We wtorek w jednym z pomieszczeń Muzeów Watykańskich, które zaadaptowano na aulę sądową, rozpoczął się proces kard. Angela Becciu, czterech innych pracowników Watykanu i pięciorga zewnętrznych konsultantów i menedżerów oskarżonych o defraudację, korupcję i oszustwa finansowe m.in. kosztem zarządzanego do niedawna przez watykański Sekretariat Stanu świętopietrza. Tak obecnie nazywa się fundusze przeznaczone na charytatywne wsparcie udzielane w imieniu samego papieża. Śledztwo, które watykańska prokuratura prowadziła przy wielkim wsparciu włoskich śledczych, skupiło się na opiewającej na 350 mln euro inwestycji Sekretariatu Stanu w luksusową nieruchomość w Londynie.
Kardynał Becciu przed sądem
Transakcja przyniosła Watykanowi wielkie straty, ale na prowizjach i innych szemranych zabiegach miała się wzbogacić część oskarżonych. Kard. Becciu najpierw znalazł się pod prokuratorską lupą dlatego, że do 2018 r. miał nadzór nad niektórymi inwestycjami Sekretariatu Stanu. Potem śledczy natrafili na sprawę kilkuset tysięcy euro kościelnych pieniędzy przelanych – jak twierdzą – bez żadnego wiarygodnego uzasadnienia na rachunki firmy rodzonego brata kardynała Antonina.
Kard. Becciu w latach 2011–18 był jednym z najwyższych urzędników Sekretariatu Stanu, a potem szefem Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych przygotowującej papieskie decyzje dotyczące nowych błogosławionych i świętych. Franciszek zmusił go do dymisji jesienią zeszłego roku, a ostatniej wiosny zreformował watykański kodeks karny tak, by kardynałowie – choć nadal za zgodą papieży – mogli być oskarżani, sądzeni oraz skazywani przez „zwykły” watykański wymiar sprawiedliwości złożony na ogół ze świeckich.