Gdzie jest Jewgienij Prigożyn? – to z pewnością kluczowe pytanie minionej doby. Była wprawdzie informacja, że przybył do Mińska, na Telegramie pokazano fotografię szefa wagnerowców wchodzącego do hotelu Green City w stolicy, gdzie rzekomo miała się odbyć jego konferencja prasowa. Wszystko to okazało się fejkiem, zdjęcie wygenerowała sztuczna inteligencja. Wiadomość rozeszła się jednak szeroko po sieci i agencjach.
Wiadomo (o ile można w cokolwiek wierzyć), że dwa samoloty należące do Prigożyna wykonywały rejsy między Rostowem, Petersburgiem a wojskowym lotniskiem w Mińsku. Nikt jednak nie potwierdził, że na pokładzie któregokolwiek z nich znajdował się poszukiwany, nikt nie widział go fizycznie w Mińsku. Może oprócz Łukaszenki, który ostatecznie ogłosił, że Prigożyn faktycznie tu dotarł.
Nieprawdziwa okazała się tymczasem informacja, która obiegła media, że w obwodzie mohylewskim przystąpiono już do budowy kontenerowego obozu dla 8 tys. najemników Grupy Wagnera. Przeczy temu konspiracyjna grupa monitorująca ruchy rosyjskich wojsk w Białorusi Biełaruski Hajun.
Czytaj też: Czy Prigożyn zastąpi Putina? Jest na to za sprytny
Łukaszenka rzuca światło
Konferencji prasowej nie było. Głos zabrali za to we wtorek