Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Drugi impeachment Trumpa. Symboliczny, ale konieczny

Zwolennik impeachmentu Donalda Trumpa przed Białym Domem Zwolennik impeachmentu Donalda Trumpa przed Białym Domem Erin Scott / Reuters / Forum
Ogłoszenie impeachmentu tuż przed zakończeniem rządów prezydenta jest bez precedensu i może dziwić: po co pozbawiać władzy kogoś, kto i tak musi ją oddać?
Donald TrumpJoyce N. Boghosian/Flickr CC by 2.0 Donald Trump

Donald Trump będzie pierwszym w historii USA prezydentem, wobec którego dwukrotnie uruchomiono procedurę impeachmentu – oskarżenia o „poważne zbrodnie i wykroczenia” uzasadniające usunięcie z urzędu przez Kongres. W poniedziałek Izba Reprezentantów przedstawiła mu szereg zarzutów, czyli tzw. artykułów impeachmentu. Najważniejszy to podżeganie do rebelii przeciw legalnemu rządowi. Odnosi się on do zdarzeń 6 stycznia, kiedy zwołał on wiec na waszyngtońskim Mallu i wezwał do marszu na Kapitol, gdzie członkowie Izby Deputowanych i senatorowie obradowali nad zatwierdzeniem jego przegranej w wyborach. Trump apelował wówczas do swoich zwolenników, aby „pokazali siłę”. Około tysiąca osób wdarło się do siedziby Kongresu, siejąc tam spustoszenie. W starciach ze strażą zginęło pięć osób, w tym jeden policjant.

Czytaj też: W Stanach Bidena Kaczyński nie znajdzie sojusznika

Nie za późno na impeachment?

Jak niezliczona już liczba wydarzeń w USA w ostatnich miesiącach ogłoszenie impeachmentu na niespełna dwa tygodnie przed zakończeniem rządów prezydenta – 20 stycznia nastąpi inauguracja Joego Bidena – to kolejny przypadek bezprecedensowy i może budzić zdziwienie: po co pozbawiać władzy kogoś, kto i tak musi ją oddać? Jednak fakt, że przywódca najstarszej demokratycznej republiki stara się wywołać powstanie, aby unieważnić swoją porażkę w wyborach, wywołał szok i obawę, że zagraża bezpieczeństwu własnego kraju, a zanim odejdzie, może sprowokować kolejny dramatyczny kryzys, nawet z implikacjami międzynarodowymi.

Reklama