Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Czy Chiny wywołają wojnę o Tajwan? Reperkusje byłyby potężne

Pekin obserwuje chińskie manewry wokół Tajwanu, 3 sierpnia 2022 r. Pekin obserwuje chińskie manewry wokół Tajwanu, 3 sierpnia 2022 r. Thomas Peter / Reuters / Forum
Chińska armia intensywnie się zbroi, buduje lotniskowce, ćwiczy regularnie morskie desanty, nęka Tajwańczyków obecnością okrętów i samolotów. Tajwan też nie zamierza się poddawać.

Chiny starają się ukarać Tajwan za wizytę Nancy Pelosi, przewodniczącej izby niższej amerykańskiego parlamentu. Rakiety fruwają nad wyspą, spadły też do morza w japońskiej wyłącznej strefie ekonomicznej, doszło do udanych ataków w cyberprzestrzeni, w tym na najważniejsze urzędy i sieć popularnych sklepów spożywczych. Czy z tych prowokacji może wybuchnąć wojna? Odpowiedzi są trzy: tak, nie i nie wiadomo.

Tajwan przypomina komunistom, że nie dokończyli jeszcze wojny domowej sprzed kilkudziesięciu lat. Choć nigdy nie kontrolowali wyspy, uważają, że muszą ją przejąć – jeśli nie da rady pokojowymi środkami, to zbrojnie. Dla przywódcy Xi Jinpinga sprawa jest osobista, uznał bowiem, że bez „odzyskania” Tajwanu odrodzenie narodu chińskiego pełne nie będzie.

Dlatego Chiny szykują się do wyprawy tajwańskiej. Armia intensywnie się zbroi, buduje m.in. lotniskowce, ćwiczy regularnie morskie desanty, nęka Tajwańczyków obecnością w pobliżu wyspy okrętów i samolotów. Po wizycie Pelosi w chińskim internecie przewijało się rozczarowanie, że manewry i ostre strzelanie to zbyt mało, by pokazać Tajwanowi jego rzeczywiste miejsce. Takie reakcje to efekt wieloletniego nacjonalistyczno-patriotycznego treningu, jakiemu partia poddaje obywateli, urabianych ideologicznie, by byli zwarci i gotowi na wypadek rozkazu o inwazji.

Tajwan. Tu zmierzą się USA i Chiny

Z analiz strategów i wojskowych taktyków wynika jednakże, że chińskie możliwości desantowe są wciąż zbyt skromne, by ruszać lada dzień.

Reklama