Powódź w Libii, trzęsienie w Maroku. Katastrofy naturalne zbierają żniwo w krajach Maghrebu
Według oficjalnych danych rządu Królestwa Maroka w wyniku ubiegłotygodniowego trzęsienia ziemi w tym kraju śmierć poniosły 2862 osoby. Kolejne 2562 są ranne, ale jest niemal pewne, że obie te liczby jeszcze wzrosną. W rejonie gór Atlas, gdzie ziemia trzęsła się najmocniej i najdłużej, wciąż trwają akcje poszukiwawcze i ratunkowe. Epicentrum trzęsienia znajdowało się 71 km na południowy wschód od Marrakeszu – wstrząsy były wyraźnie odczuwalne również na przedmieściach tego 800-tysięcznego miasta. Tak naprawdę dało się je odczuć prawie w całym kraju, świadkowie mówili o ruszających się konstrukcjach budynków w Casablance, położonej prawie 250 km na północ. To najtragiczniejsza w skutkach katastrofa naturalna w Maroku w ciągu ostatnich 100 lat, przebija nawet trzęsienie ziemi z 1960 r., które najmocniej uderzyło w popularny kurort i centrum gospodarcze Agadir na południowo-zachodnim wybrzeżu kraju.
Czytaj też: Czy kataklizm da się przewidzieć
W Maroku jak w Turcji
Zdecydowana większość ofiar pochodzi z niewielkich górskich osad znajdujących się u podnóży Atlasu – tak małych, że często trudno nazwać je nawet wioskami. Przeszło 1,5 tys. ofiar odnotowano w samym regionie Al Haouz, górzystej, poprzecinanej szczytami i dolinami części kraju na południe od Marrakeszu. Nadal brakuje tam prądu, dostępu do podstawowych środków medycznych i sanitarnych, a przede wszystkim – zasięgu telefonicznego, bo wstrząsy zdewastowały maszty i infrastrukturę komunikacyjną.