Skarb z jeziora
Skąd się wzięły na Kujawach celtyckie skarby? Te odkrycia spędzają archeologom sen z oczu
AGNIESZKA KRZEMIŃSKA: – Celtycka broń w jeziorze to spełnienie marzeń archeologa zajmującego się orężem. Po pierwsze, dopiero od niedawna wiemy, że różne ludy praktykowały u nas rytualne wrzucanie broni do wody, a po drugie – ślady Celtów były dotąd znane głównie z południa Polski. Tymczasem teraz odkrywamy na Kujawach ich „święte jezioro”. Jak na nie trafiliście?
BARTOSZ KONTNY: – To cała historia. Zaczęło się od tego, że zgodziłem się przyjąć propozycję członkostwa w radzie naukowej Muzeum Wojsk Lądowych w Bydgoszczy. Nie liczyłem, że znajdę w zbiorach tej placówki coś starszego niż przedmioty z drugiej wojny światowej, dlatego zdziwiłem się, zobaczywszy w jednej z gablot miecz celtycki, i to nie taki z II–I w. p.n.e., czyli blisko metrowej długości, których w Polsce mamy wiele, ale starszy – krótszy i węższy. Ponieważ nie był mocno skorodowany, nie mógł pochodzić z grobu, tylko z wody.
Zacząłem drążyć sprawę i okazało się, że w 1991 r. został przyniesiony przez mężczyznę, który natrafił na niego podczas kąpieli w jednym z kujawskich jezior. Moje zdziwienie wzrosło, gdy podczas kwerendy zorientowałem się, że nie jest to jedyny miecz celtycki z III w. p.n.e. znaleziony w okolicy. W połowie lat 70. do muzeum w Gnieźnie trafił podobnie datowany obiekt, pochodzący jakoby z jednego z jezior spod Bydgoszczy. Pomyślałem, że może wyciągnięto go z tego samego zbiornika, wtedy mielibyśmy początek wielkiego fenomenu, o którym dotąd nikt nie miał pojęcia.
No i dotarł pan do obydwu znalazców?
Udało mi się jedynie skontaktować ze znalazcą miecza z muzeum w Bydgoszczy, w czym pomogli mi pracownicy tej instytucji. Wskazał jezioro i miejsce, w którym znalazł miecz. Postanowiłem to zweryfikować, z nadzieją, że nie był to jedyny tamtejszy zabytek.