Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Kto stoi za zamachem na Darię Dugin? Teorie się mnożą

Daria Dugina, córka Aleksandra Dugina Daria Dugina, córka Aleksandra Dugina Twitter
W sprawie zamachu jest coraz więcej teorii i domysłów, zwłaszcza że napuszczanie na siebie służb cywilnych i wojskowych to stara praktyka Kremla. Ostatecznie na „męczeńskiej śmierci” córki Dugina korzysta sam Putin.

Daria Płatonowa, córka Aleksandra Dugina, zginęła późnym wieczorem w sobotę na autostradzie pod Moskwą. Eksplodował ładunek umieszczony pod siedzeniem kierowcy. Ojciec, który jechał za nią, był świadkiem zdarzenia. Oboje wracali z „patriotycznego festiwalu” finansowanego przez Kreml – Dugin wygłaszał tam wykład. Daria była jego sekretarką prasową i mało znaną komentatorką polityczną. Powielała raszystowskie poglądy ojca, wspierała agresywną politykę Putina, Ukraińców nazywała „podludźmi”. W sieci chwaliła się, że pracuje nad książką „Z”, poświęconą trwającej „operacji specjalnej”. I ojciec, i córka zostali objęci sankcjami: Unia Europejska wciągnęła Aleksandra na listę już w 2014 r., Amerykanie umieścili oboje na swojej po napaści na Ukrainę w tym roku, Brytyjczycy samą Darię ukarali jeszcze w lipcu.

W niedzielę kremlowski politechnolog Siergiej Markow informował, że Dugin trafił do szpitala. Sprawę bada już komitet śledczy, a do zamachu przyznała się Narodowa Armia Republikańska (NRA), która opublikowała swój manifest polityczny na Telegramie. Tyle faktów.

Czytaj też: Pucz albo rewolucja. Czy da się położyć kres rządom Putina?

Zamach pod okiem rosyjskich służb

Reszta to spekulacje. Jeszcze zanim pojawił się na scenie nowy gracz, czyli NRA, zastanawiano się, czy to nie robota ukraińskich służb specjalnych. Kijów zdecydowanie zaprzecza. Doradca prezydenta Zełenskiego Mychajło Podolak oświadczył, że „w odróżnieniu od Rosji Ukraina nie jest państwem przestępczym, a tym bardziej terrorystycznym”. Poza tym Aleksandr Dugin jest lepiej rozpoznawalny nawet w Polsce niż w Ukrainie. Nie było też specjalnego powodu, żeby likwidować trzeciorzędną propagandystkę. Co innego, gdyby chodziło o czołowych ideologów Kremla, jak Sołowiow czy Simonian.

Rosyjska propaganda „ukraiński trop” jednak podchwyciła. Rzecznika MSZ Maria Zacharowa komentowała: „Jeśli potwierdzi się trop ukraiński – a taką wersję zdarzeń przedstawia szef DNR Denis Puszylin (...) – trzeba mówić o polityce terroryzmu prowadzonej przez kijowski reżim”. Z kolei szefowa Russia Today Margarita Simonian zareagowała wręcz histerycznie – oczekuje zniszczenia Kijowa jako „centrum decyzyjnego” i wyczekuje doniesień o tym, że został zbombardowany. A ponieważ ukraińska stolica występuje zawsze w pakiecie z Anglosasami, prokremlowski komentator Piotr Akopow poprzez RIA Nowosti stwierdził, że Dugin zabiły „globalne anglosaskie elity w służbie nieludzkiej ideologii transhumanistycznej”.

W tę narrację jak na życzenie wstrzeliła się Narodowa Armia Republikańska, która sama siebie nazywa podziemną organizacją rosyjskich aktywistów, wojskowych i polityków. Putina uważa za uzurpatora, który rozpętał bratobójczą wojnę między słowiańskimi narodami. Celem grupy jest „powstrzymanie destrukcji Rosji i jej sąsiadów”. NRA zapowiada kolejne akcje i wzywa do „obalenia nieludzkiego i obłudnego” reżimu. Ale poza deklaracjami Ilji Ponomariewa, byłego deputowanego Dumy, a dziś antykremlowskiego aktywisty, nie ma dowodów świadczących o tym, że nieznana dotąd organizacja faktycznie odpowiada za zamach.

Z kolei Leonid Wołkow, szef sztabu Aleksieja Nawalnego, na Telegramie zauważył, że operacja została przeprowadzona w rejonie chronionym niemal równie mocno co Kreml. Okręg Odincowo to „samo podbrzusze putinizmu”. Monitoring może nie działać na moskiewskim blokowisku, ale nie tutaj.

Wołkow słusznie pyta: czy w miejscu, gdzie nic nie dzieje się bez wiedzy służb, jacyś enigmatyczni partyzanci, ba, aktywiści niezdolni do zorganizowania większej demonstracji antyputinowskiej, mogliby zamontować potężny ładunek odpalany przez radio? Podkreślmy: pod okiem służb i na parkingu, na którym akurat nie działały kamery?

Czytaj też: „Zaczystki” są specjalnością Rosjan. To nie faszyzm, tylko rusizm

Dugin to żaden kremlowski celebryta

Wbrew obiegowym, zwłaszcza na Zachodzie, opiniom Aleksandr Dugin nie był kremlowskim demiurgiem. Raszystowskimi i skrajnie nacjonalistycznymi hasłami owianymi mistycyzmem i okultyzmem dostarczał raczej opium dla mas. Putin i jego otoczenie są bezideowi. Konserwatyzm, tradycyjne wartości i prawosławie to podstawa państwowej ideologii, ale w wyniku kalkulacji, a nie głębokich przekonań rosyjskiego przywódcy czy sugestii promotora eurazjanizmu.

Jeśli potwierdzi się hipoteza, że zamach inspirował sam Kreml, Dugin i jego córka okażą się optymalnymi celami. Nie stoją na świeczniku, nie mieli ochrony jak gwiazdorzy rosyjskich mediów, dostęp do nich był ułatwiony. W rosyjskiej sieci omawiane są dwa scenariusze związane ze służbami. Pierwszy dotyczy rozliczeń finansowych. Jak twierdzi niezależny dziennikarz i wideobloger Sasza Sotnik, Darię podejrzewano o defraudację funduszy, którymi służby, czyli Kreml, wspierały skrajnie prawicowe partie europejskie, zwłaszcza Marine Le Pen we Francji i Mateo Salviniego we Włoszech. Nie przypadkiem wypłynęły maile, jakie córka Dugina wymieniała z szefem skrajnej włoskiej prawicy. Sprawa nie jest nowa – wyniki śledztwa, w tym wiadomości i dokumenty potwierdzające, jak blisko włoscy, francuscy, niemieccy i austriaccy politycy współpracują z Kremlem, opisywali nagradzani dziennikarze z estońskiego portalu New Lines.

Drugi scenariusz: porachunki w samych służbach. Kanał telegramowy „Sito Sokrata” twierdzi, że FSB, które skompromitowało się na początku inwazji, stara się zrehabilitować i osłabić „zielonych”, czyli wywiad wojskowy i GRU Siergieja Szojgu. Dugin był z nim związany, geopolitykę według jego wizji studiują nawet kursanci w rosyjskich akademiach wojskowych.

Czytaj też: Jak propagandyści Putina ocieplają wizerunek Rosji na świecie

Wrogowie u bram Kremla

Napuszczanie na siebie służb cywilnych i wojskowych to stara praktyka Kremla, a ostatecznie na „męczeńskiej śmierci” Darii korzysta sam Putin. Dlatego możliwe, że była to operacja pod „fałszywą flagą” na zlecenie z góry. I nie byłby to pierwszy taki przypadek. Kiedy w 1999 r. Putin potrzebował legitymizacji, którą miała mu dać „szybka, zwycięska wojenka” z Czeczenią, służby podkładały ładunki na moskiewskich osiedlach. Winę zrzucano na czeczeńskich bojowników, tak jak dziś na Ukraińców. To, że w sprawie zamachu na Dugin pojawi się „ślad ukraiński”, było oczywiste w warunkach wojny. Pytanie, kiedy i jaki „dowód” przedstawią Rosjanie. Czy pójdą na skróty i śledczy „znajdą” na miejscu zbrodni fotografię Zełenskiego albo ukraińską flagę, czy też będzie to bardziej skomplikowana gra.

Rosjanie używają karty fałszywki już od czasów carskich i w prawdziwość „Protokołów mędrców Syjonu” wciąż wierzą miliony antysemitów i przedstawiciele alt-prawicy na świecie. Tym razem FSB oskarża ukraińskie służby – na ich zlecenie zamachu miała dokonać Natalia Vovk, która z nastoletnią córką wynajmowała mieszkanie w tym samym bloku co Dugin. Obie już rzekomo wyjechały do Estonii.

Na rosyjską intrygę wskazuje wreszcie timing. Po pierwsze, lada dzień wypada święto narodowe Ukrainy, propaganda już więc wpisuje zamach na listę „prowokacji kijowskiego reżimu”. Po drugie, turyści z Krymu zostali w spektakularny sposób „skłonieni” do przerwania urlopu. Rosjanie coraz wyraźniej czują, że to także ich wojna. Po trzecie, jesienią spodziewane jest tąpnięcie nastrojów. Sankcje zduszają gospodarkę, a władzom coraz trudniej tuszować kryzys, biedę i doniesienia o odmowie służby wojskowej, o niewypłacanych odszkodowaniach dla rodzin zmarłych żołnierzy, o frustracji tych, których bliscy „zginęli” na wojnie, której przecież nie ma.

Poza tym we wrześniu odbywają się wybory lokalne i regionalne, a to zawsze ryzyko, że opozycja znów wpadnie na pomysł „inteligentnego głosowania”. Manifest NRA da Kremlowi pretekst, żeby ścigać, aresztować i represjonować każdego aktywistę. Znajdą się dowody, że sympatyzuje, wspiera albo nawet jest członkiem organizacji. Kreml upiecze więc dwie pieczenie na jednym ogniu: dociśnie krytyków i ożywi efekt flagi. Wrogowie – nieważne, że wymyśleni – są przecież u bram!

Czytaj też: Krótka historia rosyjskiej demokracji

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną