Co zmieni Genewa? Europa płaci cały rachunek za tę wojnę. Plan Trumpa to 28 razy „nie”
W Genewie wysłannicy – politycy wysokiego szczebla: Amerykanie i Ukraińcy oraz delegacje Francji, Włoch, Niemiec, Wielkiej Brytanii – zajęli się planem pokojowym Trumpa. Słynne już 28 punktów spisano bez udziału Kijowa, pod wyraźne dyktando Kremla. Premiują Rosję za napaść na Ukrainę.
Plan Trumpa to 28 razy „nie”. Musi zostać wynegocjowany i zredagowany na nowo, z uwzględnieniem interesów Ukrainy i europejskiego bezpieczeństwa.
Rosja spycha Kijów do narożnika
Każdy z punktów projektu jest do odrzucenia. Ten plan to kwintesencja bezczelności, nie tylko Rosjan, także Donalda Trumpa, który powtarza, że Zełenski powinien „polubić” zawarte w dokumencie pomysły, bo nie ma w ręku żadnych kart. „Nie masz kart”, już raz to z siebie Trump wyrzucił, w Gabinecie Owalnym, podczas awantury urządzonej ukraińskiemu prezydentowi. Ta scena przeszła już do historii dyplomacji.
To Rosja napadła na Ukrainę, łamiąc międzynarodowe prawo. Ukraina nie zapraszała Rosjan, chciała żyć po swojemu, u siebie, wedle własnych wartości i nie zagrażając nikomu z sąsiadów. Ukraińcy walczą we własnej obronie i w obronie ojczyzny. Na własnym terytorium, w granicach, których nienaruszalność Rosja – podobnie jak Stany Zjednoczone – już kiedyś gwarantowała. Wkrótce miną cztery lata tych zmagań. Taką wartość miały gwarancje złożone w memorandum budapeszteńskim.
Świat zlekceważył aneksję Krymu i części Donbasu w 2014 r. W 2022 patrzył ze zdumieniem na barbarzyństwo Rosjan, wojenne zbrodnie, rakiety, bombardowania, drony. Na niebywałe okrucieństwo, wandalizm, pierwotną dzikość.
I teraz nagle Rosja miałaby zdobyć, zyskać, wyszarpać wszystko kosztem Ukrainy, dopychając ją do narożnika? Kijów miałby zmniejszyć armię, oddać część terytorium, nawet tę wciąż niezdobytą część Donbasu, zrezygnować z planów i dążeń? Miałby zrezygnować z odszkodowań wojennych, a nawet płacić Ameryce za mglistą obietnicę gwarancji bezpieczeństwa? No i dziękować oczywiście, każdego dnia. Dostęp do minerałów już nie wystarcza, trzeba więcej.
Czytaj też: Czyj plan dla Ukrainy: Rosji czy Ameryki? Zełenski opcje ma kiepskie
Zaproszenie Putina do agresji
I znów nastąpiłoby otwarcie drogi dla Moskwy, żeby zaatakowała kolejny raz – bo zaatakowałaby, to pewne – bardziej bezbronną Ukrainę, pozbawioną skutecznej armii. Kijów miałby przeprowadzić wybory, które są nie do zorganizowania w ciągu stu dni, jakie przewiduje plan. Czy z pierwotnych zapisów, nad którymi właśnie pochylono się w Genewie, zniknie to żądanie? Gdyby ów zapis pozostał częścią planu, byłoby to kolejne zaproszenie dla Putina do agresji. Rosyjski prezydent od początku domaga się zmiany władz w Kijowie, uważa Zełenskiego za uzurpatora. To od tej władzy miała uwolnić Ukrainę moskiewska wyprawa, „specjalna operacja”.
Jest oczywiste, że w wyborach Putin wystawiłby swojego kandydata i nie cofnął się przed żadnym niczym, by go wesprzeć i doprowadzić do wygranej. Grozi to wojną domową, co dostrzegają nawet krytycy prezydentury Zełenskiego, widzący jego autorytarne zapędy. Przede wszystkim: grozi podporządkowaniem Ukrainy Moskwie, jeszcze większym niż za czasów ZSRR. Czy Waszyngton tego nie dostrzega? Trudno sądzić, że to naiwność. Czy tak sobie wymyślili Steve Witkoff i Kiriłł Dmitriew, żeby wywierać presję na Zełenskiego? To łatwiejsze niż naciskanie na Putina, gdyż ten się im nie poddaje.
Czy po tym koszmarze, jaki się wydarzył, zniszczeniu infrastruktury kraju, porwaniu ukraińskich dzieci, mordowaniu jeńców, doprowadzeniu do masowej ucieczki aż 20 proc. populacji – czy faktycznie wobec takich zbrodni należy zastosować amnestię, wybaczenie, wyrzucić do śmieci wszystkie te rachunki? Wykreślić słowa „Międzynarodowy Trybunał”. Ponownie zaprosić Kreml na salony, jakby nic się nie wydarzyło. Czy można takie rozwiązanie zaproponować Ukraińcom, którzy tracili, tracą bliskich i dobytek, wspólny dorobek swojego kraju? Umierają w obronie swoich ziem?
Czytaj też: Jałta 2? Spełnia się czarny scenariusz. Trump ustawia Amerykę po tej samej stronie co Chiny
Diabeł jest po ich stronie
To haniebne, że Amerykanie (?) coś takiego stworzyli i pokazali światu. Tylko dlatego, że Trump marzy o Nagrodzie Nobla i chciałby zakończenia wojny, nie patrząc, co stanie się z Ukrainą. Chce mieć szybki sukces za wszelką cenę.
Ale może i dobrze – odsłonili prawdziwą twarz. Nie liczą się wartości, o których chętnie mówi Waszyngton. Tylko mówi, bo w rzeczywistości liczą się pieniądze i władza. A świat musi się pogodzić z dyktatem USA i wizją, w której najpierw jest Ameryka, potem Rosja i Chiny. Reszta nie ma w ręku kart albo ma jedynie blotki, mówiąc językiem Trumpa.
Ale to nieprawda, że Zełenski nie ma w ręku kart. Jego najsilniejszą kartą jest waleczność ukraińskich żołnierzy oraz to, że Rosjanie przez cztery lata nie zdołali zdobyć Charkowa ani Kijowa, mimo przewagi nie przełamali frontu. Mimo Prigożyna, Koreańczyków z Północy, Afrykańczyków, samego diabła, który jest niewątpliwie po ich stronie.
Ukraińcy tej wojny wciąż nie przegrali, choć to prawda, że sytuacja na froncie jest trudna, a linia obrony kruszy się w wielu miejscach. Tymczasem Putin żąda ustępstw, jakby już był zwycięzcą, i w dodatku domaga się zmiany całej architektury bezpieczeństwa europejskiego. Dyktuje warunki NATO, UE, także Polsce. A Rosjanie mają łaskawie wstrzymać ataki na Ukrainę. Tylko tyle.
Rachunek płaci Europa
To prawda, że Zełenskiego osłabia dziś cień afery korupcyjnej. Afera dotyka jego ludzi i zatacza szerokie kręgi. W dodatku jej „bohaterom” udało się zbiec do Izraela. Dziś Zełenski musi świecić twarzą, a to nie jest wygodna pozycja, trudno w takim układzie walczyć o swoje. Podobnie Andrij Jermak, którego dymisji domaga się opozycja, a który – może na przekór – został szefem delegacji na rozmowy w sprawie warunków pokoju. Ta afera, która wydarzyła się w najgorszym z możliwych momentów (choć nie powinna się wydarzyć w ogóle!), daje Trumpowi poczucie wyższości i niewątpliwą przewagę. Zarzucał już Ukraińcom korupcję i marnowanie amerykańskich pieniędzy.
Ale dziś to Europa płaci 100 proc. rachunku za tę wojnę. Ameryka, sprzedając broń, jedynie na niej zarabia. I chciałaby zarabiać więcej. Mam nadzieję, że o tym również rozmawiano w Genewie, gdzie spotkały się delegacje amerykańska, ukraińska i europejska. O tym, że nie można wierzyć Putinowi. Że nie wolno mieć zaufania do Rosji. Że Ukraina musi zachować suwerenność, a obecne zapisy planu po prostu tę suwerenność sponiewierają.
Andrij Jermak, szef kancelarii prezydenta Ukrainy, nazwał pierwszą sesją negocjacji z USA „bardzo owocną”. „Poczyniliśmy bardzo duże postępy i zmierzamy ku sprawiedliwemu i trwałemu pokojowi”, powiedział w Genewie. Podziękował Stanom Zjednoczonym i osobiście Donaldowi Trumpowi „za oddanie sprawie pokoju”. Dobrze, że nie zapomniał o tym podziękowaniu, bo znów byłaby afera...
Delegacja ukraińska kontynuuje prace z udziałem partnerów europejskich. Ostateczna decyzja będzie należała do prezydentów, którzy podpiszą uzgodnienia. Tylko nie wiadomo jeszcze których prezydentów. Putina również?
Trump ma rację tylko w jednej sprawie: ta wojna nie powinna się była wydarzyć. Nigdy. Rozpętać ją było Rosjanom względnie łatwo. Ale zakończyć – już nie.