Ustalenia „Polityki”. Najbardziej odznaczony generał odchodzi z armii, w tle dochodzenie prokuratury
Kariera generała Grzegorza Kaliciaka jest niemal filmowa, i to dosłownie. O bohaterskiej obronie Ratusza, którą dowodził na misji w Iraku, powstał film „Karbala”. Kaliciaka zagrał Bartłomiej Topa, w fabule dla niepoznaki nazywany kapitanem Kalickim.
Dla niepoznaki zmieniono w filmie wiele innych szczegółów. Pewne pominięto jako zbyt drastyczne, bo to, co się działo w kwietniu 2004 r. w Karbali, najlepiej oddaje jedno słowo – jatka. Zaczęło się od rzezi cywilów, kiedy pośród setek tysięcy pielgrzymów wysadził się w powietrze terrorysta samobójca. Według oficjalnych danych zginęło albo ciężko rannych zostało ponad 100 osób. O co zresztą nie było trudno w tłumie, który wypełniał niemal każdą wolną przestrzeń w trakcie pielgrzymki do grobowca Husajna ibn-Alego, uważanego za wnuka Mahometa.
Misje Kaliciaka
Polscy żołnierze zostali wysłani do miasta, żeby uspokoić sytuację. Ale szybko sami musieli walczyć o przetrwanie. Trwająca trzy dni bitwa w obronie City Hallu i własnego życia obrosła wieloma mitami. Mitem nie była bohaterska postawa Kaliciaka. Tyle że przez pierwsze lata wydarzeniami w Karbali nikt nie chciał się specjalnie chwalić, bo Polacy pojechali na misję stabilizacyjną. A pod City Hallem ciała atakujących leżały jedne obok drugich – jak lakonicznie wspominali później żołnierze.
Kaliciak zaliczył w sumie dwie misje w Iraku. I kolejne dwie w Afganistanie – VIII i IX. Został ranny w trakcie wybuchu miny pułapki. Trudno się dziwić, że ma na swoim koncie niemal wszystkie możliwe wojskowe odznaczenia.