Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Rosja nie chce wielkiej wojny na Bliskim Wschodzie. Teheran ma żal, liczył na więcej

Ambasador Rosji przy ONZ Wasilij Nebenzia podczas posiedzenia Rady Bezpieczeństwa, 14 kwietnia 2024 r. Ambasador Rosji przy ONZ Wasilij Nebenzia podczas posiedzenia Rady Bezpieczeństwa, 14 kwietnia 2024 r. Fatih Aktas / Anadolu / Abacapress.com / Forum
Przeciągająca się eskalacja izraelsko-irańska jest dla Kremla bardzo ryzykowna. Zwłaszcza jeśli Iran upewni się w swoim zwycięstwie i stanie się jeszcze bardziej asertywny wobec Rosji.

Rosja spała, kiedy w nocy z 13 na 14 kwietnia na Izrael leciały setki dronów, pocisków manewrujących i balistycznych. Jej agencje informacyjne tylko o tym wzmiankowały. Interfax niedługo po północy czasu moskiewskiego w kilku zdaniach podał, że Izrael zaczął drony przechwytywać; RIA Nowosti dopiero przed godz. 2 nad ranem opublikowała materiał rosyjskiego korespondenta pt. „Nad Jerozolimą pracuje PWO” (obrona przeciwpowietrzna).

W południe w niedzielę, ponad 12 godzin po rakietowym ataku Iranu, zareagował MSZ. „Wyrażamy najwyższe zaniepokojenie kolejną niebezpieczną eskalacją w regionie. Wielokrotnie ostrzegaliśmy, że niepokoje związane z licznymi kryzysami na Bliskim Wschodzie, przede wszystkim w strefie konfliktu palestyńsko-izraelskiego, często podsycane nieodpowiedzialnymi działaniami prowokacyjnymi, doprowadzą do wzrostu napięcia” – czytamy na Telegramie. MSZ zaapelował też do Rosjan w Izraelu, Jordanii, Libanie i Syrii o stosowanie się do zaleceń placówek dyplomatycznych.

Czytaj też: To już jest wojna. Wygrała logika spirali konfliktu i nieprędko uda się go zakończyć

Zacharowa nie pamięta

Pretensje miały później obie strony. Ambasador Izraela w Moskwie Simone Halperin wezwała Rosję do zajęcia stanowiska. „Oczekujemy, że nasi rosyjscy koledzy potępią bezprecedensowy irański atak na terytorium Izraela, i liczymy, że Rosja wyrazi sprzeciw wobec irańskich prób destabilizacji regionu” – oświadczyła. Jak podkreśliła, nowoczesne technologie pozwoliły śledzić uderzenie „w internecie”, dlatego strona izraelska ma pewność, że Kreml jest świadom charakteru i skali ataku.

To zirytowało Marię Zacharową, rzeczniczkę resortu dyplomacji, która ostro reagowała na Telegramie. „Czy może mi pani przypomnieć, kiedy Izrael potępił przynajmniej jedno uderzenie kijowskiego reżimu na terytorium Rosji? – pytała. – Nie pamięta pani? Ja też nie. Ale pamiętam regularne oświadczenia izraelskich urzędników popierające działania Zełenskiego”.

Taką linię Rosja przyjęła już po ataku Hamasu 7 października. Zganiła Izrael za atak na irański konsulat w Damaszku 1 kwietnia, w którym zginęli wysocy przedstawiciele sił al-Kuds, wśród nich generał odpowiadający za operacje w Syrii i Libanie. Wysłannik Moskwy przy ONZ Wasilij Nebenzia potępił „rażące naruszenie” suwerenności Syrii i powiedział na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa, że ​​zdaniem Rosji „takie agresywne działania Izraela mają na celu dalsze podsycanie konfliktu”.

Czytaj też: Nieporadnie atakując Izrael, Iran ratował twarz

Teheran jest zawiedziony

W sobotę 13 kwietnia, kilka godzin przed atakiem rakietowym na Izrael, rozmawiali ze sobą szefowie dyplomacji Iranu i Rosji Hosejn Amir Abdollahijan i Siergiej Ławrow. Obie strony podkreślały, że utrzymują wysoki poziom współpracy w bieżących sprawach regionalnych i międzynarodowych. Później na pl. Smoleńskim z rosyjskiego MSZ znów wybrzmiało zdecydowane potępienie izraelskiego nalotu na konsulat w Damaszku.

Obaj dyplomaci rozmawiali również dzień po ataku Iranu. Amir Abdollahijan informował Rosjanina o środkach podjętych przez Teheran w odpowiedzi na izraelski nalot w kwietniu. Zgodzili się, że eskalacja i kolejne prowokacje w regionie mogą doprowadzić do wzrostu napięć. Rozmowę telefoniczną przeprowadzili też przywódcy obu krajów Władimir Putin i Ebrahim Raisi. Putin wyraził nadzieję, że wszystkie strony „wykażą rozsądną powściągliwość i nie pozwolą na nową rundę konfrontacji, niosącą za sobą katastrofalne skutki dla całego regionu”. Raisi podkreślał z kolei, że działania Iranu mają charakter wymuszony i ograniczony. Zaznaczył, że Teheran nie jest zainteresowany „dalszą eskalacją”.

Ten intensywny kontakt dyplomatyczny sugeruje, że stolice współpracują. Tymczasem, inaczej niż w oficjalnych komunikatach, w Teheranie słychać krytykę Moskwy. Były szef Komisji Bezpieczeństwa Narodowego w parlamencie Heshmatollah Falahatpisheh stwierdził, że Rosja wykazuje się biernością. Zwrócił uwagę – jak informował niedawno portal Iran International – że światowe potęgi, jak Stany Zjednoczone i Wielka Brytania, zmobilizowały się, żeby pomóc Izraelowi. Iran nie otrzymał tymczasem żadnego znaczącego wsparcia, nawet ze strony Rosji, której pomógł w Ukrainie. „Ostatnio Rosja nie była skłonna zapewnić Iranowi niezbędnego sprzętu” – skarżył się wysoko postawiony urzędnik.

Czytaj też: Najdłuższe orędzie Putina. Co „wujek Wołodia” mówił, co przemilczał i czy Rosjanie mu uwierzą

Doraźny rosyjsko-irański sojusz

Falahatpisheh powiedział na głos to, co po cichu mówi się w obu stolicach. Rosyjsko-irański „sojusz” jest transakcyjny, bo i żadna ze stron nie ma faktycznych sojuszników, są tylko chwilowi albo długoterminowi klienci, wybierani zgodnie z aktualnym układem sił na arenie międzynarodowej. Nawet jeśli mogłoby się wydawać, że Moskwa i Teheran zbliżają się do siebie, to ich relacja nie przypomina więzów w NATO w myśl zasady: jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Ma charakter raczej eurazjatycki, patronacko-kliencki, w którym brak zaufania, jest za to gotowość do zmiany obozu. Nie bez powodu uważa się, że Iran pozwoliłby się skorumpować Zachodowi – porzucenie Rosji to tylko kwestia ceny.

Na razie kraje łączy wspólny interes: nie dopuścić do jeszcze większej eskalacji na Bliskim Wschodzie. Na niedzielnym posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa ONZ Wasilij Nebenzia wezwał Izrael, by poszedł za przykładem Iranu i powściągnął reakcję. Skrytykował bierność ONZ w związku z atakiem w Damaszku, a Stany Zjednoczone, Wielką Brytanię i Francję – za odmowę potwierdzenia podstawowych zasad prawa międzynarodowego dotyczących nienaruszalności placówek dyplomatycznych.

Nikołaj Patruszew, sekretarz Rady Bezpieczeństwa Rosji i były wieloletni szef FSB, w poniedziałek rozmawiał ze swoim izraelskim odpowiednikiem Tzachim Hanegbim – poinformowała służba prasowa Rady Bezpieczeństwa Rosji. Przekonywał ponoć, że Rosja opowiada się za rozwiązywaniem sporów „wyłącznie środkami politycznymi i dyplomatycznymi”, i zalecał powściągliwość.

Czytaj też: Izrael w trybie półwojennym. Zemsta ma być długa i krwawa. „Jeśli teraz skończymy, to przegramy”

Rosję zastąpić łatwo

Rosja nie chce wielkiej wojny na Bliskim Wschodzie. Nie przeszkadza jej to jednak wykorzystywać sytuacji, podobnie jak konfliktu w Gazie. W przypadku Gazy zyski są wprawdzie doraźne, bo odciągają uwagę sojuszników od Ukrainy. Tymczasem przeciągająca się eskalacja izraelsko-irańska jest dla Kremla wielce ryzykowna. Zwłaszcza jeśli Iran upewni się w swoim zwycięstwie i stanie się jeszcze bardziej asertywny wobec Rosji.

Ta eskalacja jest trudna „do zarządzania”, skontrolowania, a to jednoznacznie obnaża słabość Rosji i jej brak sprawczości. W Radzie Bezpieczeństwa ONZ mogą ją równie dobrze zastąpić Chiny. Obecność Rosji w Syrii jest aktualnie symboliczna. Nie może konkurować finansowo z bogatymi państwami Zatoki Perskiej, nie mówiąc o Arabii Saudyjskiej, tym bardziej o Chinach. Nie ma szans zostać mediatorem między Iranem a Izraelem – żadna ze stron na to nie pozwoli.

I najważniejsze: Kreml doskonale wie, a cały świat zobaczył to w weekend, że potęga USA nie jest pieśnią przeszłości. Wyśmiewany przez Putina Joe Biden jest w stanie działać radykalnie, a Stany z sojusznikami potrafią powstrzymać zmasowany atak rakietowy.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Mamy wysyp dorosłych z diagnozami spektrum autyzmu. Co to mówi o nich i o świecie?

Przez ostatnich pięć lat diagnoz autyzmu w Polsce przybyło o 100 proc. Odczucie ulgi z czasem uruchamia się u niemal wszystkich, bo prawie u wszystkich diagnoza jest jak przełącznik z trybu chaosu na wyjaśnienie, porządek. A porządek w spektrum zazwyczaj się ceni.

Joanna Cieśla
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną