Kiedyś zjednoczenia, potem gwarectwa, przedsiębiorstwa eksploatacji węgla, wreszcie bardziej rynkowo brzmiące spółki węglowe i holdingi. Nazwy się zmieniają, ale cel jest ten sam: zamazać oczywistą prawdę, że do kopalń płynie więcej pieniędzy, niż z nich wypływa. Co za PRL było częścią systemu, dziś jest coraz bardziej jaskrawą anomalią: górnictwo jest wyłączone z reguł gospodarki rynkowej.
Andrzej Krzysztof Wróblewski
21.08.1999