„Kto dla nas lepszy, Biden czy Trump?” – pytał wczoraj prezydenta Rosji Paweł Zarubin, kremlowski korespondent telewizji Rossija1. „Biden! – bez wahania odpowiedział Władimir Putin. – Człowiek bardziej doświadczony, przewidywalny, to polityk starego formatu”. I z lekkim rozbawieniem dodał: „Oczywiście będziemy współpracować z każdym przywódcą USA, któremu zaufanie okaże amerykański naród”.
Słowa Putina to typowa „maskirowka”
Słowa Putina były tak zaskakujące, że ich tłumaczeniem zajęły się rosyjskie media. W dzisiejszej „Izwiestii” Aleksiej Zudin, profesor MGIMO, uznawanej za kuźnię kadr dyplomatycznych i szpiegowskich, wyjaśniał, że oczywiście Moskwa woli słabego prezydenta USA (Bidena), aniżeli silnego i energicznego (Trumpa). „To sensacja” – przyznał z kolei na swoim kanale Telegramowym znany prokremlowski komentator Siergiej Markow. Słowa Putina to z jednej strony prośba do Trumpa, aby był bardziej przewidywalny, z drugiej zaś – i to jest clue sprawy – pozbawiają prezydenta Bidena możliwości oskarżania Trumpa o sympatię Putina. Wszyscy przecież wiedzą – pisze Markow – że Biden jest głównym winowajcą wojny na Ukrainie. Nielegalnym prezydentem USA. Ale poprawnie polityczny, szanujący naród Stanów Zjednoczonych Putin tego nie powie – komentował Markow.
A zatem to manewr polityczny – wyjaśnia dziennik „Moskowskij Komsomolec”. Przecież logika Putina w rzeczywistości pozostaje niezmienna: „Biden był, jest i zawsze będzie wrogiem w oczach Putina”. Rzecz polega na typowej dla