Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Meta na wojnie. Z czym mierzy się Mark Zuckerberg?

Prezes i dyrektor generalny Facebooka Mark Zuckerberg Prezes i dyrektor generalny Facebooka Mark Zuckerberg Yves Herman / Forum
Rosyjska inwazja na Ukrainę stała się dla Facebooka szansą na poprawę fatalnego wizerunku. Ceną jest zablokowanie serwisu przez reżim Putina, ale to wcale nie jest największe zmartwienie imperium kierowanego przez Marka Zuckerberga.

Czy życie bez Facebooka jest możliwe? Na początku lutego, dokładnie dwa tygodnie przed rosyjską agresją, ministrowie gospodarki Niemiec i Francji na wspólnej konferencji prasowej zapewniali, że takiego scenariusza wcale nie należy się bać. Robert Habeck z Facebooka zniknął cztery lata temu, gdy jego konto zostało zhakowane, i tej decyzji ponoć nie żałuje. Z kolei Bruno Le Maire przekonywał, że bez Facebooka Europa sobie świetnie poradzi.

Ministrowie dwóch największych gospodarek Unii Europejskiej zareagowali w ten sposób na ostrzeżenia właściciela Facebooka, koncernu Meta. Amerykanów niepokoi brak porozumienia z Europą w sprawie ochrony wrażliwych danych osobowych. UE chce, aby informacje o jej obywatelach, zbierane także przez pozaeuropejskie koncerny, były przechowywane na europejskich serwerach. Dla Facebooka to scenariusz bardzo skomplikowany technicznie, jednak koncern zapewnia, że zrobi wszystko, aby z Europy nie zniknąć.

Czytaj także: Europa naprawia internet. Czy to koniec dyktatu cyberkorporacji?

Ekstremistyczny Facebook

Dziś pewnie ministrowie gospodarki Niemiec i Francji takich słów by nie powtórzyli. Od pierwszych chwil rosyjskiej inwazji Facebook stanął po stronie napadniętej Ukrainy. Zaczął dokładnie weryfikować i oznaczać nieprawdziwe wpisy rosyjskich mediów, za co szybko spotkała go zemsta Kremla. Serwis został zablokowany w Rosji, co odcięło obywateli tego kraju od jednego z ostatnich źródeł informacji niekontrolowanej przez reżim Władimira Putina.

Reklama