Piramida się wypłaszcza
Co o nas wiedzą algorytmy Spotify. Pytamy człowieka, który przez dekadę je nadzorował
MARIUSZ HERMA: „Jeszcze nie słyszałeś swojej ulubionej piosenki”, przekonuje pan w tytule swojej nowej książki. Skąd ta pewność?
GLENN MCDONALD: Ile piosenek w swoim życiu zdążył pan poznać? To ułamek muzyki, jaka powstała zaledwie w ostatnim tygodniu. Ile w sumie jej dotąd wydano, tego nie sposób sobie wyobrazić. To skrajnie nieprawdopodobne, by zdążył pan natknąć się na utwór, który pokochałby pan bardziej od wszystkich innych.
Choć zapewne czeka on na mnie w serwisach streamingowych. Spotify zadebiutowało 15 lat temu, obecnie korzysta z niego 600 mln ludzi, a z konkurencyjnych serwisów w sumie dwa razy tyle. Jak streaming zmienił muzykę?
Dla słuchaczy kluczową zmianą jest to, że poznawanie muzyki nie polega już na jej kupowaniu, lecz na odkrywaniu. Dorastałem w latach 80., nie miałem wiele pieniędzy. Musiałem usłyszeć w radiu kilka piosenek z danego albumu, aby zdecydować się na jego zakup. To była spora inwestycja. I w kółko słuchałem tej mojej małej kolekcji. Radio grało głównie muzykę wydawaną przez duże wytwórnie, więc taką też poznawałem. A teraz? Mam do dyspozycji sto milionów utworów, w praktyce za darmo. I jedynym wyzwaniem jest to, jak wśród nich znaleźć te, które mi się spodobają.
W teorii ma nam w tym pomagać samo Spotify, podsuwając rozmaite rekomendacje. Jak ten system działa?
Osobiście nie lubię słowa „rekomendacje”, bo sugeruje, że ktoś ci mówi, czego masz teraz posłuchać. A to po prostu następująca informacja: znamy wszystkie osoby, którym podoba się słuchany przez ciebie album. I one często włączają też cztery inne płyty, które również ty mógłbyś polubić. Tylko tyle i aż tyle – bo takiej wiedzy nigdy dotąd nie mieliśmy.
No właśnie, co wiedzą o nas algorytmy Spotify?