Zwierzęta polityczne
Chrząszcz Hitlera, ćma Marksa? I bądź tu modry! Przyrodnicy czyszczą katalogi fauny i flory
Nadawanie nazw ma wymiar symboliczny. Według Biblii Adam, nazywając rośliny i zwierzęta, obejmował nad nimi panowanie. Dlatego kiedy Bóg zdecydował się wyjawić swoje imię Mojżeszowi, jednocześnie nakazał, by ten używał go bardzo przezornie. Jednym z dowodów przewagi Jezusa nad demonem miała być moc zmuszenia go do wyjawienia imienia (w tym przypadku Legion). Wzywanie bóstw lub świętych bywa formą modlitwy. Nadanie imienia dziecku jest symbolicznym wprowadzeniem go do społeczeństwa, z reguły połączonym z rytuałami takimi jak chrzest.
Aleksander Macedoński zakładał kolejne miasta o nazwie Aleksandria, aby podkreślić swoją potęgę. Honorowano także innych władców, stąd na mapie kilka Antiochii, Cezarei czy Kazimierzów, ale także Królewiec (na cześć czeskiego króla Przemysła Ottokara II). Kiedy jednak europejskim odkrywcom zabrakło ważnych patronów dla kolejnych terytoriów, wkradła się rutyna. Kolejną wyspę czy przylądek hiszpańscy żeglarze nazywali imieniem świętego, którego dzień akurat przypadał w katolickim kalendarzu.
W naukach przyrodniczych symbolika nazw jest mniej ważna, ale nie pozostaje bez znaczenia. Można stosować nazwy katalogowe, czasem tylko numeryczne lub alfanumeryczne. Zwłaszcza gdy liczba obiektów idzie w tysiące, jak w przypadku planetoid czy gwiazd. Nawet wtedy jednak honoruje się odkrywcę, nie bez kontrowersji. Przez ćwierć wieku trwał spór, czy pierwiastek o liczbie atomowej 104, oprócz katalogowej unnilquadium, czyli „jeden-zero-czterium”, ma upamiętniać Ernesta Rutherforda czy Igora Kurczatowa. Podobnie było z innymi syntetycznymi pierwiastkami uzyskiwanymi w podobnym czasie przez różne ośrodki badawcze. Tego rodzaju kwestie rozwiązuje Międzynarodowa Unia Chemii Czystej i Stosowanej (IUPAC). Bierze ona pod uwagę pierwszeństwo uzyskania pierwiastka, proponuje kompromisy i swoisty handel.