Oferta na pierwszy rok:

4 zł/tydzień

SUBSKRYBUJ
Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 24,99 zł!

Subskrybuj
Świat

821. dzień wojny. Więźniowie na front! Kobiety też. Czy także po ukraińskiej stronie?

Próba przed paradą wojskową z okazji 79. rocznicy zwycięstwa w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej. Moskwa, 9 maja 2024 r. Próba przed paradą wojskową z okazji 79. rocznicy zwycięstwa w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej. Moskwa, 9 maja 2024 r. Belkin Alexey / Forum
Rosyjscy więźniowie walczą już od późnego lata 2022 r. Ich liczba w koloniach karnych i więzieniach zmalała z 467 tys. tuż przed wojną do 266 tys. obecnie. Łatwo zgadnąć, skąd ta różnica.

Rosjanie przebudowali kilka niewinnie wyglądających cywilnych autobusów PAZ na stanowiska dla operatorów dronów – w każdym po siedem plus miejsce dla dowódcy misji. Taki system Joint STARS po rosyjsku. Dla Ukraińców poszukujących i atakujących operatorów aparatów bezpilotowych, którzy dla obu stron są łakomym kąskiem, to duże ułatwienie. Jednym strzałem można od razu wyeliminować siedmiu.

Czytaj także: Kto ma lepsze drony: Ukraińcy czy Rosjanie?

Ukraina formuje nowe brygady zmechanizowane. Dzięki otrzymanemu sprzętowi, w tym transporterom opancerzonym, artylerii, pojazdom, no i przede wszystkim dzięki szkoleniu kolejnych żołnierzy w Ukrainie formuje się nowe brygady piechoty zmechanizowanej i zmotoryzowanej o numerach na „150”. Ostatnią jest przechodząca właśnie szkolenie 158. Brygada Zmechanizowana. Niedługo pojawią się one na froncie, co z pewnością pozwoli ustabilizować sytuację. Oby tylko wytrzymać do momentu, gdy Rosjanie zaczną mieć problem z ciężkim sprzętem, traconym w dość szybkim tempie. Bieżąca produkcja pokrywa obecnie ok. 10 proc. tych strat, ale wciąż ratują się wyremontowanym sprzętem z magazynów mobilizacyjnych. Na wiosnę 2026 r. te zapasy się skończą i jeśli do tego momentu nowa produkcja znacząco nie wzrośnie, Rosję czeka poważny kryzys sprzętowy.

Tymczasem wokół resortu obrony Rosji trwają kolejne aresztowania. Po zamknięciu za korupcję gen. por. Wadima Szamarina, szefa Głównego Zarządu Wojsk Łączności, byłego dowódcy 58. Armii gen. mjr. Iwana Popowa, gen. por. Jurija Kuźniecowa, szefa Głównego Zarządu Kadr Ministerstwa Obrony, wiceministra Timura Iwanowa aresztowano jeszcze wysokiego urzędnika cywilnego ministerstwa obrony Władimira Szyszowa, ale także i byłego już dowódcę 20. Armii Gwardii gen. mjr. Suchraba Achmedowa. Rosyjskie służby w eliminowaniu wyższej kadry dowódczej są lepsze od ATACMS-ów.

Wczorajszego wieczoru ukraińskie pociski ATACMS dokonały kolejnych ataków na okupowany Krym. Tym razem zniszczono dwie wyrzutnie systemu S-400 Triumf i jedną S-300PMU-2 Faworit, a także – jak sami Rosjanie piszą na swoich portalach – kilka (?) radarów. Zginęło 29 przeciwlotników, a rannych jest 35.

Ukraińcy przeprowadzili serię kontrataków na północ od Lipcy, odzyskując niewielką część terytorium i podsuwając się bliżej miejscowości Łukiańcy. Teraz już z całą pewnością można powiedzieć, że – jak ocenialiśmy to na samym początku – atak na Charków to atak pozorowany. Jedynym jego celem jest odciągnięcie wojsk ukraińskich od głównej areny w Donbasie. Co ciekawe, w Wólczańsku Rosjanie też zostali zatrzymani i mimo ponawianych wczoraj ataków nie udało im się posunąć dalej w głąb miasta.

Także pod Kreminną ukraińskie wojska odzyskały skrawek utraconego terytorium we wczorajszych kontratakach. Ale nieco dalej na południe, w rejonie Siwierska, rosyjskie wojska wyrwały obrońcom kawałek terenu. Za to pod Czasiw Jarem wszystkie rosyjskie ataki zostały odparte. Rosyjskie wojska zdołały się posunąć na północny zachód i na zachód od Awdijiwki, zdobywając wieś Umanskie, ok. 11 km na zachód od miasta. Na zachód od Doniecka Rosjanie również posunęli się nieco na zachód. Pozostałe odcinki frontu są stabilne.

Ponad 200 tys. więźniów mniej

To oficjalne dane. Można je znaleźć na stronie rosyjskiego ministerstwa spraw wewnętrznych. I od razu do głowy przychodzi pewna myśl: czy Rosjanie nagle przestali popełniać przestępstwa? Jak tak dalej pójdzie, to w służbie więziennej pojawią się zwolnienia grupowe. Choć trzeba przyznać, że część klawiszy już znalazła się na froncie w Ukrainie, czasem pojawia się nekrolog jakiegoś oficera i okazuje się, że on żaden piechur czy desantowiec, a prosto ze służby penitencjarnej, tylko zapragnął bitewnej chwały. No i oczywiście przeszedł do historii, choć pewnie nie tak, jak chciał.

Załóżmy jednak, że Rosjanie nie sporządnieli, dalej kradną, mordują i gwałcą. To może spadła skuteczność organów ścigania i nie udaje się wykryć sprawców różnych zdarzeń? W wielu przypadkach faktycznie się nie udaje, wybuchają pożary w zakładach przemysłowych, pociągi się wykolejają, a winnych nie ma. Nam się jednak mimo wszystko wydaje, że organy ścigania Federacji Rosyjskiej działają prawidłowo. To znaczy ścigają tych, których ścigać mają. Na kogo nie było zlecenia, to nie ścigają. Ale i tak mają mnóstwo roboty i do „tiurmy” wciąż trafiają nowi „zakluczeni”.

Czytaj także: Dlaczego rosyjscy więźniowie tak chętnie idą na front. „Werbującym zależy na zabójcach”

To dlaczego ich liczba wciąż maleje? Okazuje się, że mniej więcej 200 tys. więźniów (mniej więcej, bo do zakładów penitencjarnych wciąż trafiają nowi osadzeni, a jednocześnie inni kończą wyroki i wychodzą na wolność) zabrano na front do Ukrainy. Właśnie dla nich utworzono słynne karne bataliony znane jako „Sztorm Z”. Wcześniej więźniów werbowała słynna, a dziś już nieco zapomniana Grupa Wagnera, prywatna armia Jewgenija Prigożyna, notabene nielegalna, choć ministerstwo obrony Rosji podpisało z nią oficjalny kontrakt. Niewiele jest państw, w których ministerstwa mogą podpisywać kontrakty z organizacjami przestępczymi. Jak widać, w Rosji wszystko jest możliwe.

Werbowanie więźniów do regularnego wojska zaczęło się w październiku 2022 r. Jednocześnie w lutym 2023 r. zakazano werbowania więźniów do Grupy Wagnera, która przemieliła ich ponad 50 tys. Tylko nieliczni (ok. 3 tys.) wróciło cało po odbyciu półrocznej służby frontowej. Reszta poległa, przeważnie w bezsensownych mięsnych szturmach, które z racji swojej liczby nabrały sensu – były dla ukraińskich obrońców niezwykle wyczerpujące. Część oczywiście rozpłynęła się w powietrzu, czyli zdołała skutecznie zbiec.

Jak się więc okazuje, do wojska trafiło niemal trzy razy tylu byłych więźniów co do Grupy Wagnera. Każda z karnych kompanii Sztorm Z liczyła mniej więcej 120 ludzi, a zatem były mniejsze niż słynne sztrafbaty (karne bataliony) z II wojny światowej. Stan oddziałów Sztorm Z jest bardzo zmienny. Pewien były dziennikarz skazany za nadmierną swobodę w krytyce kogo nie trzeba, a który sam wylądował w oddziale Sztorm Z przydzielonym do 237. Toruńskiego Pułku Desantowo-Szturmowego Gwardii z 76. Czernihowskiej Dywizji Powietrzno-Desantowej Gwardii, napisał, że po szturmach pod Bachmutem w czerwcu 2023 r. w całej kompanii zostało tylko 15 osób z pierwotnego stanu 120.

Kompozycja oddziałów Sztorm Z to nie tylko więźniowie, trafiają do nich też za różne przewinienia żołnierze, a nawet zwykli rekruci, jeśli ktoś tak zdecyduje. Dowódcami tych jednostek są oficerowie, którzy też podpadli. Na przykład jedną taką kompanią dowodzi Alietdin Machmudow, pseudonim „Ali”, były wagnerowiec, który w krytycznym momencie puczu Prigożyna opowiedział się po stronie prezydenta Putina. Dlatego pozwolono mu odkupić winy, jak się to kiedyś mówiło: „krwią zmyć hańbę”. Tyle że nie tradycyjnie, czyli własną krwią, ale swoich podwładnych.

Czytaj także: Wkurzeni bohaterowie. Rosyjscy bandyci wracają z wojny. I lepiej im nie wchodzić w drogę

Werbowanie do oddziałów Sztorm Z zakończono w sierpniu 2023 r., obecnie trwa werbunek do nieco inaczej zorganizowanych Sztorm V. Tutaj żołnierze trafiają na kontrakty, a nie są przyjmowani na zasadach ochotniczych. Ale skład jest ten sam: więźniowie, żołnierze skazani na kary dyscyplinarne itd. Teraz podpisują kontrakty, ale w zasadzie jednostki Sztorm V robią dokładnie to samo, przede wszystkim prowadzą rozpoznanie walką metodą tzw. mięsnych szturmów.

Kobiety na froncie. Wilczyce

Dziennikarka Olga Romanowa opisała bardzo ciekawą sprawę. W pewnym momencie w 2023 r. zwerbowano w Rosji blisko tysiąc byłych więźniarek. Kobiety, które z więzień trafiały na front, nazywano „wilczycami”. Tyle że nie formowano z nich karnych kompanii. Gdzie dokładnie trafiały, tego nie wiadomo. Mówiło się o programie „podnoszenia morale” żołnierzy na froncie, cokolwiek to miało oznaczać.

Łatwo się jednak domyślić. Sowiecka, a później rosyjska armia nie miały tradycji tworzenia polowych przybytków uciech, jakie były powszechne niemal we wszystkich armiach w I wojnie światowej, a np. w Wehrmachcie także w II wojnie światowej. U Rosjan wyżsi oficerowie byli otoczeni radiotelegrafistkami, szyfrantkami, tłumaczkami, maszynistkami, żołnierkami kierowania ruchem itp. I jak to w sowieckim wojsku, pełniły one często podwójne funkcje, te oficjalne i dodatkowe. Z reguły wyżsi dowódcy przysposabiali sobie jedną z takich żołnierek, „instytucja” ta była znana potocznie jako „frontowa żona”. A zwykli żołnierze radzili sobie na własną rękę, nie darując żadnej dziewczynie czy kobiecie, które zdołali znaleźć. W zdobytym Berlinie zrobili istną orgię, już nikt nad tym nie panował. Zdarzały się nawet przypadki zastrzelenia oficerów, którzy usiłowali powstrzymać pijanych, rozochoconych żołdaków, którzy nie gardzili aktami sadyzmu i wynaturzenia. Pisał o tym m.in. znany brytyjski historyk Antony Beevor.

Po II wojnie światowej w Armii Radzieckiej wyższych dowódców „obsługiwały” wojskowe zespoły pieśni i tańca. Było tajemnicą poliszynela, że poza pląsaniem na scenie rumiane tancerki pląsają także w generalskich łożach. Co ciekawe, dziś w rosyjskiej armii nadal jest wiele takich zespołów, jako że wojska Federacji Rosyjskiej ze szczególnym pietyzmem dbają o rozwój kulturalny. Poza centralnym zespołem podobne ansable piesni i pliaski znajdują się w każdym okręgu wojskowym (z wyjątkiem nowo utworzonego Leningradzkiego OW, ale tam zapewne się pojawi niedługo), w Siłach Powietrzno-Kosmicznych, w każdej z czterech flot, w Wojskach Powietrzno-Desantowych, w Strategicznych Wojskach Rakietowych, a nawet w Wojskach Kolejowych. A zwykli żołnierze nadal sobie radzą po staremu, gwałcąc kogo popadnie. Dla nich już tej kultury nie starcza.

Czytaj także: Dlaczego oni tak walczą? Rosjanie zaskoczyli wojskowych obserwatorów

Ukraińscy więźniowie na front?

Ukraina jeszcze takiego problemu z rekrutami nie ma, ale jest oczywiste, że jej zasoby ludzkie są dużo mniejsze niż rosyjskie. Dotychczasowe problemy personalne nie wynikały z braku materiału do poboru, ale raczej ze złej organizacji uzupełnień, przede wszystkim były spowodowane niską przepustowością ośrodków szkolenia. Z tego powodu powoływano za mało żołnierzy, jednostki wciąż cierpią na braki kadrowe i nie ma jak ich rotować.

W międzyczasie na Ukrainie uchwalono ustawę pozwalającą na werbowanie ochotników do wojska w więzieniach. Nie jest określone, po jakim czasie służby wojskowej można więźniowi darować resztę kary. Jednak w odróżnieniu od Rosji z takiej możliwości wyłączono skazanych za najcięższe przestępstwa – morderstwa, gwałty itp. Do ustawy wciąż jednak nie ma przepisów wykonawczych. Zapewne zostaną wydane, jak pojawi się potrzeba, by i więźniów wysłać na front. By krwią zmyli swoje hańby. Tym razem własną.

Czytaj także: Armie Europy są tragicznie marne w porównaniu z Rosją. Kalkulacje NATO wzięły w łeb

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Duda nie wypełnia obowiązku. Ktoś się łudził?

PiS i Andrzej Duda dostarczyli przekonującego dowodu, że powoływani przez nich ambasadorowie byli, ogólnie rzecz biorąc, marnej jakości. Konflikt prezydenta z rządem Tuska na tym tle właśnie się pogłębił.

Marek Ostrowski
13.06.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną