami opowiadają, że wprawdzie byli karmieni, ale nieregularnie, a po miesiącu niewoli dostawali tylko ryż i chleb. Część skarżyła się, że w niewoli ograniczony był dostęp do sanitariatów, czasem czekali ponad godzinę, zanim pozwolono im skorzystać z toalety. Zdaniem psychologów potrzebują teraz dużo czasu, zwłaszcza że część nadal ma bliskich w niewoli, a niektórzy dopiero po oswobodzeniu odkrywają bolesną prawdę. 77-letnia Hanna Katzir dowiedziała się, że jej mąż zginął 7 października, a jej syn został porwany. Jej własna historia jest równie dramatyczna – początkowo uznano ją za zmarłą. Z kolei Keren Munder o tym, że jej teść nadal jest w niewoli, dowiedziała się, gdy została uwolniona wraz z dziewięcioletnim synem i teściową.
Na jaw wychodzi coraz więcej szczegółów. Zakładnicy twierdzą, że w tunelu, gdzie byli przetrzymywani, odwiedził ich sam Yahye Sinwar, szef Hamasu w Strefie Gazy, i rozmawiał z nimi po hebrajsku bez akcentu. Miał im powiedzieć, że są bezpieczni i nie powinni obawiać się o życie. Według MSZ w piątkowej grupie zakładników była jedna Polka. Wśród zakładników jest, przypomnijmy, historyk polskiego pochodzenia Alex Dancyg. Izraelski portal 7Israel poinformował we wtorek, że Dancyg żyje i dostaje leki na serce. Z kolei jedna z uwolnionych zakładniczek powiedziała, że wygłasza on wykłady dla kilku zakładników z tego samego kibucu. „Kiedy usłyszeliśmy, że daje wykłady, zaczęliśmy się śmiać – powiedział Jaron Maor – Jest ekspertem, uwielbiał wykładać nam, póki nie mieliśmy już tego tak dosyć, że chcieliśmy uciekać od stołu. A teraz dokąd mają uciec jego słuchacze?. O tej niezwykłej umiejętności Dancyga, jego pasjach i ogromnej erudycji niedawno „Polityce” opowiadali zarówno jego synowie, jak i przyjaciele.
W niedzielę żołnierzy w Gazie odwiedził Netanjahu i po raz kolejny podkreślił, że celem jego rządu jest zniszczenie Hamasu, odzyskanie wszystkich zakładników i upewnienie się, że Izrael już nie jest zagrożony. „Będziemy działać do końca, do zwycięstwa” – ogłosił. Sam też jest pod ogromną presją, bo Izraelczycy obarczają go odpowiedzialnością za atak 7 października i mają mu za złe, że armii nie udało się uwolnić więcej zakładników poza jedną żołnierką.