Co dzieje się na froncie? Niestety, ostatecznie padło Rubiżne, a właściwie pokryte zgliszczami miejsce, gdzie jeszcze na początku roku stało miasteczko o tej nazwie. Obrońcy wycofali się do Siewierodoniecka. Tu też jest ciężko, bo wojska są zaopatrywane przez Doniec, czyli przypuszczalnie przez ostatni, i tak uszkodzony, most, a może przez jakieś brody czy most pontonowy. Tego do końca nie wiemy.
Zarówno Rubiżne, jak i Siewierodonieck leży na wschodnim brzegu rzeki, który dla rosyjskich wojsk jest przeszkodą równie nieprzemakalną co płot na granicy Polski z Białorusią. Dlatego wycofujący się stąd Ukraińcy wysadzili most na mniejszej rzece w Wojewodiwce między miastami. Systematycznie odpierają też próby przepraw przez Doniec w okolicy Jampola i ataki na pozostałych frontach – od Siewierodoniecka aż po rejon na południe od Zaporoża. Na innych odcinkach żadnych zmian. Rejony Charkowa i Chersonia chwilowo się uspokoiły. Obie strony konfliktu skierowały cały wysiłek na Donbas.
Ukraińskie siły zatopiły kolejny rosyjski okręt, co prawda pomocniczy i raczej z kategorii średnio-półmniejszej (czyli nie taki znów mały jak np. kutry desantowe, zlikwidowane zapewne w całości na Morzu Czarnym). Tym razem chodzi o całkiem nowy sprzęt zaopatrzenia „Wsiełowod Bobrow” (zbudowany w 2016 r.), trafiony koło Wyspy Węży. To mniej więcej odpowiednik naszego ORP „Kontradmirał Xawery Czernicki”, ale nowszy.
Czytaj też: Czy w tej wojnie naprawdę chodzi o Donbas?
Rosjanie nie walczą w amerykańskim stylu
Można odnieść wrażenie, że lotnictwo bojowe odgrywa w Ukrainie dość ograniczoną rolę.