Zgromadzenie Ogólne ONZ przyjęło w czwartek rezolucję w sprawie ludobójstwa w Srebrenicy, ustanawiającą 11 lipca Międzynarodowym Dniem Pamięci o Ludobójstwie, potępiającą negowanie zbrodni i gloryfikowanie jej sprawców.
Czytaj też: Bałkańskie zombie. Zbrodniarze wojenni wracają do łask
Serbowie grożą secesją
Od masakry mija 29 lat. Uznanie jej za akt ludobójstwa wymagało walki i cierpliwości. Ani wielki cmentarz w Potoczari kilka kilometrów od Srebrenicy, ani pomnik pomordowanych, ani nagrobki z ich imionami i datą śmierci, zawsze jednakową, nie przekonują nadal wszystkich, że dokonano tu mordu na ponad 8 tys. bośniackich muzułmanów. Na mężczyznach i chłopcach.
Czy międzynarodowo akceptowany dokument wesprze proces pokojowy, przyczyni się do wyciszenia sporów o historię? Część ekspertów żywi taką nadzieję, ale na razie nic nie wskazuje, że mogą mieć słuszność.
Przeciwko dokumentowi od wielu tygodni występował prezydent Serbii Aleksandar Vuczić, a Milorad Dodik, prezydent Republiki Serbskiej wchodzącej w skład Bośni i Hercegowiny, zapowiedział secesję i rozpad sklejonego z takim trudem państwa. W emocjonalnym wystąpieniu ogłosił, że zamierza wyrzucić do kosza porozumienie z Dayton z 1995 r., na mocy którego ustanowiono pokój i wykreowano niepodległą Bośnię i Hercegowinę, państwo Serbów, Chorwatów i muzułmanów.
Rozpad Jugosławii oznaczał wojnę
Kiedy na początku lat 90. rozpadała się Jugosławia i o samodzielność upomniała się także republika ze stolicą w Sarajewie, w Belgradzie było jasne, że wojna jest nieunikniona.