Liberalizacja handlu UE–Ukraina ma być przedłużona o kolejny rok, czyli do czerwca 2025 r. Ale przedstawiciele Rady UE i Parlamentu Europejskiego uzgodnili tej nocy wspólną wersję ograniczeń. Mają wejść w życie w czerwcu.
Czytaj też: Bunt wsi. Kto i o co tu walczy, kto kogo rozgrywa. Trzy punkty widzenia
Handel z Ukrainą. Jakie bezpieczniki będą włączane
Na nadmiarowy, czyli przekraczający średnie ilości z lat 2022–23 wwóz jaj, mięsa drobiowego i cukru (to pierwotna propozycja Komisji Europejskiej) oraz owsa, kukurydzy, kaszy, miodu (to poprawka Parlamentu Europejskiego), będą nakładane cła. Czy to zadowala Polskę i inne kraje graniczące z Ukrainą? Nie udało im się przeforsować najważniejszej poprawki zaproponowanej przez europosłów, która rozszerzyłaby o rok w tył (do lat 2021–23) okres, do którego porównywano by liczenie tej „nadmiarowości” importu.
Komisja Europejska szacuje, że zliberalizowany handel z Ukrainą umożliwił Kijowowi dodatkowy eksport rolny na ok. 2 mld euro w 2023 r. Bezpieczniki zapisane w pierwotnym, styczniowym projekcie Brukseli (m.in. dla cukru) mogą zmniejszyć ten urobek o 249 mln rocznie. Uwzględnienie wszystkich poprawek europoselskich (głównie z dodaniem 2021 r. jako bazowego dla kalkulowania ceł) to byłoby minus aż 1,2 mld euro. Pandemiczny i przedwojenny 2021 r. bardzo zaniżyłby bowiem bezcłowy wwóz do Unii z Ukrainy.
Natomiast negocjatorzy Rady UE i europarlamentu ostatniej nocy skrócili – z trzech do dwóch tygodni – czas, w którym KE powinna wprowadzać ograniczenia w przypadku innych towarów (biorąc pod uwagę opinię zwykłej większości krajów Unii). W tym zbóż, jeśli ich import spowoduje poważne zaburzenia rynkowe w jednym państwie, np. Polsce, lub w grupie krajów Unii. To odejście od zwykłych reguł handlowych UE, wedle których uruchomienie tego typu „bezpieczników” jest możliwe wyłącznie w razie zaburzeń na całym wspólnym rynku Unii.
Czytaj też: Komisarz Wojciechowski musi odejść
Co z cłami na produkty z Rosji
Zawarty nocą kompromis powinien być teraz formalnie przegłosowany w kwietniu przez Parlament Europejski i Radę UE, która kilkanaście dni temu wstępnie już poparła pierwotny projekt Brukseli. Obecna zgoda na uwzględnienie pewnych poprawek europoselskich to efekt przychylności m.in. Francji dla dodatkowych, częściowych ograniczeń w imporcie z Ukrainy, których domagają się rolnicy w całej Unii.
Jednak belgijska prezydencja w Radzie UE ostatecznie nie zebrała dziś wymaganej większości za kompromisem i przełożyła sprawę na przyszły tydzień. Teraz będzie „urabiać” poszczególne kraje, by poparły tę wersję kompromisu, a jak się nie uda, trzeba będzie na nowo otworzyć negocjacje z Parlamentem Europejskim.
Jednocześnie Bruksela pracuje nad projektem dodatkowych ceł na import rolny z Rosji (Polska domagała się embarga), co politycznie ułatwiłoby Unii wprowadzanie ograniczeń na import z Ukrainy.
Spór o włączanie klauzul ochronnych na zboże na życzenie tylko kilku krajów Unii, zwłaszcza graniczących z Ukrainą, a nie wyłącznie w przypadku ogólnounijnych zaburzeń, rozgorzał nadzwyczaj mocno wiosną 2023, kiedy Polska wprowadziła – sprzeczne z prawem Unii – embargo na import rolny. Najpierw spór uśmierzono dzięki ugodzie z KE, która w zamian za zniesienie embarga zaproponowała ograniczenia w imporcie ukraińskich zbóż do Polski (a także na Węgry, Słowację, do Bułgarii i Rumunii). Ukraińska pszenica, rzepak, kukurydza i słonecznik mogły przejeżdżać przez te pięć krajów wyłącznie tranzytem do pozostałych państw UE i do portów morskich, a potem poza Unię. Gdy Bruksela zniosła ten system ograniczeń w połowie września ubiegłego roku, rząd Mateusza Morawieckiego nie podporządkował się tej decyzji.
Te ograniczenia na wwóz zbóż (dopuszczalny jest tylko tranzyt), sprzeczne z regułami UE, obowiązują również po objęciu rządów przez Donalda Tuska. Ale Bruksela obecnie nie zamierza podejmować żadnych działań dyscyplinujących. A Ukraińcy i Polacy negocjują właśnie rozwiązania podobne do umów ukraińsko-rumuńskich. Tam system licencjonowania handlu zbożem chroni rynek rumuński w sposób odbiegający od standardowych reguł UE, ale tolerowany zarówno przez Brukselę, jak i przez Kijów.
W dodatku Komisja Europejska w marcu zaproponowała klauzule awaryjne w nowej umowie o transporcie z Ukrainą. Dotychczasowa liberalizacja usług w transporcie drogowym (obowiązuje od czerwca 2022) mogłaby zostać zawieszona w razie poważnych zakłóceń na rynku w poszczególnych krajach lub regionach UE. Ponadto kierowcy pustych ciężarówek wjeżdżający z Ukrainy musieliby wykazywać, że nie udają się do Unii, by świadczyć usługi między zleceniodawcami w UE (w ramach kabotażu). To zmiany postulowane przez Polskę po protestach kierowców na granicy. Projekt Brukseli z klauzulami awaryjnymi, po zatwierdzeniu przez kraje UE, ma wejść w życie w lipcu i obowiązywać do końca 2025 r.