Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

„Afera szczepionkowa”, czyli papierek lakmusowy

Minister zdrowia Adam Niedzielski Minister zdrowia Adam Niedzielski Krystian Maj / Kancelaria Prezesa RM
Uderzenie w tzw. celebrytów, zwłaszcza niechętnych władzom, to insza inszość i stanowi łakomy kąsek dla propagandy. PiS niewątpliwie skorzystał z okazji, aby upiec własną pieczeń.

Zanim przejdę do tytułowego tematu – mały remanent w sprawie fenomenalnego radzenia sobie tzw. dobrej zmiany z kryzysem ekonomicznym i innych głupot produkowanych przez dobrozmieńców. Pan Jaki porównał Polskę z Niemcami i Włochami. Wedle tej komparatystyki najszybciej wyjdziemy z kryzysu, rychlej niż oba wspomniane kraje, potrzebujące kilku, a nawet kilkunastu lat na odbudowę swoich gospodarek do stanu sprzed pandemii.

Załóżmy, że X ma oszczędności w wysokości 10 tys. zł, a Y – 100 tys. zł. Obaj stracili wszystko w wyniku galopującej inflacji, ale minęła i zabierają się do przywrócenia stanu swoich finansów. Jasne, że X musi poświęcić na to mniej czasu niż Y. Analogia jest nie do końca kompletna, ponieważ odbudowa gospodarki nie startuje od zera i na prognozy trzeba poczekać do momentu rzeczywistego startu tego procesu.

Unii też nie ma w polskiej konstytucji

Pan Jaki i jemu podobni wiedzą jednak już teraz, jak to będzie, a w Polsce będzie fenomenalnie, co wcześniej ustalił p. Horała. Skoro już jesteśmy przy tym drugim, to warto przytoczyć jego kolejne wyznanie. Brał udział w dyskusji, w której ktoś zasugerował, aby zrezygnować z budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego i zaoszczędzić trochę (w gruncie rzeczy sporo) środków. Pan Horała, pełnomocnik przy tejże inwestycji, okrutnie się oburzył i oświadczył, że na razie to nie pochłonęła ona żadnych kosztów, a nawet unaocznił tę odpowiedź, układając zero ze swoich palców. Znaczy, że p. Horała „pełnomocniczy” za darmo. Niezły dowcip mu wyszedł.

Aby zakończyć (mały) remanent absurdów serwowanych przez dobrozmieńców, wróćmy jeszcze do p. Wójcika, który, przypominam, uznał, że to bardzo źle, gdy Rzecznik Praw Obywatelskich spiera się z rządem. Organizator Departamentu Tożsamości Europejskiej w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów zadeklarował, co ma przeciwko LGBT+. Okazuje się, że takie stwory (zważywszy na enuncjacje p. Dudy i p. Czarnka, jest niejakie ryzyko w nazywaniu ich ludźmi) naruszają jego uczucia religijne.

Trzeba przyznać, że sentymenty światopoglądowe p. Wójcika są wielce budujące. Tenże osobnik oświadczył, że w Polsce nie można wprowadzić związków partnerskich, bo nasza konstytucja nic o nich nie mówi. Pan Wójcik, bliski współpracownik p. Ziobry, raczej antyeuropejskiego, winien zasugerować, że Polska nielegalnie wstąpiła do UE, ponieważ konstytucja z 1997 r. nic o niej nie mówi.

Czytaj też: Czy Lotnisko Chopina w Warszawie powinno przetrwać?

Izrael i brexit, czyli kto szczepi szybciej

Przechodząc do sprawy szczepionek, przytoczę niezwykle odkrywcze spostrzeżenie p. Jakiego i p. Dery. Stwierdzili oni, że Izrael zaszczepił procentowo najwięcej swoich obywateli – w liczbach bezwzględnych wynosiło to około pół miliona (stan rzeczy z 3 stycznia – obecnie jest dwa razy więcej). Jeden z dyskutantów kontrastował to z rodzimą sytuacją – wtedy wyszczepionych było ok. 35 tys. Obaj dobrozmienni głowacze natychmiast stwierdzili, że porównanie Izraela z Polską jest niewłaściwe, ponieważ ten pierwszy kraj nie należy do UE. Święta racja, przynajmniej z politycznego i geograficznego punktu widzenia.

Wszelako nie jest do końca jasne, co dobrozmienne chłopaki miały na myśli, podnosząc, że lokalizacja Izraela nie pozwala na zaliczenie tego państwa do UE. Czyżby w „wyimaginowanej wspólnocie” (określenie pryncypała p. Dery) obowiązywały inne metody rachowania niż w Izraelu? A może dość wolny proces szczepień w Polsce, chociaż narodowy (przecież nie może być inny), jest wynikiem jakichś niecnych brukselskich knowań w obronie tzw. praworządności inspirowanych przez p. Tuska na polecenie p. Merkel?

Rychło się okazało, że w Unii jest w ogólności nie najlepiej w sprawie szczepień, bo Wielka Brytania już wyszczepiła 1,5 mln osób. Może właśnie dlatego, że opuściła produkt imaginacji p. Dudy.

Na koniec grudnia wskaźnik polski wyniósł 0,13 proc. zaszczepionych, a więc taki jak w skali światowej, ale gdzieś w środku rankingu europejskiego, a więc taki sobie. Trudno powiedzieć, czy to wynik optymistyczny, czy nie. Dla uzyskania tzw. odporności populacyjnej trzeba zaszczepić 60 proc. mieszkańców danego kraju. Nie bardzo jednak wiadomo, jak to liczyć. Przyjmijmy, że szczepi się tylko osoby dorosłe, niech będzie, że powyżej 17. roku życia. Jest ich ok. 30 mln, a więc 60 proc. z tej puli to 20 mln. Zakładając, że szczepi się 50 tys. osób dziennie (wliczając weekendy), wymaga to 400 dni, a więc ponad roku.

Czytaj też: Izrael szybko się szczepi. Co stoi za tym sukcesem?

Zaszczepieni poza kolejnością

Tzw. afera szczepionkowa polega (jeśli ktoś woli – polegała) na tym, że pewna liczba osób została zaszczepiona poza kolejnością. Rząd przyjął, że najpierw zostanie zaszczepiona tzw. grupa zerowa (personel medyczny), potem grupa pierwsza (seniorzy, tj. osoby 65+, służby mundurowe) itd. Okazało się, że 18 osób, głównie aktorów (reprezentantką tej grupy jest p. Janda), ale także polityków (np. p. Leszek Miller), została zaszczepiona w Warszawskim Uniwersytecie Medycznym (pomijam, że szczepienia organizuje odrębna jednostka, ale podległa tej uczelni) 29, 30 i 31 grudnia.

WUM tłumaczy, że wykorzystano szczepionki z puli przekazanej przez Agencję Rezerw Materiałowych (ARM) do nadprogramowego wykorzystania. Pani Janda wyjaśnia, że 29 grudnia zadzwoniono do niej do teatru z informacją, że jest możliwość zaszczepienia się, ale zainteresowani muszą natychmiast przyjechać. Tak też się stało. Pani Janda twierdzi, że w punkcie szczepień nikogo nie było, a ona i jej koledzy wyraźnie zapytali, czy ich zaszczepienie nie odbiera innym tej możliwości. Ponadto aktorzy mieli być proszeni o udział w akcji promocyjnej szczepień, która rozpoczęłaby się w styczniu. W tym celu p. Janda (dokładniej ktoś z jej fundacji) wysłała informację o tym i zaapelowała o zgłoszenie jej, ale – jak twierdzi nadawczyni stosownego maila – nie o możliwości wcześniejszego szczepienia, tylko o udziale w rzeczonej promocji. Lista taka została zrobiona i, wedle p. Jandy, przekazana rektorowi WUM. Pani Janda potem sprostowała i wyjaśniła, że zgłosiła to uczelni 3 stycznia.

ARM zaprzeczyła, jakoby WUM otrzymał dodatkową pulę szczepionek, a Narodowy Fundusz Zdrowia wyjaśnił, że ludzie kultury i polityki nie znaleźli się wśród wyjątków kwalifikujących się do szczepienia poza kolejnością. NFZ przeprowadził specjalną kontrolę w WUM, z której wynika, że znacznie więcej (niż 18) osób zostało zaszczepionych poza kolejnością we wspomnianych trzech dniach, ale ich wykaz jest tajny. Może warto dodać, że p. Janda, p. Miller i kilkoro innych spośród pierwszych zaszczepionych nie ukrywało tego faktu.

Czytaj też: Narodowe wyszczepianie. Kto, kiedy, gdzie?

„Celebryci ponad Polakami”

Gdy rzecz się wydała, zawrzało w sferach rządowych i im sprzyjających. Uznano, że miało miejsce poważne nadużycie zasad szczepień. Oto kilka głosów. Pan Woś: „Elity celebryckie szorują po dnie. Cwaniactwo i kolesiostwo. Na WUM 10 tys. osób zapisanych, a oni wpychają kolesi w kolejkę. To nie temat tylko na kontrolę, ale na śledztwo. Zgłaszamy z Janem Kanthakiem rektora WUM za te Jandy do prokuratury”. Pan Niedzielski: „Oznacza to, że przez ten zabieg podmiany kolejności i wstawienia do listy, która została przysłana do rejestracji na szczepienie, bardzo duża grupa osób nie ma dostępu do szczepień. (...) Dlatego apeluję do wszystkich, zarówno do władz WUM, jak i do osób zaszczepionych, żeby tej odwagi cywilnej im nie zabrakło, żeby przyznali się w tej sytuacji do swojej odpowiedzialności i tam, gdzie nie ma narzędzi formalnych, żeby ta odpowiedzialność skończyła się skruchą przynajmniej i pokorą”.

Pan Morawiecki: „Jestem po stronie absolutnej równości i zgodności z procedurami. (...) Takie zachowanie aktorów czy innych osób, które poza kolejką starają się o te szczepienia, jest moim zdaniem absolutnie niedopuszczalne”. Pan Duda: „Jeśli tylko będzie taka możliwość, bez odbierania szczepionki komuś bardziej potrzebującemu, oczywiście się zaszczepię”. Pan (Jan) Śpiewak: „Pokazała pani [Janda] prawdziwą twarz polskich elit: egoistycznych, pełnych pogardy, skorumpowanych, które wykorzystując swoje znajomości, zdobywają sobie różne dodatki; w przypadku szczepionki nie mówimy o talonie na pralkę, mówimy o czyimś życiu. (...) Wykorzystując swoje koneksje, wepchnęła się pani bez kolejki na szczepienia w Warszawskim Uniwersytecie Medycznym. Przyjęła pani dawkę szczepionki, która powinna była zostać przekazana lekarzom, pielęgniarkom i ratownikom medycznym, którzy na co dzień narażają swoje życie w walce z pandemią. Mam nadzieję, że przez pani działanie nikt nie umrze”.

Czytaj też: Skutki szczepionkowego wzburzenia

Bardzo aktywna była TVP Info, która permanentnie eksponowała pasek z napisem: „Celebryci stawiają się ponad Polakami” (dość osobliwa generalizacja), przy akompaniamencie pomruków oburzenia takich dziennikarskich majstrów od wspomagania tzw. dobrej zmiany jak p. Jachowicz, p. Sakiewicz i p. Stankowski.

Czytaj też: Między winą a hipokryzją, czyli „kto szczuł i co było grane”

„Te Jandy”. PiS korzysta z okazji

Nie ma wątpliwości, że miały miejsce szczepienia poza kolejnością (nie tylko w WUM) i nawet takie wypływające z protekcji lub wykorzystywania własnej pozycji (dotyczy to co najmniej dwóch starostów i zapewne innych osób). Mówiąc realistycznie: przy masowej akcji takie sytuacje są nieuniknione i wzbudzają rozmaite reakcje, także bardzo krytyczne. Żadne, nawet najbardziej kazuistyczne reguły ustalające kolejność szczepień nie ustanowią sita, które by z zegarmistrzowską precyzją ustaliły priorytety dostępu do szczepionek i zapobiegły odstępstwom, także wątpliwym z moralnego punktu widzenia, od wprowadzonych reguł.

Czytaj też: Komu szczepionka? Jak powinna działać sprawiedliwa kolejka?

Jeśli zapewnienia p. Dworczyka o niewielkiej skali wyjątków są prawdziwe, to trzeba to uznać za pozytywną niespodziankę, zważywszy na dobrze znaną tendencję Polaków do kumoterstwa i protekcjonizmu. Przypuszczam, że gdyby w Polsce rzecz dotyczyła tylko np. starostów i innych urzędników, to machnięto by na to ręką lub skomentowano tylko zdawkowo. Wszakże uderzenie w tzw. celebrytów, zwłaszcza niechętnych władzom, to insza inszość, ponieważ stanowi łakomy kąsek dla dobrozmiennej propagandy. Niektórzy nawet uważają, że PiS celowo przygotował i uruchomił aferę szczepionkową, aby jeszcze raz dorobić się politycznie na pandemii.

Ta interpretacja wydaje się raczej chybiona, ale tzw. dobra zmiana niewątpliwie skorzystała z okazji, aby upiec własną pieczeń. Świadczy o tym propaganda w TVP Info, która zawsze „wie, co jest grane”, aktywność wymienionych dziennikarzy, zawsze „po linii i na bazie”, koncentracja ataków na celebryckich elitach czy moralizujący ton argumentów. Pan Jaki był jednym z pierwszych dobrozmieńców, którzy ruszyli do boju, i od razu prawił o istnieniu układu, który działał na rzecz protekcyjnego wykonywania szczepień. Pan Woś i p. Kanthak, było nie było, wysocy urzędnicy w resorcie sprawiedliwości, tak bardzo się zaperzyli, że nie dostrzegli braku jakichkolwiek podstaw, aby sprawę rektora WUM kierować do prokuratury za „te Jandy”.

Czytaj też: 15 najważniejszych pytań o szczepionki

Źle dobrani do szczepienia

To prawda, że nie wszystko jest jasne w działaniach WUM, np. nie jest do końca wyjaśniona kwestia owych 450 szczepionek czy losy listy aktorów, którzy mieli brać udział w promocji szczepień. Z drugiej strony nikt nie kwestionuje, że dzwoniono do p. Jandy z informacją o możliwości wcześniejszego zaszczepienia się, i nie ma żadnego potwierdzenia, że to ona sama o to zabiegała.

Podobno było tak, że szczepionki musiały zostać wykorzystane do 31 grudnia – były rozmrożone i zmarnowałyby się. To, że ARM dostarcza szczepionki już rozmrożone, zostało potwierdzone przez dyrektora Krakowskiego Szpitala Uniwersyteckiego, który zwrócił uwagę, że to poważny błąd organizacyjny (większe placówki mają urządzenia do przechowywania zamrożonych preparatów). NFZ postawił WUM dość niepoważne zarzuty, np. że lista osób zaszczepionych poza kolejnością była niewłaściwie dobrana (czy byłoby OK, gdyby chodziło o aktorów sprzyjających PiS?), lub to, że wyjątki od grupy „0” zostały określone przez władze dopiero 31 grudnia (jeśli dopuszczalne odstępstwa od zasad nie były jeszcze ustalone, to WUM miał prawo sam je wprowadzić, o ile pojawiło się ryzyko niewykorzystania pewnej liczby szczepionek).

Wygląda więc na to, że zarzuty zostały tak sformułowane, aby podsycić aferę tylko w jednym kierunku. Niektóre z obiekcji postawionych przez dobrozmieńców są zresztą chybione, np. właśnie to, że „celebryci” sami wpychali się do kolejki i z tego powodu ktoś (a nawet bardzo duża grupa osób) nie ma dostępu do szczepień. Zarzuty stawiają m.in. p. Morawiecki i p. Duda, znani „obrońcy” równości i zasad, p. Niedzielski odpowiedzialny za dezinformację w sprawie przebiegu pandemii czy p. Śpiewak, prawomocnie skazany za naruszenie dóbr osobistych i ułaskawiony przez p. Dudę, ponieważ „został skazany za to, że walczył o sprawiedliwość, że miał odwagę przeciwstawić się elitom”. Wprawdzie konduita oskarżającego nie świadczy o bezzasadności stawianych zarzutów, ale pozwala zorientować się w jego motywach. Wiele wskazuje, że były dyktowane interesem politycznym, a nie pobudkami moralnymi.

Czytaj też: Jedna dawka szczepionki wystarczy? Dylematy

Program szczepień. Winni już poszukiwani

Tzw. afera szczepionkowa miała i pozytywny skutek – spowodowała dyskusję o perspektywach „narodowego” programu szczepień. Podany wyżej dzienny „przerób” (50 tys.) jest na razie optymistyczny, zważywszy że od 27 grudnia do 10 stycznia zaszczepiono 200 tys. osób. Pan Niedzielski uważa jednak, że dobowa rata zaszczepionych gwałtownie wzrośnie, co sprawi, że cała akcja zakończy się jesienią.

Oczywiście, wszystkim powinno zależeć, aby zaszczepiono jak najwięcej osób w jak najkrótszym czasie. Są jednak powody do rezerwy wobec optymizmu sfer rządowych. Jak przewidywanych 6 tys. punktów szczepień poradzi sobie z problemem ważności rozmrożonych preparatów i kalendarzem szczepień (nie ma należytego systemu informatycznego)? Ciągle np. nie wiadomo, iloma dawkami Polska będzie dysponować i kiedy. Projekt dotyczący seniorów (jest ich prawie 10 mln) jest tak niejasny, że jego wdrożenie grozi zapaścią organizacyjną.

Daniel Passent: Szczepienie cywilizacji

Rząd zdaje się już gotować scenariusz przerzucenia odpowiedzialności za wielce prawdopodobny chaos na Komisję Europejską (nie dostarczyła potrzebnej liczby szczepionek), służby medyczne (zmarnowały wiele dawek) i społeczeństwo (nie przestrzegało zasad). I tak tzw. afera szczepionkowa jest papierkiem lakmusowym, po pierwsze, dla metody walki politycznej prowadzonej przez tzw. dobrą zmianę, a po drugie – dla nieporadności władzy w obliczu groźnej sytuacji zdrowotnej.

Chodzi nie tylko o bałagan „szczepieniowy”, ale też o dramatycznie wysoką śmiertelność, nieodpowiedzialne posłanie uczniów klas I–III do szkół w sytuacji dość prawdopodobnej trzeciej fali epidemii i bez zaszczepienia nauczycieli – podstawą jest rzekomo niska liczba zakażeń ustalona wedle najwyraźniej zmanipulowanej statystyki (trudno uwierzyć w wiarygodność tak różnych danych z dnia na dzień serwowanych przez resort zdrowia) – czy permanentnie spóźnione decyzje o obostrzeniach sanitarnych, co ma fatalne skutki ekonomiczne. Ale rząd dmie w róg obfitości. A więc musi być pusty (Lec).

Czytaj też: Czy Europa ma za mało dawek?

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną