Świat

Polonia zdecyduje o wyniku wyborów? Nastroje są bojowe, najciekawiej jest w USA

Karol Nawrocki na paradzie Konstytucji 3 Maja w Chicago Karol Nawrocki na paradzie Konstytucji 3 Maja w Chicago Laski Diffusion / East News
Wśród Polaków głosujących za granicą, zarówno turystów, jak i osób mieszkających poza Polską na stałe, nastroje bojowe. Pierwszy raz od lat nie słychać narzekań na urzędników. Choć czuć też znużenie miałką kampanią.

Jednym z tematów, który zbliża Polonię do rodaków w kraju, są debaty. Naznaczyły tegoroczną kampanię jak nigdy, także dlatego, że odbyło się ich kilka. Gdy nad Wisłą starcia kandydatów wzbudzały intensywne emocje, przez Polaków za granicą traktowane były niemal wyłącznie w kategoriach towarzysko-komediowych. – Oglądaliśmy urywki i przewracaliśmy oczami – mówi Robert z Londynu. Tam zagłosuje w pierwszej turze.

Dam znać, jeśli będą jakieś ciekawe rozmowy w kolejce do lokalu wyborczego – obiecuje. Bo wszystko, co związane z wyborami, dotychczas wydawało mu się nudne. – Żadnych problemów. Rejestracja: ekspresowa, z automatycznym potwierdzeniem dopisania do spisu wyborców.

Czytaj też: Osaczanie Jerzego Ż. zaczęło się od pożyczki. PiS w panice. Czas na „lex Nawrocki”

Energia mobilizacji

Brak przeszkód, otwartość urzędników, współpraca – i ulga, że nie trzeba się bić z rzeczywistością. To główne przesłanie płynące od Polaków, którzy w tym roku zagłosują poza ojczyzną. Co ważne, od polonijnych działaczy i samych wyborców bije energia mobilizacji. Co może okazać się kluczowe dla wyników, zwłaszcza w drugiej turze.

Chętnie pochwalę MSZ – zapewnia Marta, doświadczona w głosowaniu poza Polską. Tym razem odda głos w Szwajcarii, wcześniej dwukrotnie głosowała w Singapurze. Problemów z rejestracją nie miała. Podkreśla, że obraz Polonii w mediach bywa upraszczany, a to liczna, wielowymiarowa grupa. – Niektórzy poświęcają cały dzień, żeby dojechać do lokalu wyborczego. Zacznijmy kampanię doceniania takich osób, bo mamy zły nawyk: nie mówimy o sobie dobrze, kiedy powinniśmy – wyjaśnia.

Lokale wyborcze, organizowane w placówkach dyplomatycznych, otworzą się w niedzielę o godz. 6. W sobotę zagłosuje Polonia w USA. Uprawnionych jest tutaj ponad 40 tys. Polaków i to bez wątpienia jedna z najciekawszych bitew – żadna polska społeczność za granicą nie zmienia się tak szybko jak amerykańska.

Dziesięć lat temu w drugiej turze Andrzej Duda zmonopolizował pejzaż wyborczy: wygrał z Bronisławem Komorowskim 81 do 19 proc. Pięć lat później pokonał Rafała Trzaskowskiego, ale zdobył 55 proc. Teoretycznie prezydent Warszawy mógłby liczyć na sporo głosów, bo Polonia za oceanem mocno zmienia strukturę, zwłaszcza demograficzną. Coraz mniej jest potomków emigrantów z czasów PRL czy 20-lecia międzywojennego, więcej studentów, absolwentów tamtejszych uczelni, pracowników sektora technologicznego, ekspertów. To elektorat bliższy Trzaskowskiemu czy lewicy, jak Magdalena Biejat.

Czytaj też: Prof. Rychard dla „Polityki”: Zachodzę w głowę, jak PiS mógł postawić na kogoś takiego jak Nawrocki

Jak zagłosują w Ameryce

Z drugiej strony poprzednio znacznie mniejszą rolę odgrywało zaangażowanie Białego Domu. Tym razem jest inaczej. Kandydat PiS Karol Nawrocki zrobił sobie zdjęcie z Donaldem Trumpem w Gabinecie Owalnym, trwają starania o ściągnięcie J.D. Vance’a na konferencję CPAC w przyszłym tygodniu w Rzeszowie.

Wiadomo, że otoczenie Dudy ma niezłe kontakty w think tankach amerykańskiej prawicy i ruchu MAGA. Trump to zarazem postać skrajnie polaryzująca, także wśród Polonii. Najpewniej więc zacementuje podziały – ci, którzy w Nawrockim zobaczą rodzimą inkarnację Trumpa czy Vance’a, pewnie go poprą. Ci, którzy stoją w opozycji do autorytarnego trendu, raczej pójdą za Trzaskowskim i innymi kandydatami demokratycznymi.

Na razie za oceanem mobilizacja. Pani Anna, szefowa komisji wyborczej w Seattle (jak dumnie pisze: „trzecia największa na zachodnim wybrzeżu po San Francisco i Los Angeles”), chwali się, że zagłosuje tu 617 osób. – Ruszamy punktualnie o 7 w sobotę – informuje.

Niewiadomą pozostaje frekwencja. Niektórzy Polonusi zdają sobie sprawę z wagi wyborów, ale są rozczarowani kandydatami. Tu też przebija się motyw debat, które były raczej komediowym hitem social mediów niż realną debatą o problemach kraju. Żaden z kandydatów, słyszę od Polaków w USA, nie wypadł szczególnie dobrze. Młodsi wskazują najwyżej na Adriana Zandberga, który wybija się jako postać charyzmatyczna, nazywana „polskim odpowiednikiem Alexandrii Ocasio-Cortez”.

Czytaj też: Rafał Trzaskowski dla „Polityki”: Wierzę, że Polacy nie dadzą się nabrać Nawrockiemu

Polonia i ponad pół miliona głosów

Debatę oglądali w poniedziałek Polacy w Brukseli. Niektórzy wzięli udział w imprezie PEPN – Polish European Professional Network, organizację zrzeszającą Polaków pracujących na co dzień głównie w instytucjach UE. „Było dużo emocji, ciekawych rozmów i poczucia, że razem możemy więcej. Demokracja działa tylko wtedy, gdy jesteśmy aktywni – niezależnie od miejsca zamieszkania” – można przeczytać na profilu PEPN w mediach społecznościowych. Weronika Tołściuk z PEPN informuje nas, że w imprezie wzięło udział 50 osób.

Podobne wydarzenia zorganizowano w Londynie, Berlinie i innych miejscach w Europie. Organizatorzy podkreślają, że chodziło przede wszystkim o wspólnotę, a nie politykę.

Termin rejestracji na wybory za granicą upłynął 13 maja. Według oficjalnych danych MSZ głos chce oddać poza krajem 509 tys. Polaków. To wzrost prawie o jedną piątą w porównaniu z poprzednią elekcją prezydencką. Najwięcej rodaków chce głosować w Wielkiej Brytanii, Niemczech i USA. Nie jest żadną przesadą stwierdzenie, że to oni mogą zdecydować o wynikach.

Pięć lat temu w drugiej turze Rafał Trzaskowski wygrał z Dudą zdecydowanie 74 do 25 proc. W liczbach bezwzględnych ówczesnemu kandydatowi PO dało to 308 tys. głosów. Wybory przegrał o 400 tys. W tym roku – tak wynika z danych sondażowych przed pierwszą turą – rywalizacja może być tak samo albo nawet bardziej zacięta. Niewykluczone, że kto wygra na świecie, wygra też nad Wisłą.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Sekrety i ludzie Nawrockiego. „Typ wodzireja. Jemu naprawdę bliżej jest do Konfy niż do PiS”

Kogo naprawdę wybrali Polacy na prezydenta i jakich ludzi wprowadzi on do Pałacu?

Anna Dąbrowska, Katarzyna Kaczorowska
03.06.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną