Warto pamiętać, że niedawno, przed rozmowami z Władimirem Putinem w Genewie, Biden zlekceważył starania Zełenskiego o spotkanie. Zaskoczył też niemiło Kijów, gdy porozumiał się z Niemcami i wycofał z sankcji w związku z budową Nord Stream 2. Gazociąg, którym gaz popłynie z Rosji do Europy Zachodniej, mocno i boleśnie uderza w gospodarkę Ukrainy, pozbawiając ją milionowych opłat za tranzyt paliwa. Rosja może jeszcze bardziej lekceważyć Ukrainę, bo transport gazu ją omija.
Ukraina poczuła się wystawiona do wiatru, by nie rzec: oszukana. Oczekiwała, że Ameryka będzie konsekwentnie przeciw tej budowie. Zwłaszcza w obliczu zajęcia Krymu i wojny w Donbasie – Kijów uważa, że prowadzi ją w imieniu Europy, powstrzymując dalszy marsz Rosji w stronę europejskich granic i stolic.
Czytaj też: Zmierzch lidera prorosyjskiej opozycji na Ukrainie
Amerykanie nie dotrzymali obietnicy
Mimo zabiegów Zełenskiego administracja USA dała do zrozumienia, że nie wycofa się z podjętych decyzji i kroków w sprawie NS2. Zapewnienie, że w razie agresywnego zachowania Moskwy, próby wykorzystania przewagi, jaką zyskuje dzięki gazociągowi, sankcje powrócą i Ameryka zareaguje pospiesznie, Zełenski musi wziąć za dobrą monetę.
Chociaż to niewiele. Tym bardziej że moment jest szczególny. Po pierwsze dlatego, że Amerykanie nie dotrzymali obietnicy, potwierdzonej podpisem prezydenta Clintona pod