Przykładem niedzielna „Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung”, w której z jednej strony były szef SPD Sigmar Gabriel we wspólnym artykule z Januszem Reiterem, byłym polskim ambasadorem w Niemczech i USA, wytykają państwom Unii brak gotowości do twardej obrony pokoju. Z drugiej strony były premier Bawarii Markus Söder wywodzi, że Rosja „nie jest wrogiem Europy”, NATO jest wprawdzie zobowiązane do obrony Polski, ale nie Ukrainy, a Niemcy powinny dbać o więcej Realpolitik – zarówno o wartości moralne, jak i własne interesy. I wniosek: nie ma sensu jeszcze bardziej śrubować sankcji, które i tak nie są skuteczne, a zarówno przekazywanie Ukrainie przez Niemcy broni, jak i wejście Ukrainy do NATO jest w dającym się przewidzieć czasie nie do pomyślenia.
Na marginesie: za podobną wypowiedź, bagatelizującą zagrożenie ze strony Putina, który jakoby jedynie chce być bardziej respektowany jako przywódca wielkiego mocarstwa, właśnie zdymisjonowany został inspektor niemieckiej marynarki wojennej wiceadmirał Kay-Achim Schönbach.
Wójcik: A może jednak wejdą...
Eksperci nawołują do zmiany
Niemiecki spór wokół Ostpolitik się zaostrza. W połowie stycznia 73 znawców niemieckiej polityki wschodniej wystąpiło z ostrą krytyką bierności kolejnych rządów wobec rosyjskich militarnych zawłaszczeń na terenie dawnego ZSRR – począwszy od okupacji mołdawskiego Naddniestrza przez XIV armię w 1992 r., po bezprawną aneksję Krymu i agresję na wschodzie Ukrainy. Niemcy, jak pisali autorzy, powinny wreszcie zejść ze swej odrębnej drogi w relacjach z Rosją i traktowania współpracy rozwojowej, kulturalnej i edukacyjnej z Ukrainą, Gruzją czy Mołdawią jedynie jako swoisty „handel odpustami” w polityce wschodniej.